Dyskusja w Rosji na temat paktu Ribbentrop-Mołotow jest częścią polityki historycznej, polegającej m.in. na tym, że w interpretacji wydarzeń poprzedzających II wojnę światową akcent pada na rok 1938 – mówi PAP wiceszef „Nowej Gaziety” Andriej Lipski.
80. rocznica podpisania radziecko-niemieckiego paktu o nieagresji, nazywanego paktem Ribbentrop-Mołotow, przypada w piątek. Tuż przed rocznicą otwarto w Moskwie w siedzibie archiwów państwowych (Rosarchiwu) wystawę "Rok 1939. Początek II wojny światowej". Radziecki oryginał paktu Ribbentrop-Mołotow i tajnego protokołu jest jednym z ponad 300 dokumentów pokazanych na ekspozycji. Wcześniej, w czerwcu, skany paktu i tajnego protokołu opublikowano w internecie.
Jak podkreślił Lipski w rozmowie z PAP, istnieje więc szeroki dostęp do źródeł; przypomniał, że za czasów ZSRR zaprzeczano istnieniu paktu i tajnego protokołu. Obecne wypowiedzi nie dotyczą zaprzeczania porozumienia zawartego z Niemcami przez ZSRR pod wodzą Józefa Stalina, ale interpretacji tego kroku - dodał.
"Mówi się o tym, że trzeba przeciwdziałać próbom obarczania jednakową winą za rozpętanie II wojny światowej Niemiec hitlerowskich i stalinowskiego Związku Radzieckiego. Temu wszelkimi sposobami się przeciwdziała, tak samo jak wyłącznej odpowiedzialności Związku Radzieckiego za ład jałtańsko-poczdamski. (...) Mówi się o tym, że jeszcze (przed 1939 rokiem - PAP) było Monachium, że wszyscy zachowywali się niezbyt dobrze, że sprzedano Czechosłowację i że Polska oderwała swoją część (...), że to nie tylko Stalin był w Jałcie, a również Roosevelt i Churchill" - powiedział Lipski.
Zwrócił uwagę na wypowiedzi prezydenta Rosji Władimira Putina na temat układu monachijskiego (zawartego w 1938 roku z Niemcami hitlerowskimi przez rządy Francji, W. Brytanii i Włoch i upoważniającego Niemcy do aneksji części Czechosłowacji - PAP). "Z punktu widzenia politycznego to, co mówił Putin o Monachium, oznacza próbę przesunięcia bezpośredniego początku II wojny na okres wcześniejszy (na zasadzie): +wy nas oskarżacie o to, że porozumieliśmy się z Hitlerem, a my nie porozumieliśmy się, lecz chcieliśmy odroczyć wojnę. Tymi zaś, którzy się z nim porozumiewali, byli (Neville) Chamberlain i (Edouard) Dalladier+. Jest to taka konstrukcja" - powiedział Lipski.
Zdaniem wiceszefa niezależnej rosyjskiej gazety II wojna światowa jest "jednym z najmocniejszych filarów propagandowych" władz, stąd wersje tej historii propagowane są poprzez różne mechanizmy, m.in. przez organizacje społeczne, którym patronują władze. "Niekiedy odbywa się to pod hasłem +walki z fałszowaniem historii+ - mowa jest o tym, że historia jest fałszowana na Zachodzie" - powiedział Lipski.
Siergiej Naryszkin, szef rosyjskiej Służby Wywiadu Zagranicznego i zarazem przewodniczący Rosyjskiego Towarzystwa Historycznego (RIO) powiedział w środę na otwarciu wystawy w Rosarchiwie, że ZSRR "był po prostu zmuszony zawrzeć pakt o nieagresji z Niemcami hitlerowskimi". Przekonywał też, że pakt przyczynił się do umocnienia zdolności obronnych ZSRR podczas późniejszej wojny. Wcześniej w podobnym tonie wypowiadał się - jako szef rady opiekuńczej Rosyjskiego Towarzystwa Wojskowo-Historycznego (RWIO) - Siergiej Iwanow, jeden z najbliższych współpracowników Putina. W rozmowie z PAP Lipski zauważył, że teza o wzmocnieniu obronności ZSRR "nie wytrzymuje krytyki", co opisywali również historycy rosyjscy.
W czwartek, w przededniu 80. rocznicy podpisania paktu, na konferencji prasowej w Moskwie dyrektor naukowy RWIO Michaił Miagkow po raz kolejny postulował zrewidowanie krytycznej oceny paktu przyjętej w grudniu 1989 roku przez przedstawicieli Zjazdu Deputowanych Ludowych ZSRR. Zdaniem Lipskiego do takiej rewizji nie dojdzie: "żyjemy w innych czasach, gdy ludzie mają masowy dostęp do źródeł, do informacji. I nie jest możliwe robienie rzeczy, które robiono 50, 70 lat temu" - powiedział wiceszef "Nowej Gaziety".
W jego ocenie obecna dyskusja wokół paktu Ribbentrop-Mołotow "świadczy o tym, że każda władza chce realizować to, co w Polsce nazywa się +polityką historyczną+. Niezależnie od tego, w jakim kraju to się dzieje, pragnieniem władz jest zawsze upiększenie własnej historii (...), pozbawienie jej wszelkich nieprzyjemnych szczegółów" - tłumaczy Lipski. "Niczego nowego tutaj w tym sensie nie widzimy. Nowość polega na czym innym: wraz z umacnianiem się autorytarności reżimu chęć dopasowania historii do koniunktury politycznej wzrasta i zwiększają się możliwości" - powiedział wiceszef "Nowej Gaziety".
Z Moskwy Anna Wróbel (PAP)
awl/ klm/ mc/