75 lat temu w Auschwitz nastąpił tragiczny finał miłości Żydówki Mali Zimetbaum i Polaka Edwarda Galińskiego. W drugiej połowie sierpnia 1944 r. zabili ich Niemcy. Była to kara za ich wspólną ucieczkę z obozu.
Galiński, na którego współwięźniowie mówili Edek, pochodził z miejscowości Tuligłowy koło Jarosławia. Wiosną 1940 r. został aresztowany wraz z innymi uczniami szkoły średniej w Jarosławiu w ramach akcji AB, która skierowana była przeciw polskiej inteligencji. Jako 17-latek został deportowany 14 czerwca 1940 r. w pierwszym transporcie polskich więźniów do KL Auschwitz.
W obozie pracował w ślusarni, której szefem był Niemiec z Bielska, esesman Edward Lubusch. Odróżniał się od innych członków załogi KL Auschwitz. Pomógł wielu więźniom.
Mala była starsza od Edka o 5 lat. Urodziła się w Brzesku. Rodzina w 1928 r. wyemigrowała do Belgii. Kobieta miała zdolności do nauki języków. Posługiwała się flamandzkim, francuskim, niemieckim, angielskim, polskim i rosyjskim. Niemcy aresztowali ją 11 września 1942 r. podczas łapanki i osadzili w obozie w Malines. Cztery dni później znalazła się w transporcie Żydów do Auschwitz.
Mala i Edek poznali się na przełomie 1943 i 1944 r. Historyk Adam Cyra, który przez wiele lat związany był z Muzeum Auschwitz, w książce "Pozostał po nich ślad" zacytował słowa Mali wypowiedziane do współwięźniarki: "Kocham i jestem kochana". Galiński zwierzał się z uczuć Wiesławowi Kielarowi, z którym planował ucieczkę z obozu. Mężczyzna zrezygnował z niej, by Edek mógł zabrać Malę.
Mala i Edek poznali się na przełomie 1943 i 1944 r. Historyk Adam Cyra, który przez wiele lat związany był z Muzeum Auschwitz, w książce "Pozostał po nich ślad" zacytował słowa Mali wypowiedziane do współwięźniarki: "Kocham i jestem kochana". Galiński zwierzał się z uczuć Wiesławowi Kielarowi, z którym planował ucieczkę z obozu. Mężczyzna zrezygnował z niej, by Edek mógł zabrać Malę.
Para uciekła z obozu 24 czerwca 1944 r. Mala założyła kombinezon roboczy, a Edek otrzymany od Lubuscha mundur oraz pas z kaburą, w której był pistolet. Posługując się skradzionymi i podrobionymi dokumentami wyszli na wolność. Dotarli do wsi Kozy koło Bielska. Oddalona jest ona ok. 25 km od Oświęcimia. Chcieli dotrzeć na Słowację, gdzie Mala miała krewnych.
7 lipca uciekinierzy natknęli się na patrol niemiecki. Kobieta została zatrzymana w sklepie. Galiński nie został zauważony. Mógł uciec. Wyszedł jednak z ukrycia i dobrowolnie oddał się w ręce Niemców, by być z ukochaną.
Parę rozpoznano jako więźniów Auschwitz i przewieziono do obozu. Trafili do bloku 11. Obozowe gestapo poddało Galińskiego torturom, by zdradził od kogo otrzymał mundur i pistolet. Nie wyjawił tajemnicy. Bolesław Staroń, który był więziony w tej samej celi co Edek, wspominał, że każdego wieczoru po apelu Galiński śpiewał włoską piosenkę „Serenata in Messico”. Dawał Mali znak, że żyje.
Oboje zostali skazani na śmierć. „W drugiej połowie sierpnia w obozie męskim w Birkenau dla Edka Galińskiego postawiono szubienicę, a nieopodal, w obozie kobiecym, drugą – dla Mali” – napisał Adam Cyra w książce.
Historyk zacytował wspomnienia Wiesława Kielara. Mówił, że Edek śmiało wszedł na podium, po czym od razu stanął na taborecie ustawionym pod szubienicą. Rozległa się komenda: „Achtung!” i po chwili esesman zaczął odczytywać wyrok. Wówczas Galiński „poszukał głową otworu pętli i odbiwszy się od taboretu zawisł”. „Esesmani nie pozwolili na taką demonstrację. Lagerkapo złapał go w pół i postawił na taborecie, rozluźnił pętlę. Niemiec skończył czytać wyrok (…). Edek odczekał, aż skończy. W momencie zupełnej ciszy krzyknął zdławionym głosem +Niech żyje Polsk...+. Nie dokończył. Lagerkapo poderwał taboret. +Czapki zdjąć+ - rozległa się polska komenda. Cały obóz oddawał hołd zmarłemu” – relacjonował były więzień.
Przebieg egzekucji Mali opowiedziała po wojnie uratowana z obozu Sara Goldberg. „22 sierpnia zwołano więźniarki na plac apelowy, gdzie miała się odbyć egzekucja. Mala trzymała się dzielnie do końca. Podczas odczytywania wyroku podcięła sobie żyły żyletką, którą schowała we włosach i skrwawioną ręką spoliczkowała esesmana. Zawołała do więźniarek: +niedługo będziecie wolne, trzymajcie się!+” – wspominała. Mala została na taczkach zawieziona do krematorium i najprawdopodobniej zastrzelona.
Przebieg egzekucji Mali opowiedziała po wojnie uratowana z obozu Sara Goldberg. „22 sierpnia zwołano więźniarki na plac apelowy, gdzie miała się odbyć egzekucja. Mala trzymała się dzielnie do końca. Podczas odczytywania wyroku podcięła sobie żyły żyletką, którą schowała we włosach i skrwawioną ręką spoliczkowała esesmana. Zawołała do więźniarek: +niedługo będziecie wolne, trzymajcie się!+” – wspominała. Mala została na taczkach zawieziona do krematorium i najprawdopodobniej zastrzelona.
W Muzeum Auschwitz przechowywana jest pamiątka po Mali i Edku. Są to dwa pukle włosów zawinięte w papier. Na jego brzegu ołówkiem Galiński napisał: "Mally Zimetbaum 19880, Edward Galiński 531". W 1968 r. Miejscu Pamięci przekazał je Wiesław Kielar.
Edward Lubusch po zatrzymaniu Mali i Edka obawiał się o bezpieczeństwo. Zdezerterował. Teść, który był przed wojną polskim oficerem, pomógł mu skontaktować się z AK.
Niemcy zatrzymali Lubuscha pod koniec 1944 r., gdy potajemnie odwiedził żonę i syna w Wadowicach, gdzie mieszkali. Były esesman z załogi obozowej został skazany na śmierć. Trafił do więzienia w Bielsku. Wyrok nie został wykonany, gdyż ruszyła sowiecka ofensywa. Lubusch został przewieziony do więzienia w Berlinie, a następnie zwolniony i powołany do Volkssturmu.
Przy pierwszej nadarzającej się okazji uciekł z Berlina. Wracając do Polski znalazł przy martwym mężczyźnie dokumenty na nazwisko „Bronisław Żołnierowicz”. Pod tym nazwiskiem z żoną i dziećmi zamieszkał w Polsce. Zmarł 10 marca 1984 r. Został pochowany w Jeleniej Górze. (PAP)
autor: Marek Szafrański
szf/ itm/