Niedawna wizyta Alaksandra Łukaszenki w ZEA z białym szpicem Umką wywołała falę krytycznych komentarzy ekspertów, którzy jednoznacznie uznali to za dyplomatyczne faux pas. Łamanie protokołu zdarza się jednak znacznie bardziej obytym politykom niż były dyrektor kołchozu z Białorusi.
18 grudnia Łukaszenka poleciał z roboczą wizytą do Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Towarzyszył mu Umka, nieodłączny szpic, który znany jest m.in. z tego, że podczas posiłków w domu białoruskiego polityka leży na stole pośród potraw.
Eksperci ocenili, że przywiezienie Umki do kraju muzułmańskiego było dyplomatyczną gafą, ponieważ pies w islamie jest uznawany za zwierzę nieczyste.
Na zdjęciach z oficjalnego powitania białoruskiego przywódcy widać, że kilka kroków dalej osobista lekarka Łukaszenki, Swiatłana Kanaszenka, niesie pupila swojego szefa na rękach.
To nie pierwsza tego typu „wycieczka” Łukaszenki w towarzystwie ulubionego psa. W lipcu Umkę można było zauważyć podczas spotkania białoruskiego przywódcy z Władimirem Putinem na rosyjskiej wyspie Wałaam. W styczniu 2023 roku pies towarzyszył „Baćce” podczas spotkania z prezydentem Zimbabwe Emmersonem Mangagwą.
Eksperci od protokołu dyplomatycznego wyjaśniają, że tego typu zachowania to w świecie dyplomacji faux pas. Podobnie jest w przypadkach, gdy europejscy przywódcy nieobeznani z obyczajowością islamską lub innymi kulturami chwytają w objęcia kobiety, np. żony azjatyckich głów państw; w wielu krajach Wschodu jest niedopuszczalne, by obcy mężczyzna dotykał kobiety.
Wpadki dyplomatyczne podczas spotkań szefów państw są jednak nader częste. Dotyczą też np. strojów zakładanych na oficjalne spotkania. Jednym z najgłośniejszych znanych przypadków był strój żony polskiego premiera Leszka Millera, która w 2002 roku na spotkanie z japońską parą cesarską założyła kwiecistą sukienkę z napisami „sexy”, „cute”, „romance”, „love”, „pink”, „pretty”.
Do dyplomatycznych gaf wielkiego kalibru można zaliczyć także niestosowne zachowania głów państw. W 2006 roku na szczycie państw G8 w Petersburgu prezydent USA George W. Bush wchodząc na obrady nieoczekiwanie podszedł do siedzącej już za stołem kanclerz RFN Angeli Merkel i chwytając ją za barki zaczął ją masować. Tłumaczył to potem „zażyłością”, jaka łączyła go z szefową niemieckiego rządu.
Powodem wpadek mogą być również kłopoty zdrowotne. W 1992 roku podczas oficjalnego obiadu wydawanego przez premiera Japonii Kiichi Miyazawę prezydent USA George Bush, ojciec George'a W. Busha, poczuł się źle i zwymiotował na kolana gospodarza. Wskutek tego wydarzenia w języku japońskim zakorzenił się frazeologizm eufemizm „zrobić jak Bush”.
Bywa, że do niezręcznego zachowania dochodzi dlatego, że polityk zapomni wyłączyć mikrofon. Tak się zdarzyło w 2013 roku podczas spotkania prezydenta Urugwaju Jose Mujiki z głową państwa argentyńskiego Cristiną Fernandez de Kirchner. Urugwajski przywódcza nieświadomy, że ma włączony mikrofon powiedział do swojego pomocnika, że „ta stara wiedźma jest jeszcze gorsza od tego zezowatego”, mając na myśli jej męża Nestora Kirchnera, który wcześniej był prezydentem Argentyny.
By jakoś zatuszować wpadkę Mujica podczas tego samego spotkania przypomniał publicznie, że prezydent Cristina Fernandez de Kirchner podczas spotkania z papieżem Franciszkiem wręczyła mu zestaw do parzenia yerba mate, szczegółowo objaśniając zasady przygotowania i konsumpcji tego napoju, jakby zapomniała, że 77-letni wówczas zwierzchnik Kościoła katolickiego jest Argentyńczykiem.
„Jednak wpadki i niezręczne wypowiedzi zdarzają się także dyplomatom na o wiele niższym szczeblu, niż głowy państw” – powiedział PAP pragnący zachować anonimowość polski dyplomata. „W kręgach dyplomatyczno-konsularnych od wielu lat krąży anegdota, jak w czasie, gdy prezydentem USA był Barack Obama dyplomata jednego z państw Grupy Wyszehradzkiej podczas zakulisowych rozmów na temat miejsca urodzenia prezydenta wyraził opinię, że >>tak naprawdę wojnę secesyjną wygrali nie ci, co powinni<<, czym naraził się na ostracyzm korpusu dyplomatycznego w kraju swojego urzędowania”. (PAP)
wam/ just/ fit/