42. rocznicę wybuchu strajku lubelskich kolejarzy uczczono w sobotę w Lublinie. Protest rozpoczęty 16 lipca 1980 r. w Lokomotywowni PKP Lublin objął następnie cały węzeł komunikacyjny i stał się formą nacisku na władze PRL.
W kościele Najświętszego Serca Jezusowego w Lublinie odprawiono w sobotę uroczystą mszę świętą, po której uczestnicy wydarzeń Lubelskiego Lipca 1980, przedstawiciele władz, związkowcy z Solidarności i poczty sztandarowe udali się na teren byłej lokomotywowni, gdzie miały miejsce okolicznościowe przemówienia.
Wiceminister finansów Artur Soboń powiedział, że strajk lubelskich kolejarzy stanowi cześć wydarzeń Lubelskiego Lipca 1980, w ramach którego strajkowało 150 zakładów i ok. 50 tys. pracowników. Zdaniem Sobonia, bez Lubelskiego Lipca nie byłoby "wielkiego ruchu Solidarności, zrywu niepodległościowego i naszej wolności".
Premier napisał, że podejmując strajk lubelscy kolejarze wykazali się "hartem ducha i odwagą" a strajk rozpoczęty przez nich w lokomotywowni objął następnie cały węzeł komunikacyjny. "Paraliż regionu okazał się skuteczną formą nacisku" - podał.
Podkreślił, że najważniejszym skutkiem wydarzeń Lubelskiego Lipca, poza skalą strajków i postulatami związkowymi, było respektowanie postulatów politycznych. "Postulatów, aby wszyscy, którzy wzięli udział w tych strajkach nie byli za to karani" – powiedział Soboń dodając, że po zakończeniu protestów strajkujący wrócili do swoich miejsc pracy.
Zdaniem Sobonia, wydarzenia Lubelskiego Lipca były momentem przełomowym. Złożył hołd kolejarzom i innym uczestnikom protestów w 1980 r.
Następnie wicewojewoda lubelski Bolesław Gzik odczytał list od premiera Mateusza Morawieckiego, w którym szef Rady Ministrów napisał, że podejmując strajk lubelscy kolejarze wykazali się "hartem ducha i odwagą" a strajk rozpoczęty przez nich w lokomotywowni objął następnie cały węzeł komunikacyjny. "Paraliż regionu okazał się skuteczną formą nacisku" - podał.
Morawiecki wskazał w liście, że oprócz częściowej realizacji postulatów socjalnych najistotniejszym sukcesem strajkujących było uzyskanie zgody na przeprowadzenie nowych, oddolnych wyborów do rady zakładowej i gwarancja bezpieczeństwa dla organizatorów protestów.
Przypomniał, że protesty w lipcu 1980 r. przebiegały w pokojowych warunkach, zakończyły się częściowymi ustępstwami ze strony komunistycznych władz i zainspirowały innych do coraz śmielszych działań.
"Jednocześnie stanowiły największą falę strajków od czasów wydarzeń z lat 1970-71. Falę zmian, których nie dało się już zatrzymać. Trudno wyobrazić sobie sukces Sierpnia 1980 r. bez wydarzeń Lubelskiego Lipca" - napisał.
Premier podkreślił, że sobotnia rocznica jest świętem tych, którzy "odważnie i solidarnie występując wtedy w obronie swojej godności i podstawowych praw zainicjowali zmiany przekraczające wcześniejsze najśmielsze nawet wyobrażenia". "Zmiany, których nie były już w stanie zatrzymać żadne represje. Zmiany, które poprowadziły nas ku wolnej Polsce" – dodał.
Strajki trwały do 25 lipca. Wkrótce po zakończeniu protestów na Lubelszczyźnie wybuchły strajki na Wybrzeżu, gdzie korzystano z lubelskich doświadczeń.
Na zakończenie podziękował uczestnikom protestów w lipcu 1980 r. za odwagę, determinację i nieoceniany wkład w odzyskanie wolnej ojczyzny.
Po przemówieniach uczestnicy uroczystości złożyli kwiaty przed pomnikiem Doli Kolejarskiej na terenie byłej lokomotywowni.
Protesty na Lubelszczyźnie rozpoczęły się 8 lipca 1980 r. w zakładach PZL Świdnik. Bezpośrednim impulsem do przerwania pracy była podwyżka cen w zakładowej stołówce, dlatego później mówiono, że "zaczęło się od kotleta".
Strajki objęły wkrótce ponad 150 zakładów pracy w całym regionie. W Lublinie stanął m.in. węzeł kolejowy i komunikacja miejska. Robotnicy domagali się podwyżek, poprawy warunków socjalno-bytowych, ale też zmniejszenia biurokracji, likwidacji korupcji i przywilejów dla rządzących. W niektórych zakładach żądali nowych wyborów do władz związków zawodowych, niezależnych rad pracowniczych, wolnej prasy. Po raz pierwszy w PRL protestujący robotnicy pozostali w swoich przedsiębiorstwach, negocjowali z władzami żądania i podpisywali porozumienia.
Strajki trwały do 25 lipca. Wkrótce po zakończeniu protestów na Lubelszczyźnie wybuchły strajki na Wybrzeżu, gdzie korzystano z lubelskich doświadczeń.(PAP)
Autor: Piotr Nowak
pin/ sp/