Przed II wojną w stolicy działało pięć archiwów. "Szacujemy, że straty archiwów warszawskich wynoszą od 90 do 95 proc. ich przedwojennych zasobów" – mówi PAP dr Paweł Pietrzyk, naczelny dyrektor Archiwów Państwowych. "Polska traktowana była jako zdobycz i archiwa były elementem tego stylu myślenia" - podkreśla dyrektor Archiwum Akt Nowych Mariusz Olczak.
Przed II wojną światową działało w stolicy Archiwum Główne Akt Dawnych, Archiwum Akt Nowych, Archiwum Skarbowe, Archiwum Oświecenia Publicznego oraz Archiwum Miejskie. "W warszawskich archiwach zgromadzono zbiory liczące ponad 50 km akt, w tym te z okresu przed odzyskaniem niepodległości, np. dotyczące Księstwa Warszawskiego czy Królestwa Polskiego" – powiedział PAP dr Paweł Pietrzyk, naczelny dyrektor Archiwów Państwowych.
"W warszawskich archiwach zgromadzono zbiory liczące ponad 50 km akt, w tym te z okresu przed odzyskaniem niepodległości, np. dotyczące Księstwa Warszawskiego czy Królestwa Polskiego" – powiedział PAP dr Paweł Pietrzyk, naczelny dyrektor Archiwów Państwowych.
Oszacowanie dokładnych strat polskiego zasobu archiwalnego w czasie II wojny jest niezwykle trudne. "Trudność polega na tym, że kiedy spłonęło archiwum, to razem z archiwaliami spłonęły tzw. pomoce ewidencyjne. Bez nich sprawdzenie i policzenie, czego brakuje, jest praktycznie niewykonalne" – podkreślił Pietrzyk. "Szacujemy, że straty archiwów warszawskich wynoszą od 90 do 95 proc. ich przedwojennych zasobów" - wskazał. "Podczas wojny straciliśmy w znacznej części akta dotyczące Księstwa Warszawskiego i Królestwa Kongresowego. Zniszczeniu uległa też duża część akt z okresu I RP dotyczących np. sądów szlacheckich czy Trybunału Koronnego" – powiedział naczelny dyrektor AP.
Warszawskie archiwa ucierpiały w dwóch fazach. "Najpierw w 1939 r., czyli w momencie, kiedy Niemcy wkroczyli do Polski i zajmowali terytorium RP. W trakcie ostrzału stolicy niemalże w 100 proc. zniszczeniu uległo Archiwum Oświecenia Publicznego. Straciliśmy wówczas praktycznie w całości akta Komisji Edukacji Narodowej, a także dokumenty dotyczące szkolnictwa" – powiedział naczelny dyrektor AP. Druga faza niszczenia archiwaliów to okres Powstania Warszawskiego i tuż po nim. "Wówczas Niemcy systematycznie i z premedytacją podpalali archiwa, które jeszcze zostały" – wyjaśnił dr Pietrzyk, dodając, że "po wycofaniu się powstańców ze Starego Miasta Niemcy spalili Archiwum Główne Akt Dawnych przy ul. Długiej, Archiwum Akt Dawnych przy ul. Jezuickiej oraz Archiwum Skarbowe na Podwalu".
Warto zaznaczyć, że zasób warszawskich archiwów stał się również obiektem zainteresowania Niemców. "Dziedzictwo dokumentacyjne jest obiektem zainteresowania każdego najeźdźcy, ponieważ daje ono niemalże kompletną wiedzę o okupowanych ziemiach, pozwala łatwiej zarządzać nowym terenem" - wskazał dr Pietrzyk. "Niemcy w momencie rozpoczęcia okupacji Polski od razu zainteresowali się dokumentami, które dotyczyły szeroko pojętej tematyki niemieckiej na naszych ziemiach, a zatem wytworzonymi w dawnych kancelariach pruskich i austriackich, które to dokumenty wywozili do archiwów niemieckich w Berlinie, Poczdamie czy Wiedniu" – wyjaśnił.
"Szacujemy, że straty archiwów warszawskich wynoszą od 90 do 95 proc. ich przedwojennych zasobów" - wskazał. "Podczas wojny straciliśmy w znacznej części akta dotyczące Księstwa Warszawskiego i Królestwa Kongresowego. Zniszczeniu uległa też duża część akt z okresu I RP dotyczących np. sądów szlacheckich czy Trybunału Koronnego" – powiedział naczelny dyrektor AP.
Dyrektor Archiwum Głównego Akt Dawnych dr Hubert Wajs w rozmowie z PAP przypomniał, że przed wojną zasób AGAD oceniano na 1 750 tys. ksiąg, poszytów i plików akt oraz na 5 tys. dokumentów pergaminowych i 10 tys. planów i map stanowiących ok. 1500 zespołów archiwalnych. W czasie wojny archiwum straciło ponad 90 proc. dokumentów i akt, które zostały celowo podpalone przez Niemców 2 września 1944 r. Utracono wówczas również cały rękopiśmienny aparat ewidencyjno−informacyjny oraz całą dokumentację działalności własnej archiwum. Ocalały jedynie ewakuowane do Fortu Sokolnickiego archiwalia przewiezione tam w 1939 i 1944 r., w tym dokumenty pergaminowe i papierowe, większość ksiąg i akt władz naczelnych i centralnych dawnej RP, niektóre księgi ziemskie i grodzkie warszawskie, niewielka część ksiąg i akt dawnej Warszawy oraz mapy i plany. AGAD nie odzyskał również do tej pory części dokumentów wywiezionych przez władze niemieckie. "Niektóre akta zwrócono do archiwum w pierwszych latach powojennych z Niemiec, Austrii i Czechosłowacji. Jednak nie wszystkie akta i dokumenty zagrabione i rozproszone w czasie II wojny wróciły do macierzystego archiwum. Dotąd nie zwrócono z Niemiec 74 dokumentów z działu "Prussiae" Archiwum Koronnego Warszawskiego" - zaznaczył dr Wajs.
"Gdy chodzi o +szczególnie cenne+ straty w archiwum, to trzeba zaznaczyć, że rękopisy są w jednym egzemplarzu, więc każdy rękopis jest bezcenny" – podkreślił dr Wajs. "Gdy mowa np. o początkach sejmu Królestwa Polskiego, to źródłami były wytwarzane przez sądownictwo szlacheckie księgi ziemskie. Niestety spłonęły one w 1944 r. Dla dziejów Powstania Kościuszkowskiego z kolei ważne były akta władz powstańczych, które też wówczas spłonęły; podobnie rzecz się ma z sądownictwem sejmowym" – powiedział dr Wajs.
Ogromne straty poniosło Archiwum Akt Nowych. "3-4 listopada 1944 r. w budynku obecnej Szkoły Głównej Handlowej Niemcy z premedytacją spalili przechowywany tam zasób AAN. Nie prowadzono w tym rejonie żadnych walk, obiekt nie miał znaczenia strategicznego, nie uzasadniała tego żadna wojskowa przyczyna. Jedynym celem było barbarzyńskie niszczenie wszystkiego, co niosło polską kulturę i tradycję" – powiedział PAP dyrektor AAN Mariusz Olczak. "Były to straty katastrofalne, utraciliśmy prawie cały nasz zasób - z wyjątkiem 3 proc., które wcześniej zostały ewakuowane do Fortu Sokolnickiego na warszawskim Żoliborzu" - zaznaczył Olczak. "Ten kataklizm można porównać jedynie z tym, co wydarzyło się w okresie szwedzkiego potopu. To było prawie 35 km bieżących akt, czyli mniej więcej tyle, ile jest obecnie w zasobie AAN" - dodał.
"3-4 listopada 1944 r. w budynku obecnej Szkoły Głównej Handlowej Niemcy z premedytacją spalili przechowywany tam zasób AAN. Nie prowadzono w tym rejonie żadnych walk, obiekt nie miał znaczenia strategicznego, nie uzasadniała tego żadna wojskowa przyczyna. Jedynym celem było barbarzyńskie niszczenie wszystkiego, co niosło polską kulturę i tradycję" – powiedział PAP dyrektor AAN Mariusz Olczak.
Pytany, jakie dokumenty znajdujące się w AAN zostały zniszczone, Olczak zwrócił uwagę, że "skala zniszczeń jest tak ogromna, że łatwiej wymienić te uratowane niż te zniszczone, których opisywanie zajęłoby wiele stron". "Warto podkreślić, że zniszczenia objęły nie tylko te zespoły archiwalne, które trafiły do AAN przed wybuchem wojny, ale również te w początkowym jej okresie. Na początku wojny na AAN spadło przejęcie archiwów zlikwidowanych przez okupantów urzędów centralnych. Właśnie z powodu ich dużej ilości AAN otrzymało magazyny przy ul. Rakowieckiej 6, gdzie obecnie mieści się SGH" – przypomniał.
Mariusz Olczak zaznaczył, że "Niemców od początku wojny zainteresowały z natury rzeczy szczególnie akta Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Ministerstwa Spraw Zagranicznych". "Z jednej strony to zainteresowanie wynikało ze spraw związanych z pewnymi działaniami skierowanymi przeciwko żyjącym jeszcze Polakom, z drugiej zaś związane było z próbami regulowania i melioracji zasobów archiwalnych w kontekście zmian granic i przepisów archiwalnych" - powiedział. Dyrektor Olczak wskazał, że "Niemcy przygotowali się wcześniej do wykorzystania polskich zasobów archiwalnych, i to nie tylko samego AAN". "Zaczęli zabierać te akta AAN, które dotyczyły terenów zajętych i przyłączonych do III Rzeszy oraz samych Niemców" – wyjaśnił.
Pytany o wartość straconych zbiorów, dyrektor AAN zaznaczył, że "trudno mówić o większej lub mniejszej wartości poszczególnych zbiorów". "Były one wszystkie równie wartościowe i cenne dla Państwa Polskiego i Polaków, co stało się przyczyną ich zniszczenia. Z pewnością jednak wielką stratą jest ta zniszczona część zbiorów archiwalnych Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, Zarządu Cywilnego Ziem Wschodnich oraz wielu organizacji społecznych, które rozpoczęły działalność w pierwszych latach II RP" - tłumaczył. Podkreślił też, że "brakuje zachowanych akt Centralnego Komitetu Obywatelskiego, Rady Głównej Opiekuńczej z lat 1916-1921 i Polskiego Komitetu Opieki nad Jeńcami". "Strata jest odczuwalna dla nas w dzisiejszej, codziennej archiwalnej pracy. Jeszcze dzisiaj wpływają do nas bowiem pisma od Polaków, którzy szukają różnych informacji na temat swoich nieruchomości, ruchomości oraz innych danych pochodzących sprzed wojny. W szeregu przypadkach nie możemy im pomóc właśnie z uwagi na zniszczenie tych dokumentów w czasie wojny" – wskazał Olczak.
Wojna odbiła także swoje piętno na zasobie Archiwum Państwowego w Warszawie. Magdalena Masłowska, kierownik oddziału I Archiwum Państwowego w Warszawie, w rozmowie z PAP wyjaśniła, że straty wojenne to prawie cały zasób ówczesnego Archiwum, który został spalony w 1944 r., w czasie walk Powstania Warszawskiego oraz 4 listopada, kiedy pozostałe zasoby zostały wypalone metodycznie przez niemieckie oddziały. Z przeszło 400 tys. jednostek archiwalnych ocalało kilkaset mniej wartościowych teczek oraz kilkadziesiąt woluminów akt gruntowych.
Archiwum straciło m.in. protokoły posiedzeń Rady Municypalnej i posiedzeń Rady Miejskiej, wykazy i tabele cen w Warszawie z lat 1831-1914, akta władz miejskich z czasów Powstania Listopadowego, Księgi meldunkowe Warszawy z lat 1865-1933, akta wydziału statystycznego: świadectwa śmierci z lat 1887-1940, akta urodzeń, małżeństw i zgonów ludności z lat 1939-1943, a także zbiór map i planów Warszawy z XVII-XX w.
Wojna odbiła także swoje piętno na zasobie Archiwum Państwowego w Warszawie. Magdalena Masłowska, kierownik oddziału I Archiwum Państwowego w Warszawie, w rozmowie z PAP wyjaśniła, że straty wojenne to prawie cały zasób ówczesnego Archiwum, który został spalony w 1944 r., w czasie walk Powstania Warszawskiego oraz 4 listopada, kiedy pozostałe zasoby zostały wypalone metodycznie przez niemieckie oddziały.
Wojenną pożogę przetrwało w Warszawie ok. 10 proc. przedwojennych zasobów archiwalnych. Wśród ocalonych były te, które zostały ukryte w Forcie Sokolnickiego na warszawskiej Cytadeli. "Ten fort jeszcze przed wojną został przeznaczony jako magazyn dla Archiwum Głównego Akt Dawnych. Częściowo były tam już wcześniej gromadzone akta, choć niestety mniejszej wagi historycznej. Dopiero tuż przed wybuchem wojny zwieziono tam część skrzyń z bardzo cennym zasobem archiwalnym" – zaznaczył dr Pietrzyk. Do Fortu Sokolnickiego trafiły też częściowo archiwalia z innych archiwów warszawskich. "Ocalała również ta część akt, która została zabezpieczona na Jasnej Górze u ojców paulinów" – podkreślił naczelny dyrektor AP.
Zdaniem dr. Pawła Pietrzyka procentowo straty warszawskich archiwów można odnieść do zniszczeń przedwojennego polskiego zasobu archiwalnego w ogóle. "Jeśli weźmiemy pod uwagę, że zbiory wszystkich archiwów państwowych liczyły przed wojną ok. 90 km bieżących akt, a po jej zakończeniu jedynie ok. 27 km, to te straty są ogromne. Wpływ na to miały też zmiany granic po zakończeniu wojny i utrata niezwykle cennych z punktu widzenia historii i kultury Polski archiwów, m.in. we Lwowie, w Wilnie i Grodnie" – podsumował naczelny dyrektor Archiwów Państwowych. (PAP)
Autorka: Anna Kruszyńska
akr/ skp/