Dla Kornela Morawieckiego i Solidarności Walczącej celem była walka z systemem, a nie dogadywanie się z jego przedstawicielami. To był w latach osiemdziesiątych niezwykle odważny i bezkompromisowy program polityczny – mówi PAP dr Grzegorz Waligóra, historyk, pracownik Oddziałowego Biura Badań Historycznych IPN we Wrocławiu.
Polska Agencja Prasowa: Czym założona przez Kornela Morawieckiego Solidarność Walcząca wyróżniała się na tle innych organizacji podziemnych powstających po 13 grudnia 1981 r.?
Dr Grzegorz Waligóra: Solidarność Walczącą wyróżniał niezwykle odważny i bezkompromisowy program polityczny. Proszę pamiętać, że organizacja ta była swego rodzaju odpowiedzią pewnej części społeczeństwa na wprowadzenie stanu wojennego, ale równocześnie swego rodzaju odniesieniem na działania podziemnych władz związkowych. Mam na myśli szczególnie działania prowadzone przez Regionalny Komitet Strajkowy NSZZ „Solidarność” Dolnego Śląska pod przywództwem Władysława Frasyniuka. Najważniejszym punktem programu wyróżniającym „SW” na tle innych organizacji było priorytetowe traktowanie sprawy niepodległości Polski. Kornel Morawiecki i jego otoczenie byli również bezkompromisowi wobec aparatu władzy PRL. Zakładali, że celem jest walka z systemem, a nie dogadywanie się z jego przedstawicielami. Dlatego jednym z głównych haseł „SW” było: „Chcemy pozbawić tę władzę władzy”.
Od innych organizacji podziemia odróżniał ją też kadrowy charakter. W porównaniu z całym, wciąż masowym ruchem „Solidarności” nie była to formacja zbyt liczna. O jej charakterze świadczyła także składana przez jej członków przysięga.
PAP: Z jakim odbiorem w środowisku podziemia spotkało się powołanie Solidarności Walczącej?
Dr Grzegorz Waligóra: Jej dość szybki rozwój świadczył o tym, że była ona odpowiedzią na zapotrzebowanie na tego rodzaju radykalny program. W założeniach Kornela Morawieckiego i innych przywódców „SW” ważnym celem działania miało być stawianie czynnego oporu, m.in. przez organizowanie manifestacji antykomunistycznych w kolejne miesięcznice wprowadzenia stanu wojennego. Pierwsza odbyła się już 13 czerwca 1982 r., a więc jeszcze przed formalnym powołaniem Solidarności Walczącej. Manifestacje we Wrocławiu najczęściej przeradzały się w wielogodzinne walki uliczne z oddziałami milicji i ZOMO. To wszystko pokazywało, że w społeczeństwie jest zapotrzebowanie na tego typu działanie i propozycję programową aktywizującą do działań.
Program „SW” stał się szczególnie atrakcyjny w drugiej połowie lat osiemdziesiątych, gdy w działania podziemia zaangażowało się nowe pokolenie młodych działaczy. W tym czasie część podziemnej „Solidarności” rozpoczęła już proces wychodzenia z działalności konspiracyjnej. „SW” była dużo bardziej radykalna. Jej działacze odrzucali ideę porozumienia z komunistami. Elementem ich działań była m.in. analiza przedstawiona na łamach jednej z gazet podziemnych w 1987 r. Działacze „SW” stwierdzali, że wydarzenia międzynarodowe doprowadzą do upadku systemów komunistycznych w perspektywie kilku lat, a nie dziesięcioleci, jak wydawało się większości opozycjonistów. Ten radykalny program przyciągał kolejne rzesze młodych ludzi, którzy w takiej sytuacji nie mogli zaakceptować porozumienia z ludźmi, którzy wprowadzali stan wojenny.
PAP: Mimo wielu różnic Solidarność Walcząca współpracowała z innymi organizacjami podziemnymi. Na jakich polach działały wspólnie?
Dr Grzegorz Waligóra: Dziś często nie dostrzega się, że Solidarność Walcząca to nie tylko bezpośrednie działania antykomunistyczne. Organizacja ta brała również aktywny udział w budowaniu podziemnego ruchu wydawniczego. Z czasem „drugi obieg” stał się prawdziwym imperium. Wydawano ponad sto tytułów prasowych. Największe z nich miały nakład kilkunastu tysięcy egzemplarzy. W pewnym okresie „SW” kontrolowała dużą część tego ruchu wydawniczego. Solidarność Walcząca tworzyła siatki wydawnicze i dystrybucyjne, oferowała je także innym organizacjom podziemnym.
PAP: Jak Kornel Morawiecki i jego otoczenie byli przedstawiani w propagandzie komunistycznej?
Dr Grzegorz Waligóra: Można powiedzieć, że w propagandzie komunistycznej i działaniach władz mamy do czynienia z dwoma różnymi okresami w stosunkach z „SW”. W początkowym okresie jej kształtowania, w pierwszych miesiącach po stanie wojennym, była postrzegana tak jak cała nielegalna opozycja, czyli jako „element nieodpowiedzialny i radykalny”. Później, w drugiej połowie lat osiemdziesiątych, władze dzieliły opozycję na „umiarkowaną” i „radykalną”. Częścią tej drugiej miała być Solidarność Walcząca. Odrzucano możliwość rozmawiania z tymi organizacjami, a nadziei na porozumienie upatrywano w dialogu z opozycją „umiarkowaną”. „Radykalne”, wręcz bojówkarskie, organizacje miały zagrażać próbom takiego porozumienia. Władze obawiały się również, że „SW” może mieć zbyt duży wpływ na społeczeństwo i zyskać szeroką sympatię. Należy pamiętać, że opozycja w drugiej połowie lat osiemdziesiątych była bardzo podzielona i władze nie wiedziały, który z nurtów jest najsilniejszy i zyska największe wpływy społeczne.
PAP: Ostatecznie jednak Kornel Morawiecki i Solidarność Walcząca po czerwcu 1989 r. znaleźli się poza głównym nurtem polityki.
Dr Grzegorz Waligóra: Solidarność Walcząca straciła na znaczeniu, ponieważ zmiany ustalone przy okrągłym stole okazały się trwałe. Tymczasem „SW” ostrzegała, że jest to kolejna forma oszustwa państwa komunistycznego, którego władze chciały wciągnąć obywateli i część opozycji do gry o przetrwanie. Zakładano, że dialog jest dla komunistów ucieczką do przodu.
Ostatecznie zmiany w 1989 r. wymknęły się spod kontroli komunistów. Nowa scena polityczna została jednak zdominowana przez siły, które popierały porozumienie okrągłego stołu. W latach dziewięćdziesiątych „SW” nie odegrała takiej roli, do jakiej predestynowały je osiągnięcia z okresu działalności podziemnej po stanie wojennym. Część środowisk popierających „SW” została przejęta przez Konfederację Polski Niepodległej i zyskała dość duże poparcie. KPN miała jednak nieco inne nastawienie do rzeczywistości po 1989 r. Jej liderzy zaakceptowali nowy kształt sceny politycznej. Trzeba również pamiętać, że „SW” w przeciwieństwie do KPN była organizację tajną. Mimo że stanowiła znaczącą siłę, to przywódcy stojący na jej czele byli stosunkowo słabo znani. Wyjątkiem był Kornel Morawiecki, który był symbolem tej formacji, ale długie pozostawanie w konspiracji sprawiło, że nie zyskał większego poparcia społecznego. W pierwszych latach transformacji nie było też szerokiego przyzwolenia na radykalne odejście od kontraktu okrągłostołowego.
Rozmawiał Michał Szukała (PAP)
szuk / skp /