Niemieckie sądownictwo było elementem machiny zbrodni, terroru i eksterminacji narodu polskiego. Musimy o tym mówić – wobec zaniechań RFN, która zrobiła wszystko, aby żaden ze zbrodniarzy nie poniósł kary – mówił Zbigniew Ziobro na konferencji IPN nt. działalności sądownictwa niemieckiego w okupowanej Polsce.
W Centralnym Przystanku Historia Warszawie odbyła się w poniedziałek konferencja popularnonaukowa "Odpowiedzialność za działalność sądownictwa niemieckiego w okupowanej Polsce (1939-1945) „ zorganizowana przez IPN we współpracy z Instytutem Wymiaru Sprawiedliwości. W wydarzeniu wzięli udział historycy i prokuratorzy zajmujący się niemieckimi zbrodniami popełnianymi na terenie Polski. Moderatorem debaty był prokurator IPN Robert Janicki.
"Od kilku lat w debacie politycznej w Niemczech, w Bundestagu, ale także na forach europejskich i publicystyce pojawia się nieskrywana troska o praworządność w Polsce. Dziwną i niepokojącą tendencję przejmują niestety także poważne ośrodki i instytuty badawcze także i w Polsce. Podczas dzisiejszej konferencji przypomnimy o odpowiedzialności za działalność niemieckiego sądownictwa w okupowanej Polsce" - powiedział prezes IPN dr Karol Nawrocki.
"Wbrew tytułowi konferencji, powiedziałbym raczej o braku odpowiedzialności. System sądownictwa w RFN wchodził często w fazę renazyfikacji, a nie denazyfikacji" - dodał.
Szef IPN przypomniał, że w czasie II wojny światowej niemieckie sądy cywilne wydały 30 tys. wyroków śmierci. Połowę z nich wydano na ziemiach polskich wcielonych do III Rzeszy. Za wyroki śmierci odpowiadało 1162 niemieckich sędziów i prokuratorów III Rzeszy. W czasie wojny zginęło 76 z nich. 482 podjęło pracę w wymiarze sprawiedliwości w RFN. Oni tworzyli elitę tworzącego się państwa niemieckiego.
"Przed sądami RFN toczyły się tylko 22 postępowania przeciw sędziom i prokuratorom. Nie zapadł żaden prawomocny wyrok skazujący. W 1953 r. z dziewięciu tys. sędziów i prokuratorów w RFN aż sześć tysięcy pracowało w sądownictwie III Rzeszy. Nowe, demokratyczne państwo niemieckie budowało wiele osób, które miały związek z czasami nazizmu" - wskazał.
Nawrocki przypomniał osobę Hansa Globke, który "tworzył system prawny III Rzeszy", a w latach 1953-63 był szefem Urzędu Kanclerskiego kanclerza RFN, Konrada Adenauera.
"Prawnicy z nazistowską przeszłością zajmowali wysokie stanowiska w strukturach władz RFN, z funkcją zastępcy prokuratora generalnego włącznie" - dodał.
"Chciałbym, aby Niemcy tak zatroskani o praworządność w Polsce, spojrzeli na własny wymiar sprawiedliwości i zrozumieli, jaką spuściznę niesie ze sobą, a później zajęli się problemem renazyfikacji własnego sądownictwa, jaka miała miejsce w latach 50 i 60" - podsumował.
"Naszym obowiązkiem jest bronić prawdy, a nie ukrywać ją. Powinniśmy przypominać, że RFN, wbrew deklaracjom, sloganom i słowom, które słyszymy z ust polityków, nie wywiązała się ze swojego elementarnego zobowiązania - wymierzenia sprawiedliwości tym, którzy dopuścili się straszliwych, ludobójczych zbrodni podczas II wojny światowej" - powiedział, obecny na konferencji minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro.
"Wspomniane tysiące wyroków śmierci to konkretni ludzie, nazwiska sędziów i prokuratorów, którzy wydawali te wyroki. Niemieckie sądownictwo było elementem machiny zbrodni, terroru i eksterminacji narodu Polskiego. Musimy o tym mówić wobec zaniechań Niemieckiej Republiki Federalnej, która w sposób cyniczny i świadomy zrobiła wszystko, aby żaden z tych zbrodniarzy nie poniósł kary i, aby ta odpowiedzialność się rozmyła" - podkreślił. Szef resortu sprawiedliwości wyjaśnił, że do 1998 r. w RFN nie zrehabilitowano ofiar nazistowskiego sądownictwa.
Na ziemiach polskich wcielonych do Rzeszy (m.in. w Wielkopolsce, na Górnym Śląsku), niemieckie sądy stosowały prawo karne III Rzeszy, które odrzucało zasady określoności i niedziałania prawa wstecz i realizowało zasadę segregacji rasowej. Dodatkowo, na obszarze Generalnego Gubernatorstwa sądy niemieckie stosowały rozporządzenia o eksterminacyjnym charakterze.
"Jeszcze trwały walki oddziałów WP z Wehrmachtem we wrześniu 1939 roku, gdy część polskich ziem trafiła już pod jurysdykcję niemieckich sądów. Zanim Niemcy zajęli Katowice, grupa niemieckich sędziów w pobliskich Gliwicach już przygotowywała się do rozpoczęcia pracy na Śląsku. Na okupowanych ziemiach polskich niemieckie sądy stanowiły ważną część okupacyjnego aparatu terroru. Były kluczowym czynnikiem zastraszenia polskiego społeczeństwa" - powiedział historyk IPN dr Konrad Graczyk.
"Śledztwa, które prowadzimy są kwalifikowane jako zbrodnie przeciwko ludzkości. Często posługujemy się także terminem +zbrodnia sądowa+. Mówimy o tym, gdy niemiecki wymiar sprawiedliwości naruszył podstawowe prawa człowieka np. prawo do obrony poprzez brak obrońcy i stosował prawo retroaktywne - działające wstecz. Zbrodnie sądowe Niemcy popełniali, skazując na śmierć za czyny które nie były przestępstwem lub zostało niejako wykreowane przez sędziego" - wyjaśnił prokurator Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu IPN Bogusław Czerwiński.
"Prowadzimy śledztwa w sprawach ogólnie znanych jak np. proces obrońców Poczty Polskiej w Gdańsku, ale także w sprawach tzw. +zapomnianych ofiar+ np. polskich robotników przymusowych w III Rzeszy, którzy dopuścili się rzekomych przestępstw. Jeden z nich został skazany na śmierć za kradzież pary skarpet, które należały do pracodawcy" - wskazał.
"Demokratyczne i praworządne państwo niemieckie - RFN od początku istnienia uczyniło wszystko, aby niemieckich, nie nazistowskich, lecz podkreślam - niemieckich zbrodniarzy - prawników, sędziów i prokuratorów III Rzeszy chronić przed odpowiedzialnością za wojenne zbrodnie. Celem RFN nie było ściganie, tylko ochrona zbrodniarzy" - powiedział prof. Bogdan Musiał.
Przykładem bezkarności i powojennej kariery niemieckich zbrodniarzy z wymiaru sprawiedliwości III Rzeszy był Kurt Bode. 8 września 1939 wydał wyrok śmierci na 28 obrońców Poczty Polskiej w Gdańsku, a 10 innych skazał na śmierć trzy tygodnie później. Powojnie awansował na wiceprezesa sądu w Bremie i szefa prokuratury we Frankfurcie nad Menem.
"Wyroki skazujące Polaków w czasie wojny zostały dodatkowo wtórnie zalegalizowane przez sądy RFN. Mówimy o niemieckiej zbrodni, a nie nazistowskiej, bo przecież te wyroki zapadały już w latach 50. i 60. kiedy nie było już nazizmu. W 1968 r. z inicjatwy SPD wprowadzono tzw. zimną amnestię, która umożliwiała przedawnienie danej sprawy lub powodowała uniewinnienie zbrodniarzy wojennych" - podkreślił Musiał.
Przypomniał, że w obowiązującej do dziś konstytucji RFN trzy artykuły chroniły sprawców zbrodni.
"Artykuł 16. mówił o zakazie ekstradycji obywateli, artykuł 102. znosił karę śmierci. I artykuł 20., który określał, że prawo nie może działać wstecz. Jednocześnie w niemieckim kodeksie karnym nie ma pojęcia "zbrodni przeciw ludzkości", więc de facto niemieckie sady nie mogły ścigać kogokolwiek z tego powodu" - wyjaśnił.
Prof. Musiał dodał, że w RFN wobec zbrodni z przestępstw z lat 1933-45 stosowano przepisy niemieckiego prawa karnego ustanowionego w 1871 r., a więc długo przed II wojną światową.
"Dziś strona niemiecka odrzuca unika rozliczenia się z Polską za straty wyrządzone w czasie wojny. Wierzę jednak, że jest to kwestia czasu i obie strony zasiądą do dyskusji. Niestety, nie mamy wpływu na prawo krajowe, jakie obowiązuje w poszczególnych landach RFN. Prawo obowiązujące w RFN całkowicie inaczej widzi kwestie wojennych zbrodni niż prawo polskie. Ale to nie znaczy, że nie powinniśmy się domagać odszkodowań" - powiedział prof. Józef Koredczuk z Wydziału Prawa, Administracji i Ekonomii Uniwersytetu Wrocławskiego.
Podczas dyskusji przypomniano, że w III Rzeszy prawnicy, obok lekarzy, stanowili grupę zawodową o bardzo wysokim odsetku członków NSDAP. Uczestnicy podkreślili, że znaczna część niemieckiej administracji okupacyjnej Generalnego Gubernatorstwa posiadała wyższe wykształcenie prawnicze. Doktorem nauk prawnych był gubernator generalny Hans Frank. Prawnikiem był także jego zastępca, Josef Buehler oraz znaczna część wyższej rangi urzędników GG.
W drugiej części konferencji głos zabrali publicyści Aleksandra Rybińska-Wróbel, Tadeusz Płużański i Piotr Gursztyn.(PAP)
autor: Maciej Replewicz
mr/ pat/