Pakt Ribbentrop-Mołotow to akt założycielski II wojny światowej. Służył wywołaniu wojny, choć w swojej nazwie był „paktem o nieagresji” – tłumaczył prof. Marek Kornat podczas debaty „Pakt dwóch totalitaryzmów – geneza ludobójstwa”, która została zorganizowana przez warszawski Instytut Pileckiego.
23 sierpnia 1939 r. przedstawiciele dwóch totalitarnych mocarstw – minister spraw zagranicznych III Rzeszy Joachim von Ribbentrop oraz ludowy komisarz spraw zagranicznych ZSRS, pełniący jednocześnie funkcję przewodniczącego Rady Komisarzy Ludowych (premiera), Wiaczesław Mołotow – podpisali w Moskwie w obecności Stalina sowiecko-niemiecki pakt o nieagresji wraz z tajnym protokołem dodatkowym, którego konsekwencją był IV rozbiór Polski.
Eryk Habowski, kierownik Zespołu Strategii i Spraw Międzynarodowych Instytutu Pileckiego oraz moderator dzisiejszej debaty, ocenił, że „pakt Ribbentrop-Mołotow stał się fundamentom i kołem zamachowym dla niemieckiej i sowieckiej machiny terroru”. Dla Polski oznaczało to przede wszystkim ludobójczą okupację i systemowy terror. Jak przypomniał Habowski, paktowi towarzyszyła umowa handlowa, która została zawarta kilka dni wcześniej, 19 sierpnia. „Na jej mocy Niemcy zyskiwali kolejowe dostawy ogromnej ilości surowców, których potrzebował niemiecki przemysł wojenny, Hitler nie musiał się już obawiać blokad ze strony Wielkiej Brytanii” – powiedział. Jak również podkreślił, „efektem paktu była bezprecedensowa skala ofiar i zniszczeń”.
Z kolei prof. Marek Kornat, historyk z PAN, zaznaczył, że pakt Ribbentrop-Mołotow był takim wydarzeniem w dziejach powszechnych, które ma kilka znaczeń. Jednym z nich jest fakt, choć kwestionowany zwłaszcza przez rosyjską historiografię i politykę historyczną, że pakt ten był aktem założycielskim II wojny światowej. „Nie ma wątpliwości, że układ ten służył wywołaniu wojny, choć miał w swojej nazwie +pakt o nieagresji+”. Jednocześnie nie jest jasne, czy II wojna wybuchłaby, gdyby nie było tego układu. Możliwe, że Hitler, który był skłonny do dużego ryzyka, i tak zdecydowałby się sięgnąć po oręż przeciwko znienawidzonej Polsce, która odrzuciła jego propozycje w sprawach terytorialnych. Z kolei „na drodze do wywołania wojny Związek Sowiecki, Stalin i dyplomacja sowiecka zrobili maksimum, aby Niemcom rozpętanie wojny ułatwić” – ocenił historyk. Swoim zachowaniem, jak wskazał prof. Kornat, strona sowiecka dała jasny przekaz państwom zachodnim, że położenie Polski jest beznadziejne i nie ma co troszczyć się o jej los. „Pakt ten przyniósł Hitlerowi jeszcze jeden atut – zabezpieczył społeczeństwo niemieckie, które obawiało się, że 25 lat od wywołania poprzedniej wojny, może być uwikłane w wybuch kolejnej. Ten pakt miał zatem +znaczenie wewnętrzne+, miał zapewnić, że nie będzie kolejnej wojny” – zauważył badacz.
Prof. Kornat ponadto zwrócił uwagę, że było to porozumienie dwóch mocarstw totalitarnych, zatem nie wolno dać się zwieść frazeologicznym formom przepisów zawartych w tym dokumencie, gdzie mówi się o strefie interesów, co sugerowało kolonializm. „To był taktyczny, niepisany, sojusz, chociaż słowo +sojusz+ w dokumencie nie pada. Hitler znalazł w osobie Stalina partnera do wojny na wyniszczenie na wielką skalę. To był taki układ, by podjąć takie działania, aby status quo ante nie dało się już przywrócić na zajętych terenach. To była zbrodnicza polityka okupacyjna” – wyjaśniał.
Historyk wskazał również, że w przypadku paktu Ribbentrop-Mołotow trzeba mówić o zamachu na Europę narodów, która powstała po ładzie wersalsko-ryskim. „Taką Europę w imię idei imperium postanowili zburzyć. Była to próba odwrócenia koła historii, które zaczęło biec ku państwom narodowym powstałym na gruzach imperiów” – powiedział. Ten układ był w ocenie prof. Kornata także przejawem dyplomacji totalitarnej. „Dwóch dyktatorów z pełną świadomością wiedziało, że nie wywiąże się ze swoich zobowiązań” – tłumaczył.
Natomiast prof. Piotr Madajczyk, historyk z PAN, powiedział, że inżyniera totalitarna, czyli pomysł kształtowania społeczeństw na zajętych i okupowanych terenach, nie jest nowa, ale jest to instrumentarium specyficzne dla państw totalitarnych i tych, które mają koncepcję całkowitego podporządkowania społeczeństwa na zajętych ziemiach. „W momencie zawarcia paktu Ribbentrop-Mołotow te państwa były nastawione na dokonanie wielkiego projektu inżynierii totalitarnej i były do tego przygotowane” – powiedział badacz. Przypomniał, że w Związku Sowieckim trwała już „akcja polska”. Można jednak zauważyć, że inne były cele i ideologia ludobójstwa w strefie niemieckiej niż w strefie sowieckiej.
Również dr Joanna Lubecka, historyk z Uniwersytetu Ignatianum w Krakowie, zauważyła, że proces ewolucji ideologii ludobójstwa był inny w III Rzeszy niż w ZSRS, ponieważ nazizm trwał dużo krócej niż komunizm. Badaczka zastanawia się wobec tego, w którym momencie pojawił się w obu tych systemach dolus specialis, czyli zamiar ludobójczy (dosł. zamiar bezpośredni). „W systemie niemieckim ten zamiar na początku nie jest uświadomiony lub go nie ma, ten zamiar całkowitego unicestwienia biologicznego pojawił się później. U Sowietów natomiast ludobójstwo jest bardziej narzędziem, przydaje się wtedy, gdy system tego wymaga. Inaczej było to w przypadku Niemiec – tam było ono celem samo w sobie, bez niego nie dałoby się zrealizować idei 1000-letniej Rzeszy” – stwierdziła Lubecka.
Z kolei dr Tomasz Ceran, historyk z bydgoskiego IPN, ocenił, że zamiar ludobójstwa na okupowanych ziemiach polskich istniał od początku wojny, od 1939 r. Jako potwierdzenie tej tezy wskazuje na Einsatzgruppen, które wchodziły za wojskiem, aby dokonywać eksterminacji, a także na listy proskrypcyjne, czyli spisy Polaków przeznaczonych do zgładzenia. „Tylko w 1939 r. zostało eksterminowanych 30–50 tys. Polaków. Widać, że ludobójstwo jest procesem, polityką, której celem jest eksterminacja całości lub części grupy etnicznej. Zatem teoria Rafała Lemkina oraz opisane przez niego osiem technik ludobójstwa stanowią świetne narzędzie do opisu okupacji niemieckiej w Polsce” – podkreślił historyk.
Dr Ceran wyjaśnił również, że we wrześniu 1939 r. Hitler nie wiedział jeszcze, co zrobi z terytoriami Polski. Jednak już od początku października to się zmieniło. „Mamy ziemie wcielone do Rzeszy, polska inteligencja jest eksterminowana, a część ludności zostaje wysiedlona. To, w jaki sposób traktuje się nasze terytoria, świadczy o tym, że możemy mówić od samego początku o ludobójczej taktyce. Totalny terror panuje od samego początku, zwłaszcza na Pomorzu. Niemiecka lista narodowościowa, niszczenie polskiego języka, kultury i gospodarki – chociaż nie jest to masakra, to jest to ludobójstwo” – ocenił. Historyk zauważył też, że tym, co odróżnia politykę ludobójczą ZSRS od polityki III Rzeszy, jest fakt, że była ona prowadzona na mniejszą skalę. „Związek Sowiecki dążył do podporządkowania, choć inteligencja i oficerowie byli przeznaczani do eksterminacji” – stwierdził.
Badacz zaznaczył także, iż często mówi się o tym, że pakt Ribbentrop-Mołotow był rozbiorem Polski, a Niemcy i Sowieci podzielili kraj mniej więcej po połowie. Jednak gdy przyjrzymy się ludności, a II RP liczyła 35 mln obywateli, to pod okupację sowiecką trafiło 13 mln polskich obywateli, z czego samych Polaków było 4–5 mln. Natomiast pod okupacją niemiecką znalazły ponad 22 mln obywateli polskich, z czego 19 mln stanowili sami Polacy. „Można zatem powiedzieć, że 8 na 10 Polaków trafiło pod okupację niemiecką” – zauważył historyk. Takiego podziału Stalin dokonał celowo, gdyż łatwiej mu było zaprowadzić swój porządek wśród ludności niepolskiej.
Debata Instytutu Pileckiego „Pakt dwóch totalitaryzmów – geneza ludobójstwa” odbyła się w ramach cyklu seminariów lemkinowskich.
Anna Kruszyńska (PAP)
akr/ skp /