Weterani II wojny światowej, w tym ostatni żyjący żołnierze 2. Korpusu Polskiego, którzy w maju 1944 r. zdobyli Monte Cassino, udają się w sobotę do Włoch na obchody 80-lecia Armii Andersa. Uroczystości, które organizuje UdsKiOR, zaplanowano m.in. w Rzymie, Monte Cassino, Piedimonte San Germano i Bolonii.
"W tym roku przypada 80. rocznica sformowania Armii Polskiej w Związku Sowieckim - armii pod dowództwem gen. Władysława Andersa. Była to armia niezwykła, do której zaciągali się ci, którzy jeszcze kilka tygodni wcześniej byli więźniami łagrów sowieckich. Bo gen. Anders 80 lat temu dokonał, jak się wydaje, rzeczy zupełnie niemożliwej - tchnął taką wiarę i nadzieję w tych, którzy się do niego zgłosili, że po kilku miesiącach armia ta, wyprowadzona już ze Związku Sowieckiego, stała się armią zwycięską" - powiedział PAP i IAR Jan Józef Kasprzyk, który kieruje Urzędem ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych.
"Armią, która w 1944 i w 1945 r. przeszła zwycięski szlak bojowy na Półwyspie Apenińskim, przywracając wolność Włochom i pokonując Niemców w takich bitwach jak o Monte Cassino, o Ankonę czy o Bolonię" - przypomniał minister.
Szef Urzędu ds. Kombatantów podkreślił też, że ostatni żyjący żołnierze 2. Korpusu Polskiego, ale także kombatanci z innych polskich formacji z lat II wojny światowej, którzy poprosili o zorganizowanie uroczystości na Monte Cassino przy grobie gen. Władysława Andersa - jednego z najwybitniejszych polskich dowódców wojskowych i polityków XX w. - będą mogli oddać hołd swojemu dowódcy oraz kolegom, którzy polegli w walce z hitlerowskim najeźdźcą.
"Kombatanci chcą jeszcze raz, tak jak nam wspominali, zameldować się u swojego dowódcy, który spoczywa wśród żołnierzy poległych na Monte Cassino" - dodał Kasprzyk.
Wśród weteranów, którzy wezmą udział w pielgrzymce, znaleźli się ostatni żyjący żołnierze 2. Korpusu Polskiego, w tym pochodzący z Nowogródka na dawnych polskich Kresach kpt. Władysław Dąbrowski z 15. Pułku Ułanów Poznańskich 5. Kresowej Dywizji Piechoty. W kwietniu 1942 r. mając niecałe 18 lat, wstąpił ochotniczo do tworzonej w Związku Sowieckim Armii Polskiej na Wschodzie i brał udział w kampanii włoskiej, w tym w walkach o Monte Cassino, Ankonę i Bolonię.
"Monte Cassino to był bardzo ważny przełom, bo w zasadzie to było pierwsze wielkie polskie zwycięstwo od klęski z 1939 r." - podkreślił kombatant, który podczas wcześniejszej rozmowy z PAP zwrócił uwagę, że dla polskiego wojska nacierającego od południa na III Rzeszę ważne było udowodnienie, że Polacy z poświęceniem walczą z Niemcami i wbrew propagandzie sowieckiej, która głosiła, że Polacy są jedynie "turystami" i jako tacy nie chcą walczyć.
"Do ostatniej chwili byliśmy przekonani, że Polska będzie wolna; naprawdę przekonani, że my dojdziemy do Polski" - mówił.
W patriotycznej podróży, która uroczyście rozpocznie się w sobotę od oddania hołdu marszałkowi Józefowi Piłsudskiemu przy jego popiersiu w Rzymie, weźmie udział także sędzia mjr Bogusław Nizieński - weteran AK i Narodowej Organizacji Wojskowej; w latach 1999-2004 Rzecznik Interesu Publicznego, kawaler Orderu Orła Białego. Obecny będzie też m.in. ppor. Alfons Mrzyk, który w 1942 r. jako Ślązak został powołany na przeszkolenie do zmilitaryzowanej służby pracy. Po ośmiu miesiącach, w styczniu 1943 r., został wcielony do armii niemieckiej. Podczas operacji "Overlord" trafił do niewoli i zgłosił się do służby w 2. Korpusie Polskim, gdzie jako "Alfons Wilczur" otrzymał przydział do kancelarii 3. Brygady Strzelców Karpackich. Ppor. Mrzyk brał udział w bitwie o Bolonię. O wojennych losach przypomni także weteran, artysta plastyk Leon Stanisław Piesowocki, który służył w II Oddziale Kontrwywiadu 3. Brygady Strzelców Karpackich.
Do patriotycznej pielgrzymki po miejscach związanych z 2. Korpusem Polskim takimi jak Polski Cmentarz Wojenny na Monte Cassino, miasteczko Piedimonte San Germano, którego niemieckie umocnienia przypominały "mały Stalingrad", czy polska nekropolia w Bolonii dołączą również polscy kombatanci ze Stanów Zjednoczonych, z Kanady i Francji. Wśród wydarzeń zaplanowano m.in. spotkanie weteranów z młodzieżą polonijną ze szkół w Rzymie, Neapolu oraz Peruggi, która uczestniczyła w rajdzie upamiętniającym polskich żołnierzy 2. Korpusu Polskiego. Planowane jest także odsłonięcie pomnika gen. Władysława Andersa w Imoli.
W tym roku, we wrześniu, mija 80 lat od rozpoczęcia formowania się oddziałów Armii Polskiej na Wschodzie, w której skład weszli w większości mieszkańcy Kresów Wschodnich II RP, w tym m.in. żołnierze, którzy trafili do niewoli sowieckiej po agresji ZSRS na Polskę z 17 września 1939 r.
Powstanie polskiej armii, określanej jako Armia Andersa od nazwiska jej dowódcy, zostało zapowiedziane w układzie Sikorski-Majski z 30 lipca 1941 r. Umowa wojskowa, zawarta w Moskwie 14 sierpnia 1941 r., przewidywała, że utworzone "w możliwie najkrótszym czasie" polskie wojsko - złożone z żołnierzy zwolnionych z sowieckich łagrów - będzie walczyć wspólnie z Armią Czerwoną przeciwko Niemcom. Początkowo sztab Armii Polskiej ulokowano w Buzułuku, a powstające oddziały polskiego wojska rozmieszczono w Tatiszczewie i Tockoje. Tam też zaczęli przybywać Polacy ze wszystkich stron Związku Sowieckiego. Zwalniani na mocy amnestii ze stalinowskich obozów, więzień i miejsc zesłania byli wycieńczeni, często chorzy, ale też pełni nadziei.
Tworzenie oddziałów Armii Polskiej na Wschodzie odbywało się w bardzo trudnych warunkach. Żołnierzom i licznie przybywającej do nich polskiej ludności cywilnej doskwierały głód i zimno, a po przenosinach armii w okolice Taszkientu - epidemie czerwonki i tyfusu. Oddziały cierpiały na brak kadry oficerskiej. Polacy nie wiedzieli wówczas, że większość oficerów, którzy trafili do niewoli sowieckiej, została zamordowana wiosną 1940 r. w ramach zbrodni katyńskiej, dokonanej przez NKWD z rozkazu Józefa Stalina, który - już po układzie Sikorski-Majski - wiosną 1942 r. zgodził się na wyjazd polskich żołnierzy z ZSRS.
Ewakuację do Iranu zakończono do końca sierpnia 1942 r. W dwóch etapach przetransportowano blisko 116 tys. ludzi, w tym ponad 78 tys. żołnierzy i 37 tys. osób cywilnych. Było to niespełna 10 proc. ludności wywiezionej ze wschodnich obszarów Rzeczypospolitej w głąb Związku Sowieckiego.
Norbert Nowotnik (PAP)
nno/ skp /