Sankcjonowanie amatorsko i "partyzancko" stworzonych miejsc pamięci nie przystoi powadze państwa polskiego i ukraińskiego - powiedział PAP we wtorek dyrektor Biura Upamiętnienia Walk i Męczeństwa IPN Adam Siwek.
Ukraiński IPN wstrzymał polskie prace poszukiwawcze, ekshumacje i upamiętnienia w kwietniu, po demontażu pomnika Ukraińskiej Powstańczej Armii (UPA) na cmentarzu w Hruszowicach (podkarpackie). Strona ukraińska podkreśla, że wcześniej w Polsce zniszczono kilkanaście innych miejsc upamiętnień. W poniedziałek prezes IPN w Kijowie Wołodymyr Wiatrowycz oświadczył, że warunkiem odwołania moratorium na polskie prace poszukiwawcze na Ukrainie jest przedstawienie koncepcji odnowienia ukraińskich miejsc pamięci na terytorium Polski. Polski IPN podaje w wątpliwość argumenty strony ukraińskiej i apeluje o indywidualne traktowanie każdego z ukraińskich miejsc pamięci.
Dyrektor Biura Upamiętnienia Walk i Męczeństwa IPN Adam Siwek powiedział PAP we wtorek, że "najważniejsza jest weryfikacja czego te upamiętnienia dotyczą". "Bardzo często są miejsca zgłaszane jako mogiły, choć są poważne wątpliwości czy faktycznie tak jest. Niektóre zgłoszenia ukraińskiej strony dotyczą jakiegoś wydarzenia, które wiązało się z ofiarami. Ofiarami, które są gdzieś pochowane, ale niekoniecznie tam, gdzie jest zgłoszone miejsce upamiętnienia. Wtedy należy znaleźć miejsce, gdzie faktycznie leżą szczątki zabitych i dokonać godnego pochowania, a nie tak, jak to zrobiono w chwili ich śmierci, czyli w jakimś dole" - powiedział Siwek.
Jak zaznaczył pewne miejsca, które miały dotyczyć ukraińskich pochówków "mogą być jakaś legendą czy mistyfikacją". "Jest miejsce zgłoszone jako mogiła, której upamiętnienie dotyczy rzekomo zmarłych osób, a my wiemy, że udało się (im) przeżyć wojnę i przedostać się do Kanady. Dlatego te zgłoszenia wymagają rzetelnej weryfikacji, o charakterze czysto historycznym. Nie za bardzo rozumiem, dlaczego strona ukraińska tego nie chce. Osobiście wskazywałem im pewien aspekt reprezentowania powagi państwa ukraińskiego" - podkreślił Siwek.
Jego zdaniem "przypadek pomnika UPA na cmentarzu w Hruszowicach jest dość dobrym przykładem naszych wątpliwości". "Gdyby ten pomnik był stawiany w przestrzeni publicznej, to by tak łatwo nie powstał. Natomiast, jak się coś postawi na cmentarzu, to zanim ktoś się zorientuje, mija parę miesięcy. Tak było w tym przypadku. Strona ukraińska zgłosiła pomnik jako mogiłę zbiorową. Na samym monumencie, nie było żadnej informacji na temat, kto tam leży. Były jedynie cztery tablice poświęcone oddziałom UPA, które działały na tym terenie. Dlatego, w samej treści i formie tego pomnika nie było uzasadnienia, by uznać go za grób wojenny, choć proponowaliśmy stronie ukraińskiej przeprowadzenie badań archeologicznych. Badań, które mogłyby potwierdzić faktyczne miejsce szczątków, ile dokładnie jest tam osób, jak zostały pochowane i czy można je zidentyfikować. To w ogóle nie znalazło zainteresowania" - opisał Adam Siwek.
"Jeśli strona ukraińska chce uhonorować swoich rodaków, którzy byli ofiarami czy uczcić tych, których uważają za bohaterów, to niech to nie będą obiekty prowizorycznie, robione w nocy, po amatorsku przez nieznanych sprawców. Niech to będą godne, uznane przez obie strony, miejsca pamięci. Takie, które trzymają się przyzwoitych standardów i mając akceptacje obu państw, będąc potem utrzymane i otoczone opieką prawną" - dodał.
Dyrektor Biura Upamiętnienia Walk i Męczeństwa IPN Adam Siwek odniósł się także do zarzutów strony ukraińskiej dotyczących istnienia nielegalnych polskich miejsc upamiętnień na Ukrainie. "Bardzo byśmy chcieli doprowadzić do tego, aby te obiekty stały się legalne. Najczęściej dotyczy to krzyży poświęconych ofiarom cywilnym z wsi, kolonii czy przysiółków polskich. Były one stawiane orientacyjnie tam, gdzie kiedyś istniała dana miejscowość. Polski IPN chce rozpoznać miejsce pochówku tych ofiar i urządzić tam, oficjalnie uznane przez oba państwa, groby czy nawet cmentarze wojenne. Najpierw musimy jednak mieć zgodę, ponieważ to wciąż dotyczy prac ekshumacyjnych i archeologicznych" - powiedział Siwek.
Adam Siwek przypomniał także, że polski IPN dysponując analogicznymi kompetencjami ws. wydawania zgody na prace ekshumacyjne dla zespołów badawczych z innych krajów nie czynił trudności historykom ukraińskim. "Prezes Instytutu Pamięci Narodowej wydał zgodę na prowadzenie prac badawczych w rejonie Lubaczowa dla strony ukraińskiej. Badania dotyczyły szczątków ofiar represji komunistycznych" - podsumował.
Polskę i Ukrainę od wielu lat dzielą zaszłości historyczne. Dotyczą one głównie różnej pamięci o roli Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów i Ukraińskiej Powstańczej Armii, która w latach 1943-45 dopuściła się ludobójczej czystki etnicznej na ok. 100 tysiącach polskich mężczyzn, kobiet i dzieci. O ile dla polskiej strony była to godna potępienia zbrodnia ludobójstwa (masowa i zorganizowana), o tyle dla Ukraińców był to efekt symetrycznego konfliktu zbrojnego, za który w równym stopniu odpowiedzialne były obie strony. Dodatkowo Ukraińcy chcą postrzegać OUN i UPA wyłącznie jako organizacje antysowieckie (ze względu na ich powojenny ruch oporu wobec ZSRR), a nie antypolskie. (PAP).
autor: Maciej Puchłowski
mmmp/ agz/