204 osoby zabite, w tym 53 kobiety i 48 dzieci - to cena, którą mieszkańcy Michniowa w Górach Świętokrzyskich zapłacili za pomoc partyzantom. 12 i 13 lipca mija 70 lat od pacyfikacji wsi przez niemieckie oddziały policyjne.
Pacyfikacja wsi była efektem współpracy mieszkańców z oddziałem partyzanckim Jana Piwnika "Ponurego", który ok. 7,5 km od Michniowa na polanie Wykus założył swoje obozowisko. Wieś stanowiła dla partyzantów zaplecze a jej mieszkańcy należeli do Armii Krajowej oraz Batalionów Chłopskich.
Nad ranem 12 lipca 1943 roku Niemcy otoczyli wieś kordonem. "Wszystkich, których mieli na liście wpędzono do czterech stodół, które później podpalono. Pierwszego dnia Niemcy zabijali tylko tych z listy" - powiedział Stanisław Krogulec, kierownik Mauzoleum Martyrologii Wsi Polskich w Michniowie. Jak dodał zginęło wtedy dokładnie sto osób. Kilkanaście kobiet wywieziono na roboty do Niemiec, a 11 osób trafiło do Oświęcimia. Ok. godz. 16 Niemcy odjechali z Michniowa.
Listę osób, które pomagały partyzantom przygotował bliski współpracownik Jana Piwnika "Ponurego", Jerzy Wojnowski ps. Motor."Hitlerowcy przetrzymywali jego matkę. Za współpracę mieli ocalić jej życie. Słowa jednak nie dotrzymali" - dodał.
12 lipca wieczorem partyzanci w odwecie zaatakowali pociąg wiozący niemieckich żołnierzy na urlop. Zabili lub ciężko ranili kilkadziesiąt osób. "Ktoś napisał na wagonie +odwet za Michniów+" - powiedział Krogulec.
Następnego dnia między godz. 10 a 11 Niemcy powtórnie przyjechali do wsi."Kogo gdzie zastali kazali na podłogę kłaść się i strzelali, podpalali wszystkie domy. Zabijali wszystkich - mężczyzn, kobiety i dzieci. Po odjeździe Niemców wsi Michniów nie było. Spalili wszystkie zabudowania" - opowiadał Krogulec. Jak dodał tego dnia zginął też "najmłodszy bandyta Michniowski" - tak Niemcy określili dziewięciodniowego Stefanka Dąbrowę. Chłopiec tego dnia rano był chrzczony.
Jednak jak zaznaczył Krogulec z zeznań nieżyjącego już świadka tamtych wydarzeń, ale i śladów w archiwum wynika, że we wsi 13 lipca jedna z mieszkanek urodziła syna i niedługo po tym razem z nim została zabita.
Według ksiąg parafialnych w Michniowie przed pacyfikacją było 535 mieszkańców. 204 osoby zostały zamordowane 12 i 13 lipca. Zdaniem Krogulca po pierwszym dniu część mieszkańców uciekła. Były też osoby, które ocalały. Jako przykład podał historię Adolfa Morawskiego, który został ukryty przez żonę w oborze i przysypany gnojem. Kobieta sądziła, że Niemcy jak poprzedniego dnia będą zabijać jedynie mężczyzn. Ona i jej syn zostali jednak zastrzeleni, a Adolf Morawski ocalał.
W lipcu 1943 roku Niemcy obawiając się zarazy pozwolili mieszkańcom Suchedniowa na złożenie ciał w zbiorowej mogile, w 1945 roku stanęła na niej tablica z nazwiskami ofiar.
Od 1945 roku w Michniowie co roku odbywają się uroczystości upamiętniające ofiary pacyfikacji. "Nigdy nie były przekładane nawet o jeden dzień. Zawsze to jest 12 i 13 lipca" - podkreślił Krogulec. Jak dodał w tym roku również w piątek po południu w Michniowie rozpoczną się obchody, podczas których odprawiona zostanie msza święta w intencji ofiar pacyfikacji wsi.
Jak zaznaczył Mauzoleum Martyrologii Wsi Polskich w Michniowie ma upamiętnić wszystkie 817 spacyfikowane wsie, bo ich losy stanowią historie całego narodu polskiego.
Pomysł utworzenia w Michniowie Mauzoleum Walki i Męczeństwa Wsi Polskiej w czasie II wojny światowej pojawił się w 1979 r. Cztery lata później powstał społeczny komitet budowy Mauzoleum, zaś w roku 1990 Fundacja - Pomnik Mauzoleum Męczeństwa Wsi Polskiej. W 50. rocznicę pacyfikacji poświęcono pomnik "Pieta Michniowska". W 1997 roku powstał Dom Pamięci Narodowej.Mauzoleum to także symboliczny cmentarz, na którym każda męczeńska polska wieś ustawia swój krzyż.Od 2010 r. trwa modernizacja mauzoleum.
Każdego roku do Michniowa przyjeżdża ponad 20 tys. osób z całego świata.(PAP)
kps/ ls/