We wsi Pawliwka (dawny Poryck) w obwodzie wołyńskim na Ukrainie odbyły się w sobotę uroczyste obchody oraz nabożeństwo ekumeniczne z okazji 77. rocznicy kulminacji zbrodni wołyńskiej popełnionej przez ukraińskich nacjonalistów na ludności polskiej. W Porycku zginęło ok. 200 Polaków.
W sobotę przypada 77. rocznica tzw. krwawej niedzieli, gdy w około 100 miejscowościach na Wołyniu doszło do największej fali mordów na Polakach.
W uroczystości, zorganizowanej przez ordynariusza diecezji łuckiej biskupa Witalija Skomarowskiego, wzięli udział m.in. ambasador RP w Kijowie Bartosz Cichocki, konsul RP w Łucku Wiesław Mazur i przedstawiciele władz ukraińskich, w tym przewodniczący Pawliwskiej Zjednoczonej Hromady Terytorialnej (władz lokalnych) Andrij Sapożnyk.
Na początku swojego wystąpienia ambasador Cichocki przywołał fragment listu prezydenta RP Andrzeja Dudy skierowanego do uczestników ukraińskich obchodów rocznicy, który został odczytany 5 lipca w Katedrze Świętych Apostołów Piotra i Pawła w Łucku. „Rzeź wołyńska – okrutna zbrodnia popełniona na ludności polskiej na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej w latach 1943-1945 – tkwi jak straszny, bolesny cierń w naszej narodowej pamięci” – napisał polski prezydent.
"Jestem przekonany, że tak jest nie tylko ze względu na skalę ofiar, ich wiek, płeć, sposób, w jaki zostali pozbawieni życia. Jestem przekonany, że ten cierń jest tak bolesny w naszej pamięci także dlatego, że do dzisiaj nie możemy poszukiwać i chować w sposób chrześcijański, godnie, naszych rodaków" - oświadczył ambasador RP.
Co więcej, podkreślił polski dyplomata, dochodzi do sytuacji, kiedy Polacy nie mogą wjechać na Ukrainę, by dbać o pamięć o swoich przodkach, bo otrzymują zakazy wjazdu. "Boli też, kiedy w odpowiedzi na nasze starania o zachowanie pamięci słyszymy, że Polacy też mordowali. Tak, Polacy też mordowali, tacy byli wśród nas, ale rzecz polega na tym, komu dzisiaj my oddajemy cześć, kogo dziś stawiamy za wzór" - oznajmił. "W Polsce nie stawiamy zbrodniarzy na pomnikach, nie dajemy ich za wzór w podręcznikach szkolnych, nie zakazujemy Ukraińcom wjazdu do Polski, by mogli się pomodlić na grobach ukraińskich ofiar" - dodał.
Jak wskazał, słyszane jest też często wezwanie, by zostawić historię historykom. "Ale przecież to nie historycy podejmują te decyzje, o których wspomniałem" - zaznaczył. "Słyszymy często takie nazbyt - moim zdaniem - proste wytłumaczenie napięć polsko-ukraińskich w obszarze tożsamościowym, że to działanie służb specjalnych tego czy innego państwa. W takiej sytuacji trzeba by się bardzo poważnie zastanowić nad współpracą NATO i Ukrainy, jeśliby za tymi wszystkimi decyzjami, które nas bolą, o których mówiłem, stały jakieś obce służby" - dodał.
Jak podkreślił Cichocki, bolesne jest także bycie świadkiem "prób rozmywania ludobójczej istoty zbrodni wołyńskiej". "Słyszymy o konflikcie polsko-ukraińskim, o tragedii wołyńskiej. Wydaje mi się, że szczególnie na Ukrainie, która słusznie domaga się uznania Hołodomoru za sowieckie ludobójstwo, takie próby są bardzo niebezpieczne" - dodał.
Zwrócił także uwagę na "próby uzasadniania obowiązujących nadal decyzji o zakazie ekshumacji tym, że w Polsce trzeba odnowić taki czy inny pomnik, ukraińską mogiłę". Przypomniał, że Polska na apel strony ukraińskiej "podjęła w ostatnim czasie szereg decyzji, których nie warunkowała wzajemnością strony ukraińskiej"; wśród tych decyzji wymienił m.in. badania archeologiczne w Hruszowicach, gdzie szukano szczątków żołnierzy Ukraińskiej Powstańczej Armii.
Jak podkreślił, Polacy i Ukraińcy od wieków żyją razem i stają wobec wspólnych wyzwań i zagrożeń. Dodał, że obecnie to przede wszystkim agresywna polityka Rosji czy gospodarcze skutki pandemii Covid-19. "Sukcesy możemy odnieść tylko razem. A każda porażka będzie wspólna" - oznajmił. "Oświadczam w imieniu władz RP: pragniemy pojednania z Ukrainą i wierzymy, że ono się dokona" - podkreślił ambasador.
"Ta rana, choć minęło już nie jedno dziesięciolecie, do dziś jest bolesna. Zwracam się do naszych narodów, byśmy rozpoczęli wzajemne zrozumienie i wybaczenie, na rzecz przyszłości" - oświadczył przedstawiciel władz ukraińskich Andrij Sapożnyk. Jak zaznaczył, narody polski i ukraiński powinny współpracować, by nigdy więcej nie doszło do takich tragicznych wydarzeń.
"My, jako Ukraińcy, jako mieszkańcy Ukrainy, Pawliwki, zawsze pomagamy, dbamy zarówno o cmentarz Polaków, jak i o (cmentarz) prawosławny. Chcemy, by ta karta w historii była przewrócona i byśmy zawsze żyli w pokoju i spokoju, na rzecz przyszłości, na rzecz naszych dzieci" - dodał.
11 lipca 1943 roku w Porycku zginęło ok. 200 Polaków razem z proboszczem ks. Bolesławem Szawłowskim. Część z nich została zabita w kościele.
Na miejscowym starym cmentarzu odbyło się w sobotę żałobne nabożeństwo ekumeniczne; modlitwę za zmarłych sprawował biskup emeryt Bronisław Bernacki. Odbyła się również panachida (modlitwa za zmarłych) z udziałem biskupa Prawosławnej Cerkwi Ukrainy Matfieja.
Ofiary uczczono także minutą ciszy, złożono również wieńce i zapalono znicze w ich intencji. Część uroczystości odbyła się przed odsłoniętym w 2003 roku przez ówczesnych prezydentów Polski i Ukrainy - Aleksandra Kwaśniewskiego i Leonida Kuczmę - pomnikiem pomordowanych.
Z Pawliwki Natalia Dziurdzińska (PAP)
ndz/ kib/ kar/ robs/