Wypłata reparacji wojennych byłaby dla Niemiec szansą, by doprowadzić do pełnego polsko-niemieckiego pojednania – pisze w niedzielę na łamach „Chicago Tribune” prezes IPN dr Karol Nawrocki. Jak zaznacza, niemieckie rządy dotąd prowadziły w tej sprawie grę, a dotychczasowe odszkodowania były tylko symboliczne.
W tekście, zamieszczonym w specjalnym dodatku do tego jednego z pięciu największych dzienników w USA, szef IPN przytacza przypadek Winicjusza Natoniewskiego, ofiarę niemieckiej brutalnej akcji "pacyfikacyjnej" na terenie okupowanej lubelszczyzny w 1944 r., który mimo odniesienia poważnych oparzeń i traum psychicznych, nigdy nie otrzymał żadnych odszkodowań za swoje straty, a jego pozwy w tej sprawie - do polskich sądów i Europejskiego Trybunału Praw Człowieka - zostały odrzucone ze względu na immunitet suwerenny Niemiec.
"Przypadek Natoniewskiego pokazuje jasno: nie może być mowy o tym, że Niemcy w pełni rozliczyły się z II wojny światowej. Podczas rozmaitych uroczystości rocznicowych z ust niemieckich polityków padają wprawdzie piękne słowa o szczególnej historycznej odpowiedzialności ich kraju. Najwyraźniej jednak nie ma to być – jeśli nie liczyć drobnych, często wymuszonych gestów – odpowiedzialność materialna. Gdy bowiem przychodzi do konkretów, mamy odwoływanie się do kruczków prawnych, niegodną grę na przeczekanie, przedawnienie i zapomnienie" - zauważa Nawrocki.
Szef IPN jest zdania, że wypłata reparacji byłaby "krokiem milowym" na drodze do poprawy stosunków polsko niemieckich i "aktem twardej, materialnej sprawiedliwości".
Jak podkreśla, polskie ofiary nazizmu - i to tylko niektóre ich katergorie, jak pracownicy przymusowi i ofiary eksperymentów medycznych - otrzymały dotąd jedynie symboliczne odszkodowania.
"A i oni mieli nieraz poczucie, że doczekali się jedynie jałmużny" - zaznacza prezes IPN.
Jak twierdzi historyk, rząd w Berlinie podobną grę prowadzi w sprawie reparacji wojennych.
"Ci sami politycy, którzy na co dzień chętnie odwołują się do moralności, w tej sprawie mówią bezdusznym językiem paragrafów. Usilnie starają się wytłumaczyć, dlaczego nie muszą płacić reparacji. Jak ognia unikają zaś odpowiedzi na pytanie, dlaczego płacić nie chcą" - pisze.
Jak dodaje, równie nietrafione są argumenty mówiące o tym, że reparacje są drogą donikąd, wskazujące na przykład reparacji nałożonych na Niemcy po I wojnie światowej, co miało przyczynić się do dojścia Hitlera do władzy.
"Dziś Niemcy to największa gospodarka Unii Europejskiej – nieporównanie silniejsza i odporniejsza na kryzysy niż za czasów przedwojennej Republiki Weimarskiej. Mało kto wie, że reparacje za I wojnę światową Niemcy spłacały aż do roku 2010. Nijak nie przeszkodziło im to w zbudowaniu zamożnego państwa" - zauważa.
Nawrocki podkreśla też, że wymiar zniszczeń i szkód, jaki wyrządziły Niemcy Polsce jest wyjątkowy.
"Prawie 6 milionów ofiar, masowa eksterminacja w obozach, pokazowe i potajemne egzekucje, przymusowe wysiedlenia, grabież dóbr kultury, celowe burzenie miast i palenie wsi – to wszystko nie tylko pozostawiło głębokie traumy, lecz również przyniosło horrendalne straty, które da się w miarę precyzyjnie wyliczyć" - wymienia Nawrocki.
"Prawie 6 milionów ofiar, masowa eksterminacja w obozach, pokazowe i potajemne egzekucje, przymusowe wysiedlenia, grabież dóbr kultury, celowe burzenie miast i palenie wsi – to wszystko nie tylko pozostawiło głębokie traumy, lecz również przyniosło horrendalne straty, które da się w miarę precyzyjnie wyliczyć" - wymienia Nawrocki.
"Żaden z naszych przodków, który został zamordowany w latach II wojny światowej lub w inny sposób doświadczył wtedy okrucieństwa, nie dał nam prawa, aby w jego imieniu dokonać pełnej abolicji tych wszystkich krzywd, które wyrządzili Niemcy" - dodaje.
Szef IPN jest zdania, że wypłata reparacji byłaby "krokiem milowym" na drodze do poprawy stosunków polsko niemieckich i "aktem twardej, materialnej sprawiedliwości".
"Mam nadzieję, że również rząd w Berlinie zacznie dostrzegać w nich szansę na autentyczne pojednanie między naszymi narodami" - konkluduje ekspert.
Tekst został publikowany wspólnie z polskim miesięcznikiem „Wszystko co Najważniejsze” w projekcie historycznym z Instytutem Pamięci Narodowej i Polską Fundacją Narodową.(PAP)
osk/ mal/