Na cmentarzu w Jedwabnem (Podlaskie) pochowano w sobotę szczątki kilku osób, ekshumowane z miejsca zakopania zwłok ofiar rozstrzelanych w sierpniu 1943 roku przez niemiecką żandarmerię w lesie koło wsi Przestrzele. W latach 1941–1944 hitlerowcy dokonywali tam egzekucji.
Uroczystość poprzedziła msza św. pogrzebowa, po której jej uczestnicy udali się na jedwabieński cmentarz, gdzie spoczęły szczątki ekshumowane w czerwcu 2021 roku. Chodzi o cztery osoby (dwa małżeństwa w wieku 36-44 lata), które - według przekazów świadków - zostały zamordowane w lesie przestrzelskim za pomoc partyzantom i pochowane tam w jednym miejscu.
W sobotnich uroczystościach wzięła udział rodzina zmarłych, przedstawiciele władz państwowych i samorządowych, parlamentarzyści.
Do stowarzyszenia w ubiegłym roku zgłosili się bliscy zmarłych, według których w konkretnie wskazanym miejscu pochowani byli: Władysława i Franciszek Mościccy oraz Anna i Józef Bronakowscy. "Okazało się, że jest to miejsce, bo nie mogiła, oznaczone, bo był tam zbudowany lastrykowy nagrobek, ale nie było wiadomo, czy są tam te osoby pochowane, czy nie" - powiedział PAP Marcin Sochoń, wiceprezes "Wizny 1939".
Prace ekshumacyjne przeprowadziło stowarzyszenia Wizna 1939, z pomocą żołnierzy WOT i Żandarmerii Wojskowej (ŻW). Do stowarzyszenia w ubiegłym roku zgłosili się bliscy zmarłych, według których w konkretnie wskazanym miejscu pochowani byli: Władysława i Franciszek Mościccy oraz Anna i Józef Bronakowscy. "Okazało się, że jest to miejsce, bo nie mogiła, oznaczone, bo był tam zbudowany lastrykowy nagrobek, ale nie było wiadomo, czy są tam te osoby pochowane, czy nie" - powiedział PAP Marcin Sochoń, wiceprezes "Wizny 1939".
Dodał, że w tym miejscu odkryto szczątki czterech osób, a badania antropologiczne potwierdziły wersję, iż osoby te zostały rozstrzelane. Sochoń zaznaczył, że potwierdzenie tożsamości ma charakter "wstępny", oparte jest na relacjach rodzinnych (m.in. dotyczących tego, jak ubrani byli małżonkowie, gdy zostali zabrani z domu przez niemiecką żandarmerię), bo wciąż nie ma wyników badań DNA.
Przed uroczystościami pogrzebowymi odbyła się konferencja prasowa uczestników prac ekshumacyjnych, władz Jedwabnego i przedstawicieli rodzin. "Poprzez dowody zbrodni udowodniliśmy ponad wszelką wątpliwość, że jest to zbrodnia niemiecka" - powiedział Sochoń.
Mówił np. o amunicji odnalezionej w miejscu pochówku, ale też wskazywał na materiały śledztwa IPN sprzed kilkunastu lat, które dotyczyły niemieckich zbrodni na ludności cywilnej m.in. z Jedwabnego. Laboratorium kryminalistyczne ŻW wykonało (z wykorzystaniem fotogrametrii) rekonstrukcję czaszek dwóch, z czterech osób, odnalezionych w miejscu pochówku.
Krewna zmarłych mówiła, że od dzieciństwa wiedziała o grobie w lesie przestrzelskim; pokazywał jej to miejsce ojciec. Ale dopiero na spotkaniu w ubiegłym roku obie rodziny postanowiły podjąć działania, by doprowadzić do ekshumacji. Tak doszło do kontaktu ze stowarzyszeniem "Wizna 1939".
Krewna zmarłych mówiła, że od dzieciństwa wiedziała o grobie w lesie przestrzelskim; pokazywał jej to miejsce ojciec. Ale dopiero na spotkaniu w ubiegłym roku obie rodziny postanowiły podjąć działania, by doprowadzić do ekshumacji. Tak doszło do kontaktu ze stowarzyszeniem "Wizna 1939".
"W końcu rodziny doczekały się godziwego pochówku. Ale tak naprawdę las przestrzelski, który jest kilometr od Jedwabnego, to miejsce egzekucji głównie niemieckich zbrodni, niemieckich oprawców, od 26 czerwca 1941 roku (...) praktycznie do końca roku 1944" - dodał burmistrz Jedwabnego Adam Mariusz Niebrzydowski.
Powołując się na przekazy powiedział, że w tym lesie mogło dojść do egzekucji ponad 30 osób z terenu gminy.
"Las przestrzelski, to nie jest miejsce zbrodni tylko i wyłącznie dwóch rodzin. To jest las śmierci, w którym byli mordowani Polacy, też m.in. polscy patrioci, którzy współpracowali z polskim państwem podziemnym" - dodał Marcin Sochoń. (PAP)
autor: Robert Fiłończuk
rof/ mmu/