Wspólną modlitwą uczczono w Kielcach ofiary pogromu ludności żydowskiej sprzed 78 lat. Przed kamienicą przy ulicy Planty 7, gdzie doszło do tragicznych wydarzeń, złożono kwiaty i zapalono znicze.
Uroczystości zorganizowane przez kieleckie Stowarzyszenie im. Jana Karskiego rozpoczęła modlitwa na cmentarzu żydowskim na Pakoszu z udziałem duchownych różnych wyznań przy grobie ofiar pogromu.
Główna część uroczystości odbyła się obok kamienicy przy ul. Planty 7/9. Odczytano nazwiska ofiar, zapalono również znicze przy „kamieniach pamięci” oraz złożono kwiaty i wieńce przy tablicy upamiętniającej tragiczne wydarzenia z 4 lipca 1946 roku.
„Pochylamy się nad ofiarami zbrodni sprzed 78 lat, ale dzisiaj nadal giną kobiety dzieci w Gazie, Ukrainie, Jemenie, Etiopii Sudanie i innych miejscach na świecie. Celowe mordowanie niewinnych, jak wówczas w Kielcach, tylko za to, kim są, budzić musi wyjątkowe potępienie” – powiedział podczas uroczystości Bogdan Białek, założyciel stowarzyszenia im. Jana Karskiego.
Udział w uroczystościach wziął ambasador Izraela w Polsce Jakow Liwne, który podkreślił, że pogrom kielecki był strasznym wydarzeniem, a „historia pokazuje nam na nowo, że państwo Izrael jest koniecznością”.
„7 października (2023 r.) dżihadyści chcieli zamordować każdego Żyda, który wpadł w ich ręce. Ta nowa forma nazizmu czerpie z +Mein Kampf+ Hitlera. Gdyby mogli, dokonaliby drugiego holocaustu. Dzięki temu, że państwo Izrael powstało 78 lat temu, Żydzi mogą się bronić. Możemy to robić również dzięki wsparciu wielu przyjaciół na świecie i tutaj w Polsce” – powiedział.
„Dotrzymamy obietnicy naszego pokolenia, która zawiera się w sentencji +nigdy więcej+” – podkreślił.
List do uczestników uroczystości skierował marszałek sejmu Szymon Hołownia, którym podkreślił, że nic nie usprawiedliwia zbrodni sprzed 78 lat. „Był to dzień nienawiści i okrucieństwa, kłamstwa i niesprawiedliwości” – zaznaczył.
„Pogrom kielecki stanowi przestrogę, do czego może prowadzić z pozoru niewinne kłamstwo, banalizacja zła i przyzwolenie na radykalizm. Pamięć o tamtych wydarzeniach powinna nas łączyć. Nie zmienimy przeszłości, ale możemy budować przyszłość bez nienawiści i ksenofobicznych uprzedzeń, z szacunkiem dla drugiego człowieka szczególnie w obecnej dobie radykalizujących się postaw oraz zawirowań społeczno-politycznych w Europie” – podkreślił marszałek.
Prezydentka Kielc Agata Wojda podkreśliła, że 4 lipca powinien być datą, „która wzmaga czujność na z pozoru błahe i nieistotne sygnały, które rodzą prawdziwe zło”.
Zgodnie z ustaleniami pionu śledczego IPN w czasie pogromu w Kielcach, w którym uczestniczyli cywilni mieszkańcy miasta, milicjanci i żołnierze, zginęło 37 osób narodowości żydowskiej i troje narodowości polskiej. 35 Żydów zostało rannych.
„Historia ma różne barwy. Tą tragiczną, tutaj z kamienicy przy ul. Planty, ale też jasną. Po drugiej stronie Silnicy jest Skwer im. Ireny Sendlerowej. Niech ta pierwsza historia będzie dla nas przestrogą, ta druga inspiracją i nadzieją” – powiedziała Wojda.
Kielecki pogrom w 1946 r. sprowokowała plotka o uwięzieniu przez Żydów chrześcijańskiego chłopca i rzekomym dokonaniu na nim rytualnego mordu. Dziewięć z dwunastu osób oskarżonych o masakrowanie Żydów skazano w pospiesznym, pokazowym procesie na śmierć i stracono.
4 lipca 1946 r. w Kielcach poza wydarzeniami na Plantach doszło w okolicach do innych zajść, w których ofiarami stali się obywatele narodowości żydowskiej. Na tle rabunkowym zamordowano mieszkankę Kielc pochodzenia żydowskiego Reginę Fisz i jej kilkutygodniowe dziecko.
Zgodnie z ustaleniami pionu śledczego IPN w czasie pogromu w Kielcach, w którym uczestniczyli cywilni mieszkańcy miasta, milicjanci i żołnierze, zginęło 37 osób narodowości żydowskiej i troje narodowości polskiej. 35 Żydów zostało rannych. (PAP)
wdz/ aszw/