Ukraina zachowała państwowość i nie stała się rosyjską kolonią, a świat zobaczył, jak wielkim zagrożeniem jest Moskwa – tak dwa lata pełnoskalowej wojny, którą prowadzi przeciw Ukrainie Rosja podsumował kijowski politolog Ołeksandr Musijenko.
„Najważniejsze jest to, że Ukraina zachowała swoją państwowość, nie przestała istnieć jako państwo i nie stała się rosyjską kolonią, jak Białoruś” - powiedział PAP.
„Ukraina otrzymała też wsparcie militarne od Zachodu, a szczególnie Europy, w której doszło do zmiany w podejściu do bezpieczeństwa, gdyż zrozumiano, że nie można iść na ustępstwa wobec Rosji” – ocenił ekspert, który jest szefem Centrum Badań Wojskowych i Prawnych.
Jego zdaniem Ukraina ma za sobą trudne momenty powtarzających się rosyjskich ofensyw oraz ciężkich walk na całej długości frontu. Wojna jednak wciąż trwa i państwo to powinno nadal budować siłę i odporność, by przejść przez jej kolejne etapy – zaznaczył.
„Na razie jeszcze nie wygraliśmy. Aby wygrać musimy zwiększyć własną produkcję broni, ale także współpracować z europejskimi partnerami, wdrożyć średnio i długoterminowe projekty, które zwiększyłyby nasze zdolności obronne i które ostatecznie pomogłyby Ukrainie w zwycięstwie” - stwierdził Musijenko.
Ekspert przyznał, że dostawy broni dla ukraińskiej armii uległy zmniejszeniu, m.in. ze względu na sytuację polityczną w Stanach Zjednoczonych, jednak odczuwalne jest też wsparcie państw europejskich oraz m.in. Japonii.
Politolog uważa, że Rosja zagraża nie tylko Ukrainie, ale i Europie, która jego zdaniem powinna pokazać, że gotowa jest odpowiedzieć na to niebezpieczeństwo.
„Wielkość dostaw spadła i ma to pewien wpływ na linię frontu. Na szczęście dla nas nie jest to katastrofalne w tym sensie, że nasza linia frontu i linia obrony nie załamały się” – ocenił.
Musijenko zgodził się także, że ukraińskie społeczeństwo odczuwa zmęczenie przeciągającą się wojną.
„Wielu ludzi ucierpiało, ponieważ stracili bliskich. Inni zostali zmuszeni do opuszczenia swoich domów i zamieszkania w innych regionach kraju, czy zagranicą. Jednak jako wspólnota zdajemy sobie sprawę z rosyjskiego zagrożenia i wiemy, że walka musi być kontynuowana” – podkreślił.
„Zmęczeni są także żołnierze; rozmawiając z nimi widzę niezadowolenie z powodu braków w uzbrojeniu i problemów w wojsku, ale jednocześnie widzę wśród wojskowych pragnienie dalszej walki” – oświadczył.
Politolog uważa, że Rosja zagraża nie tylko Ukrainie, ale i Europie, która jego zdaniem powinna pokazać, że gotowa jest odpowiedzieć na to niebezpieczeństwo.
„Nie wykluczam, że część rakiet balistycznych, które dostarczył Rosji Iran, może być rozmieszczona na Białorusi, może gdzieś przy granicy z Polską, by straszyć i szantażować. Należy temu przeciwdziałać i pokazywać, że Europa, szczególnie Polska i kraje bałtyckie, są silne i zjednoczone. Będzie to najlepszym zabezpieczeniem przed realizacją przez Rosję agresywnych scenariuszy wobec tych państw” – powiedział Ołeksandr Musijenko.
Z Kijowa Jarosław Junko (PAP)
jjk/ ap/