Pod hasłem „Droga światopoglądowa Wincentego Witosa” w Katowicach w poniedziałek zorganizowana została konferencja naukowa poświęcona trzykrotnemu premierowi polskiego rządu. „Dla niektórych mimo wszystko pozostał parweniuszem” – przyznali uczestnicy debaty.
Pretekstem do zorganizowania debaty była przypadająca w 2024 r. 150. rocznica urodzin Wincentego Witosa, a z inicjatywą wyszedł Instytut im. Wojciecha Korfantego w Katowicach.
„Zależało nam na przypomnieniu związków między tymi czołowymi politykami z okresu II Rzeczpospolitej. Korfanty podlegał Witosowi jako szef polskiego Komisariatu Plebiscytowego i wicepremier w jego drugim rządzie, a później ważniejszy od dzielących ich różnic okazał się stosunek do sanacji: obaj byli więźniami twierdzy brzeskiej, a potem zaprzyjaźnili się na przymusowej emigracji w Czechosłowacji” – powiedziała PAP Aleksandra Goniewicz, jedna z organizatorek katowickiej konferencji.
W debacie „Droga światopoglądowa Wincentego Witosa” wzięli udział dr hab. Arkadiusz Indraszczyk, profesor Uniwersytetu w Siedlcach, dr Mateusz Ratyński z Muzeum Historii Ruchu Ludowego w Warszawie, Janusz Skicki, dyrektor Muzeum Wincentego Witosa w Wierzchosławicach oraz Marek Steindel, prawnuk Wincentego Witosa. Ten ostatni nie miał już okazji poznać Witosa, ale wyniósł z dzieciństwa wiele rodzinnych opowieści z nim związanych. Jedna z nich dotyczyła kłopotów materialnych, jakie przeżywała rodzina Wincentego Witosa po tym, jak w tzw. procesie brzeskim został on skazany na półtora roku więzienia i opłacenie wysokich kosztów sądowych.
Uczestniczący w debacie historycy zastanawiali się nad tym, jak doszło do tego, że Witos – jeden z ojców polskiej niepodległości, lider polskiego ruchu ludowego i czołowy polityk - został zmarginalizowany, a w końcu uwięziony i zmuszony do emigracji. Janusz Skicki wskazał na wcześniejsze doświadczenia polityczne lidera polskiego ruchu ludowego: „był nauczony demokracji galicyjskiej, która z kompromisem się liczyła” – mówił o Witosie i przypomniał, że za swoją bezkompromisową postawę zapłacił utratą stanowiska premiera, ale też pozycji politycznej i popularności w 1923 roku.
Witos jako premier musiał się mierzyć z wysoką inflacją i kryzysem gospodarczym, efektem których były m.in. krwawo stłumione przez policję i wojsko protesty robotnicze w Krakowie. „Nie mógł sobie poukładać w głowie, że legalnie wybrany rząd może być obalony na ulicy, ale w końcu ustąpił ze stanowiska premiera, częściowo dlatego, że stracił większość w Sejmie” – mówił o Witosie Janusz Skicki. Zwrócił też uwagę na rolę, jaką w tym przesileniu rządowym odegrał Józef Piłsudski. „Choć przebywał wtedy w Sulejówku, nie stracił kontaktu z życiem politycznym i nie pogodził się z zepchnięciem na plan dalszy” – przypomniał.
Uczestnicy debaty przyznali, że geniusz polityczny zawiódł Witosa dopiero w trakcie zamachu majowego: przyjmując propozycję objęcia stanowiska premiera dostarczył Piłsudskiemu pretekstu do ataku. „W 1926 roku zawiódł go instynkt polityczny, nie powinien przyjmować tego zadania nie wziął pod uwagę zmiany sympatii politycznych” – podkreślał dr Ratyński.
Końcowa ocena dokonań Wincentego Witosa zdaniem uczestników konferencji wypada jednak jednoznacznie: „nikt nie może zakwestionować, że to był pierwszoplanowy polityk, stawiający interes ojczyzny ponad wszystkie inne” – podkreślili naukowcy. „Skąd więc się wzięła niechęć piłsudczyków do Witosa?” – dopytywał moderujący debatę Miłosz Skrzypek. „Dla niektórych wciąż był parweniuszem” – padło w odpowiedzi. (PAP)
Autor: Józef Krzyk
jkrz/ aszw/