IPN prowadząc śledztwo w sprawie zbrodni w Jedwabnem z 10 lipca 1941 r., przyjął trzy hipotezy dotyczące odpowiedzialności za masakrę Żydów. Po zebraniu relacji i analizie dowodów przyjęto, że zbrodni tej dokonali Polacy z niemieckiej inspiracji; wykluczono tym samym wyłączną odpowiedzialność Niemców albo Polaków.
Mija 80 lat od mordu w Jedwabnem; w tym samym czasie do pogromów doszło również w innych miejscowościach, m.in. w Radziłowie, Wąsoszu, Grajewie, które po agresji III Rzeszy na Związek Sowiecki były okupowane przez Niemców zachęcających polską ludność do popełniania zbrodni na żydowskich sąsiadach.
"Co do udziału polskich cywili w dokonaniu zbrodni, należy przyjąć, iż była to rola decydująca o zrealizowaniu zbrodniczego planu [...]. Zasadne jest przypisanie Niemcom, w ocenie prawnokarnej, sprawstwa sensu largo tej zbrodni. Wykonawcami zbrodni, jako sprawcy sensu stricto, byli polscy mieszkańcy Jedwabnego i okolic - mężczyźni, w liczbie co najmniej około 40" - to najważniejszy fragment konkluzji postępowania pionu śledczego IPN, który badał tragiczne wydarzenia z lipca 1941 r.
"Co do udziału polskich cywili w dokonaniu zbrodni, należy przyjąć, iż była to rola decydująca o zrealizowaniu zbrodniczego planu [...]. Zasadne jest przypisanie Niemcom, w ocenie prawnokarnej, sprawstwa sensu largo tej zbrodni. Wykonawcami zbrodni, jako sprawcy sensu stricto, byli polscy mieszkańcy Jedwabnego i okolic - mężczyźni, w liczbie co najmniej około 40" - to najważniejszy fragment konkluzji postępowania pionu śledczego IPN, który badał tragiczne wydarzenia z lipca 1941 r.
Śledztwo w sprawie mordu w Jedwabnem zostało wszczęte 5 września 2000 r. Prowadził je prokurator Radosław J. Ignatiew, ówczesny naczelnik Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Białymstoku.
W trakcie postępowania ustalono, że 10 lipca 1941 r. w Jedwabnem dokonano masowego zabójstwa nie mniej niż 340 Żydów. Tym samym śledztwo wykluczyło, aby zamordowano 1600 Żydów, a taką liczbę ofiar postawił w wydanej w 2000 r. książce "Sąsiedzi" Jan Tomasz Gross. Publikacja ta, w której zakwestionowano autostereotypy Polaków jako wyłącznie ofiar okupacji niemieckiej, zapoczątkowała wielką debatę o stosunkach polsko-żydowskich.
W punkcie wyjścia pion śledczy IPN przyjął jednak trzy hipotezy, które weryfikowano na podstawie wszystkich dowodów gromadzonych w toku śledztwa. "Pierwsza hipoteza - zbrodni w Jedwabnem dokonali sami Niemcy bez udziału Polaków lub też zmuszając do udziału w jej dokonaniu pewną grupę polskich cywili. Druga hipoteza - zbrodni w Jedwabnem dokonali sami Polacy z własnej inicjatywy, bez współdziałania z Niemcami. Trzecia hipoteza - zbrodni w Jedwabnem dokonała grupa Polaków działających z niemieckiej inspiracji, w poczuciu dozwolonej ze strony Niemców i pełnej bezkarności" - podał IPN.
W punkcie wyjścia pion śledczy IPN przyjął jednak trzy hipotezy, które weryfikowano na podstawie wszystkich dowodów gromadzonych w toku śledztwa. "Pierwsza hipoteza - zbrodni w Jedwabnem dokonali sami Niemcy bez udziału Polaków lub też zmuszając do udziału w jej dokonaniu pewną grupę polskich cywili. Druga hipoteza - zbrodni w Jedwabnem dokonali sami Polacy z własnej inicjatywy, bez współdziałania z Niemcami. Trzecia hipoteza - zbrodni w Jedwabnem dokonała grupa Polaków działających z niemieckiej inspiracji, w poczuciu dozwolonej ze strony Niemców i pełnej bezkarności" - podał IPN.
Ostatecznie Instytut ustalił, że ofiary zbrodni w Jedwabnem miały być najpierw zgromadzone na rynku miasteczka, dozorowane, następnie doprowadzone w okolice wiejskiej stodoły, gdzie "grupę co najmniej 40 osób zabito w nieustalony sposób". Z kolei grupę "co najmniej 300 osób płci obojga w różnym wieku", po zamknięciu we wnętrzu stodoły, "spalono żywcem". Wcześniej dokonano także pojedynczych zabójstw w bliżej nieustalonych okolicznościach.
Rok przed wydaniem postanowienia o umorzeniu śledztwa, 9 lipca 2002 r. (zakończono wówczas wszystkie czynności zaplanowane w śledztwie), prokurator Ignatiew przedstawił prawdopodobny przebieg zbrodni.
"Tego dnia, w czwartek nad ranem, do Jedwabnego zaczęli przybywać mieszkańcy okolicznych wsi z zamiarem brania udziału w zaplanowanej wcześniej zbrodni zamordowania żydowskich mieszkańców tej miejscowości. W wieczór poprzedzający zdarzenia niektórzy żydowscy mieszkańcy uprzedzeni zostali przez znajomych Polaków, że przygotowywane są zbiorowe działania przeciwko Żydom. Od godzin rannych 10 lipca 1941 r. rozpoczęto wypędzanie z domów ludności żydowskiej i gromadzenie jej na rynku miasteczka. Zgromadzonym kazano wyrywać trawę spomiędzy kamieni brukowych, którymi wyłożony był rynek. Dopuszczano się przy tym aktów gwałtu i przemocy wobec zgromadzonych. Dokonywali tego mieszkańcy Jedwabnego i okolic, narodowości polskiej" - podał prokurator.
"Przyjąć można, że zbrodnia w Jedwabnem została dokonana z niemieckiej inspiracji. Obecność choćby biernie zachowujących się niemieckich żandarmów z posterunku w Jedwabnem, a także innych umundurowanych Niemców (jeśli założyć, że byli oni obecni na miejscu zdarzeń) była równoznaczna z przyzwoleniem i tolerowaniem dokonania zbrodni na żydowskich mieszkańcach tej miejscowości" - podsumował prokurator Ignatiew.
Co do roli Niemców prokurator Ignatiew wypowiedział się następująco: "Liczni przesłuchani świadkowie wskazują na przybyłych w tym dniu do Jedwabnego umundurowanych Niemców. Niemcy ci prawdopodobnie w małej grupie asystowali w akcji wyprowadzania pokrzywdzonych na rynek i do tego ograniczyła się ich czynna rola. Nie jest w świetle zgromadzonych dowodów jasne, czy uczestniczyli w konwojowaniu ofiar na miejsce kaźni i czy byli obecni przy stodole. Zeznania świadków w tym zakresie różnią się zasadniczo".
"Przyjąć można, że zbrodnia w Jedwabnem została dokonana z niemieckiej inspiracji. Obecność choćby biernie zachowujących się niemieckich żandarmów z posterunku w Jedwabnem, a także innych umundurowanych Niemców (jeśli założyć, że byli oni obecni na miejscu zdarzeń) była równoznaczna z przyzwoleniem i tolerowaniem dokonania zbrodni na żydowskich mieszkańcach tej miejscowości" - podsumował prokurator Ignatiew.
Postanowienie o umorzeniu śledztwa ostatecznie wydano 30 czerwca 2003 r., następnie ogłoszono je 9 lipca tego samego roku. Powodem umorzenia było niewykrycie innych żyjących sprawców zbrodni niż ci, których skazano po wojnie.
"Spośród osób, których nazwiska, jako sprawców wymienione zostały w aktach spraw, część została prawomocnie osądzona. Inne już nie żyją. [...] Nie zgromadzono wystarczających dowodów, które pozwoliłyby na zidentyfikowanie i postawienie zarzutów ewentualnym innym żyjącym sprawcom, którzy zaangażowani byli we wzięcie udziału w dokonaniu zabójstwa obywateli polskich narodowości żydowskiej w dniu 10 lipca 1941 r. w Jedwabnem" - czytamy w konkluzji.
Mimo umorzonego śledztwa wciąż istnieje możliwość jego wznowienia, pod warunkiem że pojawiłaby się uzasadniająca taką decyzję nowa okoliczność. Decyzję o wznowieniu postępowania mogliby podjąć jedynie prokuratorzy z Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu.
Mimo umorzonego śledztwa wciąż istnieje możliwość jego wznowienia, pod warunkiem że pojawiłaby się uzasadniająca taką decyzję nowa okoliczność. Decyzję o wznowieniu postępowania mogliby podjąć jedynie prokuratorzy z Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu.
W przestrzeni publicznej od wielu lat pojawiają się głosy, że specjaliści powinni przeprowadzić pełne ekshumacje szczątków ofiar, które miałyby ostatecznie zamknąć sprawę odpowiedzialności za mord (były zbierane m.in. podpisy poparcia dla wznowienia ekshumacji). W sporach publicystycznych na ten temat wyrażane są opinie, że ekshumacja mogłaby dowieść, że za śmierć Żydów odpowiadają wyłącznie Niemcy, zwłaszcza po odnalezieniu na miejscu zbrodni łusek naboi od karabinów Mauser, choć źródła pisane - w ocenie większości historyków - wskazują jednoznacznie na polskie sprawstwo mordu.
Prace archeologiczno-ekshumacyjne w Jedwabnem odbyły się na przełomie maja i czerwca 2001 r. Brali przy nich udział rabini, którzy zwracali uwagę, by nie naruszyć na miejscu szczątków, bo zabrania tego prawo żydowskie. Z kolei obecny na miejscu prac ówczesny minister sprawiedliwości, prokurator generalny Lech Kaczyński, który zadecydował o nieprzeprowadzaniu pełnej ekshumacji, podkreślił, że najważniejszym ustaleniem prac była weryfikacja liczby ofiar. Dodał, że dokładnej liczby ofiar nie udało się określić ze względu na "ustalenia ze stroną żydowską oparte na regułach wyznania mojżeszowego".
Strona żydowska do tej pory podtrzymuje swoje krytyczne stanowisko dotyczące ekshumacji w Jedwabnem, tłumacząc, że nie tylko godziłaby ona w tradycje religijne Żydów, ale też niczego - po śledztwie IPN - już nie wyjaśni. "Mówienie o tym, że nie jest jasne, kto zabił Żydów w Jedwabnem czy w Kielcach, jest dla nas czymś równie bolesnym, jak dla Polaków kwestionowanie zbrodni katyńskiej. To tak, jakby mówić, że dokładnie nie wiadomo, kto zaczął II wojnę światową, kto napadł na Polskę 17 września, kto zabił polskich oficerów w Lesie Katyńskim" - mówił PAP w 2016 r. naczelny rabin Polski Michael Schudrich.
Badając wydarzenia w Jedwabnem, prokuratura IPN odniosła się również do kwestii obojętności tych mieszkańców Jedwabnego, którzy nie reagowali na popełniane zbrodnie. "Nie jest możliwe określenie przyczyn biernego zachowania się większości ludności miasteczka w obliczu zbrodni. W szczególności nie można przesądzić, czy bierność ta była wynikiem akceptacji zbrodni, czy też wynikała z zastraszenia brutalnością działania sprawców. Taka postawa mieszkańców Jedwabnego wobec zbrodni dokonanej w dniu 10 lipca 1941 r. nie poddaje się kwalifikacji prawnokarnej" - podał Instytut. (PAP)
Norbert Nowotnik
nno/ skp /