66. rocznicę Poznańskiego Czerwca '56 uczczono w Poznaniu. 28 czerwca 1956 r. rozpoczęła się walka poznańskich robotników o Boga, wolność, prawo i chleb, krwawo stłumiona przez milicję i wojsko.
W wieczornych, głównych uroczystościach przy Poznańskich Krzyżach wzięli udział mieszkańcy miasta, przedstawiciele lokalnych i centralnych władz, przedstawiciele świata nauki, duchowieństwo oraz kombatanci Czerwca. W czasie uroczystości wielokrotnie przypominano o losie walczącej o wolność Ukrainy.
Jak powiedział gospodarz uroczystości, prezydent miasta Jacek Jaśkowiak, 66 lat temu powstańcy Poznańskiego Czerwca mieli odwagę powiedzieć "nie" biedzie, niewoli i kłamstwu.
"Jesteśmy z tego dumni, bo przeciwstawić się obojętności, wyzwolić się z lęku o bezpieczeństwo własne i najbliższych, upomnieć się o prawdę - to zawsze jest trudne. Nawet w sprzyjających warunkach, kiedy nadal panuje demokracja a za mówienie prawdy nie wsadza się do więzień, nonkonformizm jest czymś rzadkim i cennym. W połowie ubiegłego wieku w Polsce stalinowskiej był bohaterstwem. Za pragnienie chleba i wolności płaciło się życiem" – powiedział Jaśkowiak.
Prezydent miasta przypomniał o trwającej za wschodnią granicą, "wywołanej z paranoicznych pobudek" wojnie.
"Tym pobudkom, w imię których napadnięto na Ukrainę mówimy +nie+. Nie ma i nie będzie zgody na ślepy nacjonalizm, karmiący się cudzym istnieniem, głodny cudzej ziemi i wolności. Jakiekolwiek jest jego imię: Rosja czy inne, musimy się mu przeciwstawić. Musimy mu się przyglądać z bliska, gdyż populistyczny patriotyzm i jego fałszywe pojmowanie szerzy się także u nas. Krzyczymy: +nie+ takiej miłości do ojczyzny, która żywi się nienawiścią do świata, pogardą dla innych ras, religii czy innych elementów" – mówił Jacek Jaśkowiak.
"Z dumą pamiętając o bohaterach Czerwca nie zapominamy o bohaterstwie obrońców Ukrainy. Jedni i drudzy poderwali się do walki za nas, za wolność, za demokrację. W Czerwcu chodziło o godność i wolność, teraz też chodzi o wolność dla tej części Europy, którą Rosja, spadkobierca Związku Radzieckiego, chce sobie podporządkować, narzucając jej swoją patologiczną formułę sprawowania władzy" – dodał.
Jerzy Majchrzak w czerwcu 1956 roku był 14-letnim uczniem, przypadkowym uczestnikiem robotniczego protestu. Obecnie jest prezesem stowarzyszenia Poznański Czerwiec 56.
"Pamiętam ten dzień doskonale, na własne oczy widziałem tysiące ludzi protestujących przeciwko władzy. Widziałem ich determinację, ale i strach. Widziałem jak ginie mój przyjaciel Jerzy Jankowiak. Sam też zostałem ranny. I chociaż o tych wydarzeniach nie można było głośno mówić przez wiele lat, to jednak nie zapomniałem o roku 1956, o jego ofiarach i uczestnikach" – mówił podczas uroczystości.
Piotr, syn Jerzego Majchrzaka został zakatowany przez zomowców niedaleko Poznańskich Krzyży 11 maja 1982 roku, zmarł tydzień później.
"Można rzec, że historia okrutnie ze mnie zadrwiła. Przez lata starałem się być wsparciem dla matki, która straciła swojego ukochanego syna w 1956 roku, Anny Strzałkowskiej. U schyłku swojego życia to Ania pocieszała mnie i moją żonę Teresę po stracie Piotra. Do dziś dnia nie poznaliśmy prawdy na temat śmierci Romka, najmłodszej ofiary Czerwca i mojego Piotra, najmłodszej ofiary stanu wojennego w Poznaniu. Od wielu lat czekamy na tę prawdę" – powiedział Jerzy Majchrzak.
Przewodniczący Zarządu Regionu NSZZ "Solidarność" Jarosław Lange podkreślił, że tegoroczne obchody Czerwca mają szczególny wymiar; odbywają się w tym samym czasie, gdy na Ukrainie trwa wojna.
"To właśnie tam dzisiaj walczą o wolność, o samostanowienie i o godność. Walczą o te same rzeczy, o które 66 lat temu nasi bohaterowie walczyli tutaj w Poznaniu: o wolność, godność o samostanowienie. Tym najeźdźcą, agresorem 66 lat temu i dzisiaj jest imperium zła. Wtedy to był ZSRR, dzisiaj Federacja Rosyjska, ale to ten sam agresor. Mijają dziesiątki lat i ciągle trzeba zabiegać i dbać o wolność" – mówił.
Celebracja rocznicy trwała w stolicy Wielkopolski od samego rana w miejscach pamięci, przy pomnikach i tablicach przypominających uczestników i ofiary wydarzeń sprzed 66 lat.
28 czerwca 1956 r. robotnicy Zakładów Cegielskiego, wówczas Zakładów im. Stalina, podjęli strajk generalny i zorganizowali demonstrację uliczną, krwawo stłumioną przez milicję i wojsko. Życie straciło wówczas, według ustaleń wciąż trwającego śledztwa, 58 osób. Co najmniej 244 osoby cywilne odniosło rany. Kilkaset osób zatrzymano i aresztowano. (PAP)
autor: Rafał Pogrzebny
rpo/ aszw/