Tygodnik „Der Spiegel” pisze w piątek o wystawie, którą Niemcy upamiętniają swoich uchodźców z czasów II wojny światowej. Ekspozycja o ucieczce i wypędzeniu, która na etapie przygotowań wzbudzała wiele kontrowersji, ma pokazać m.in., że „Niemcy w wielu przypadkach byli także ofiarami II wojny światowej” – relacjonuje tygodnik.
Około 700 eksponatów wchodzi w skład wystawy stałej nowego Centrum Dokumentacji Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie, które znajduje się w pobliżu Placu Poczdamskiego w Berlinie. Zostanie ono otwarte dla publiczności 23 czerwca, po 22 latach przygotowań i kilkakrotnym przesuwaniu terminu. Kanclerz Angela Merkel wygłosi przemówienie podczas ceremonii 21 czerwca.
Ekspozycja "ma wypełnić ostatnią wielką lukę w pamięci Niemców" - pisze "Spiegel".
Dyrektorem federalnej fundacji odpowiedzialnej za centrum jest od pięciu lat Gundula Bavendamm.
76 lat po zakończeniu wojny "miejsce to ma pokazać oficjalne wyjście z najbardziej skomplikowanego dylematu: że Niemcy, sprawcy II wojny światowej, w wielu przypadkach byli ofiarami" - podkreśla "Der Spiegel". "Wszystkie nasze prace mają za zadanie zobrazować i utrzymać tę ambiwalencję" - mówi Bavendamm.
"Niemcy nie tylko jako sprawcy, ale także jako ofiary" - podkreśla tygodnik, przywołując słowa Bavendamm: "Operujemy tutaj w miękkim punkcie naszej świadomości historycznej".
"(Tu) chodzi o znalezienie równowagi: jak oddać sprawiedliwość cierpieniom, których Niemcy doznali w wyniku ucieczki i wypędzenia, i jak zrobić to w taki sposób, aby nie było najmniejszych wątpliwości co do trwałej odpowiedzialności (Niemiec) za zbrodnie epoki nazistowskiej?" - zaznacza Bavendamm.
76 lat po zakończeniu wojny "miejsce to ma pokazać oficjalne wyjście z najbardziej skomplikowanego dylematu: że Niemcy, sprawcy II wojny światowej, w wielu przypadkach byli ofiarami" - podkreśla "Der Spiegel". "Wszystkie nasze prace mają za zadanie zobrazować i utrzymać tę ambiwalencję" - mówi Bavendamm.
Tygodnik przypomina, że "do czasu objęcia urzędu przez Bavendamm Fundacja Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie była naznaczona (..) konfliktami". "Wielokrotnie politycy, naukowcy i dziennikarze zadawali sobie pytanie, czy w obliczu historycznej winy Niemcy powinny w ogóle pamiętać o cierpieniach swoich wypędzonych i uchodźców (...) tych 12-14 milionów ludzi z terenów dzisiejszej Polski, Czech, Węgier, krajów bałtyckich, Rumunii, Słowacji i byłej Jugosławii" - wskazuje.
W 1999 roku "Erice Steinbach, która już wtedy budziła kontrowersje, udało się jednak zawrzeć doniosły sojusz: ówczesna przewodnicząca Związku Wypędzonych zaproponowała utworzenie narodowego miejsca pamięci w centralnym miejscu w Berlinie i dla tej idei pozyskała nieżyjącego już socjaldemokratę i intelektualistę Petera Glotza, który był Niemcem sudeckim" - pisze "Spiegel".
"(Tu) chodzi o znalezienie równowagi: jak oddać sprawiedliwość cierpieniom, których Niemcy doznali w wyniku ucieczki i wypędzenia, i jak zrobić to w taki sposób, aby nie było najmniejszych wątpliwości co do trwałej odpowiedzialności (Niemiec) za zbrodnie epoki nazistowskiej?" - zaznacza Bavendamm.
"Był to sprytny ruch (...); z Glotzem u boku nawet zwolennicy (socjaldmokratycznej) SPD i ludzie, którzy odrzucili związki wypędzonych i ich częściowo rewanżystowskie idee, mogli się do tego planu przekonać" - stwierdza gazeta. "W 2008 r. pierwsza wielka koalicja pod wodzą Angeli Merkel postanowiła powołać do życia federalną fundację Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie".
Ale dyskusje na temat właściwego sposobu upamiętnienia nie ustały. "Miejsce pamięci takiej fundacji mogło być tylko sygnałem rewanżyzmu - obawiali się krytycy, także za granicą. W 2009 r. z międzynarodowego naukowego gremium doradczego wycofał się polski historyk, a w 2010 r. kolega z Czech. W 2015 roku z panelu odeszło kolejnych pięciu ekspertów" - przypomina "Spiegel".
Przebudowa budynku, który został wzniesiony w latach 30. XX wieku, kosztowała 65 milionów euro. Zewnętrzna fasada, będąca zabytkiem architektury, pozostała niezmieniona. Od 1965 roku mieszczą się w nim biura Związku Wypędzonych.
Bavendamm "postanowiła podzielić wystawę na dwie części: drugie piętro poświęcone jest głównie Niemcom, natomiast pierwsze upamiętnia ucieczki i wypędzenia w innych krajach. I w przeciwieństwie do dolnej kondygnacji, trasa (zwiedzania) przez górny pokój jest z góry określona - tylko ci, którzy przeszli przez działy poświęcone epoce nazizmu, Holokaustowi i roli aliantów, docierają do cierpienia Niemców. (Bavendamm) mówi, że zależało jej na tym, by potraktować te aspekty na jednej płaszczyźnie. Każda zmiana poziomu oznaczałaby przerwę w treści" - relacjonuje tygodnik.
"Wydaje się, że udało jej się poszerzyć spojrzenie na ucieczkę i wypędzenie. Lokalizacja ośrodka może jej w tym pomóc: po jednej stronie znajduje się Dworzec) Anhalcki, z którego odjeżdżały pociągi do obozu koncentracyjnego Theresienstadt; obok jest plac, na którym ma powstać nowe Muzeum Emigracji, upamiętniające osoby prześladowane i uchodźców w czasach nazizmu. Z drugiej strony jest (muzeum) Topografia Terroru na terenie dawnej siedziby Gestapo, miejsce pamięci o terrorze narodowych socjalistów" - wskazuje gazeta.
Bavendamm twierdzi, że zespół wielokrotnie zmagał się z problemem znalezienia właściwego tonu.
"Wydaje się, że udało jej się poszerzyć spojrzenie na ucieczkę i wypędzenie. Lokalizacja ośrodka może jej w tym pomóc: po jednej stronie znajduje się Dworzec) Anhalcki, z którego odjeżdżały pociągi do obozu koncentracyjnego Theresienstadt; obok jest plac, na którym ma powstać nowe Muzeum Emigracji, upamiętniające osoby prześladowane i uchodźców w czasach nazizmu. Z drugiej strony jest (muzeum) Topografia Terroru na terenie dawnej siedziby Gestapo, miejsce pamięci o terrorze narodowych socjalistów" - wskazuje gazeta.
Bavendamm planuje sympozja, filmy i wystawy artystyczne. Roczny budżet Centrum Dokumentacji Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie wynosi 2,6 mln euro. Pierwsza specjalna wystawa przyjedzie z Muzeum Żydowskiego we Frankfurcie nad Menem, a być może jesienią placówkę odwiedzi duńska królowa. W Danii niemieccy uchodźcy mieszkali w obozach przejściowych przez kilka lat po wojnie, a Centrum współpracuje z muzeum w Zachodniej Jutlandii, aby badać ich życie.
Z Berlina Berenika Lemańczyk (PAP)
bml/ akl/