W czwartek, 19 września 2019 r. zmarł ojciec Hubert Czuma TJ. W czasach PRL był jednym z kapłanów, którzy szczególnie angażowali się na rzecz antykomunistycznej opozycji.
Hubert Czuma urodził się 2 listopada 1930 r. w Lublinie. Pochodził z inteligenckiej rodziny. Jego ojciec Ignacy był profesorem nauk prawnych, pracownikiem Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. W II Rzeczpospolitej jako poseł na Sejm brał udział w pracach komisji, która przygotowywała tekst konstytucji kwietniowej z 1935 r. Angażował się też w działalność wielu organizacji społecznych. Podczas II wojny światowej organizował tajne nauczanie.
Warto o tym wspomnieć, gdyż aktywność społeczną Ignacy Czuma zaszczepił także u swoich dzieci, których z żoną Lubow z domu Szujskich (1899–1984) miał dziesięcioro. Oprócz Huberta byli to m.in. Łukasz (ur. 1935 w Zakopanem, zm. 2012 w Lublinie), działacz ruchu wolnościowego czasów PRL, profesor ekonomii, Andrzej (ur. 1938 w Lublinie), w PRL zaangażowany w działalność antykomunistyczną, po 1989 r. m.in. poseł na Sejm RP i minister sprawiedliwości i Benedykt (ur. 1941 w Niepołomicach), podobnie jak starsi bracia był zaangażowany w działalność wolnościową w czasach rządów komunistycznych. Życiorysy polityczne braci mocno się przeplatały.
Sam Hubert Czuma w 1947 r. rozpoczął studia na Wydziale Filozofii Chrześcijańskiej KUL, które przerwał rok później, wstępując w Kaliszu do nowicjatu Towarzystwa Jezusowego. W pierwszej połowie lat 50. studiował w szkołach jezuickich w Krakowie i Warszawie, a w 1955 r. przyjął święcenia kapłańskie. W 1957 r. rozpoczął pracę duszpasterską w Łodzi, m.in. jako duszpasterz akademicki (formalnie został nim 31 lipca 1958 r.) oraz prefekt trzech szkół średnich. Bardzo szybko ściągnął na siebie zainteresowanie władz państwowych. Aby dzieci uczęszczały na lekcje religii, rodzice musieli wówczas złożyć w szkole stosowne oświadczenie pisemne. Ponieważ uczniowie placówek, którymi się opiekował, takowych nie dostarczali, o. Czuma w grudniu 1957 r. rozesłał do ich domów ok. 250 listów w tej sprawie.
W politykę ateizacji społeczeństwa, prowadzoną przez władze PRL, godziły również inne działania podejmowane przez jezuitę. W tym okresie (od 1959 r.) zaczął organizować górskie obozy (letnie, później także zimowe) dla młodzieży akademickiej, które pozostały stałym elementem jego aktywności duszpasterskiej w kolejnych latach. Uważał takie wyjazdy za okazję do indywidualnych rozmów z podopiecznymi i swobodniejszego omawiania aktualnej rzeczywistości społeczno-politycznej. Pierwszy obóz, w 1959 r., o. Czuma zorganizował oficjalnie, jego uczestnicy dopełnili obowiązku meldunkowego w gminie Kościelisko. „Służba bezpieczeństwa – wspominał duchowny – wykorzystała ten fakt i +nawiedzała+ nas, badając warunki higieniczno-sanitarne. Brakło w chatce góralskiej łopatki i blachy pod piecem, lub czegoś tam. Sporządzono protokół i kazano nam natychmiast się rozjechać. Pamiętam, jak późnym wieczorem przyszedł do mnie wójt gminy i przepraszał księdza, że on niewinny, że kazano mu przyjść z milicją. I że to był nakaz nie posterunkowego, lecz z województwa. Nie zwracaliśmy uwagi na ten nakaz, rozjechali się młodzi, bo był już koniec pierwszego obozu”. Za organizację kolejnego turnusu w tym samym miejscu jezuita został przez kolegium do spraw wykroczeń w Nowym Targu ukarany grzywną, której jednak nie opłacił. Kolejne obozy organizował zaś już zupełnie nieoficjalnie – ich uczestnicy nigdzie się nie meldowali. Sprawy meldunkowe były natomiast pretekstem do usunięcia o. Czumy z Łodzi w grudniu 1961 r. Lokalne władze nakazały mu wyjazd, gdyż nie miał w mieście meldunku, którego jednocześnie nie chciano dokonać.
W Gdańsku-Wrzeszczu, gdzie został przeniesiony, o. Czuma kontynuował pracę jako duszpasterz akademicki, był też wikariuszem i katechetą. Jego posługa w tym miejscu nie trwała jednak długo, w sierpniu 1963 r. skierowano go bowiem do pracy w duszpasterstwie akademickim przy KUL. W okresie jego lubelskiej posługi miały miejsce kościelne uroczystości Milenium Chrztu Polski, którym władze państwowe przeciwstawiały obchody Tysiąclecia Państwa Polskiego. Był to jeden z ostrzejszych momentów konfrontacji państwa i Kościoła w historii PRL. Antykościelna kampania rozpoczęła się już w 1965 r., kiedy Episkopat Polski wystosował słynny list do Episkopatu Niemiec, w którym znalazło się zdanie: „wybaczamy i prosimy o wybaczenie”. Jezuita stawał wówczas w obronie polskich biskupów. Odegrał również pewną rolę w wydarzeniach, do których doszło podczas głównych uroczystości milenijnych w Lublinie. „6 lipca 1966 r. – wspominał – stanąłem przed kolegium orzekającym jako główny obwiniony za spowodowanie nielegalnego zgromadzenia na ulicach Lublina. Miasto przeżywało wówczas uroczystości milenijne. Obraz (kopia) Matki Bożej Częstochowskiej zawędrował do katedry lubelskiej, skąd miał przejechać ulicami Lublina do kościoła Akademickiego przy KUL-u. Kiedy Obraz wyniesiono z katedry, studenci KUL-u Jerzy Anczewski, Waldemar Budzyń, Zbigniew Boczkowski i inni, także spoza KUL-u, wzięli Obraz na swe ramiona i wbrew protestom (formalnym, oczywiście) biskupa Jana Mazura, powędrowali na ul. Królewską, na plac Łokietka, Krakowskie Przemieście, ul. Nowotki (dziś ks. I. Radziszewskiego) do kościoła Akademickiego przy KUL-u. Wraz z nimi ruszył ogromny tłum, jak mówiono, stutysięczny. Prowodyrem tegoż +zgromadzenia nielegalnego+ miałem być ja. Obwiniono mnie o kierowanie akcją odebrania Obrazu na placu Katedralnym. Orzeczenie kolegium było skazujące: pięć tysięcy złotych (pensja miesięczna nauczyciela, czy asystenta wyższej uczelni wynosiła wtedy około tysiąc dwieście złotych). Pieniądze potrącano mi z pensji”.
Władze państwowe oskarżyły również o. Czumę o inspirowanie protestów studenckich w Lublinie w okresie Marca ’68. W lubelskiej SB sporządzono wówczas listę „najaktywniejszych przeciwników władzy komunistycznej” na KUL i zażądano od władz uczelni ich usunięcia. Ojciec Czuma figurował na niej na pierwszej pozycji. Ówczesny rektor KUL-u, ks. prof. Wincenty Granat, w porozumieniu z uczelnianym senatem, odmówił spełnienia rzeczonego żądania. Jezuita podlegał jednak już wówczas stałej inwigilacji. Jeden z miejscowych funkcjonariuszy SB w 1969 r. charakteryzował go następująco: „Należy do najbardziej gorliwych kapłanów spośród wszystkich jezuitów w Lublinie. Pragnie być wzorem cnót kapłańskich – typ fanatyka mocno przejmującego się swoim kapłaństwem”. Trwające nieprzerwanie naciski na usunięcie o. Czumy z Lublina zakończyły się sukcesem w 1971 r. Sam zdecydował się na odejście z KUL kiedy zagrożono, że w przeciwnym wypadku nie będą zatwierdzane zgody na niezbędne remonty i rozbudowę uczelni. Zanim to nastąpiło, w życiorysie duchownego miał jednak miejsce wymagający odnotowania epizod.
W czerwcu 1970 r. o. Czuma został aresztowany w związku z podejrzeniem o działalność w konspiracyjnej, niepodległościowej organizacji „Ruch”. Współzałożycielami „Ruchu” byli faktycznie jego dwaj bracia: Andrzej i Benedykt. On sam, choć miał wiedzę o tej ich aktywności, nie był w nią bezpośrednio zaangażowany. Niemniej jednak spędził wówczas w areszcie przy ul. Rakowieckiej w Warszawie ponad pół roku. Został zwolniony w styczniu 1971 r. decyzją nowego kierownictwa partyjnego na czele z Edwardem Gierkiem, u którego miał interweniować w tej sprawie sam prymas Stefan Wyszyński. Śledztwo umorzono jednak dopiero w listopadzie 1971 r. Kapłan nie był już wówczas duszpasterzem akademickim w Lublinie. Kolejne lata jego posługi to praca katechety w Kaliszu (1971–1972), następnie znów duszpasterza akademickiego, tym razem w Bydgoszczy (1972–1973).
W 1973 r. o. Czuma został skierowany do pracy w Szczecinie, w kościele pw. św. Andrzeja Boboli przy ul. Pocztowej. Miejsce to od lat przyciągało niezależnie myślących studentów i inteligencję, głównie za sprawą działającego tam w latach 1950–1970 o. dr. Władysława Siwka TJ. Ojciec Czuma w nowej parafii początkowo zajął się duszpasterstwem rodzin, prowadził katechezę dla uczniów i pomagał duszpasterzowi akademickiemu – o. Czesławowi Romanowskiemu TJ. W 1975 r. sam został natomiast duszpasterzem akademickim. Ośrodek DA przy parafii pw. św. Andrzeja Boboli prowadzony przez niego znów stał się miejscem spotkań ludzi o opozycyjnych poglądach. Byli to nie tylko studenci, ale również starsza inteligencja katolicka, której przedstawicielom władze państwowe odmawiały rejestracji szczecińskiego Klubu Inteligencji Katolickiej. Korzystali oni niejako z parasola ochronnego DA, ale także pomagali w organizacji pracy z młodzieżą akademicką. Ojciec Czuma w ocenie władz państwowych miał zaś być w Szczecinie „głównym ideologiem najbardziej wrogich wobec państwa elementów”. Do podejmowanych przez niego form działalności należała organizacja otwartych wykładów i dyskusji na rozmaite tematy, przede wszystkim społeczne, choć niekiedy również polityczne. Brali w nich udział specjalnie zaproszeni goście, często publicyści katoliccy, kojarzeni z kręgami opozycyjnymi.
Na przełomie 1975 i 1976 r. jezuita przyczynił się do nagłośnienia sprawy Jacka Smykała, uczestnika DA na Pocztowej i studenta Pomorskiej Akademii Medycznej. Został on wyrzucony z uczelni za „wrogie” wypowiedzi na zajęciach z podstaw nauk politycznych. Na wielu uczelniach w całym kraju zbierano wówczas podpisy pod listami protestacyjnymi do władz. Pod jednym z takich listów podpisało się ponad siedmiuset żaków z Warszawy, został on wysłany do przewodniczącego Rady Państwa, prof. Henryka Jabłońskiego. Treść protestu opublikowała nawet paryska „Kultura”, nadając sprawie dodatkowego rozgłosu. Finalnie władze w 1977 r. wyraziły zgodę, aby Smykał kontynuował studia medyczne, jednak już nie w Szczecinie, a w Białymstoku.
Tymczasem w lutym 1977 r. o. Czuma oraz skupiona wokół niego grupa świeckich znaleźli się w gronie sygnatariuszy ogólnopolskiej petycji do marszałka Sejmu PRL Stanisława Gucwy. Jej autorzy domagali się powołania specjalnej komisji poselskiej do zbadania przebiegu wydarzeń z czerwca 1976 r. w Radomiu, Ursusie i innych miastach kraju oraz późniejszych represji, które dotknęły uczestników protestów przeciwko podwyżce cen, do których wówczas doszło. „Dobro naszego narodu – głosiła petycja – wymaga ujawnienia prawdy oraz rzetelnego i sprawiedliwego wyrównania krzywd”. Zbiorowy list przesłany Gucwie przez o. Jacka Salija OP przekazano również do wiadomości Sekretariatu Episkopatu Polski oraz Komitetu Obrony Robotników. Ogółem podpisało się pod nim blisko 300 osób.
Z grona wychowanków o. Czumy i o. Siwka, wywodzili się założyciele szczecińskiego Punktu Konsultacyjno-Informacyjnego Ruchu Obrony Praw Człowieka i Obywatela, który powstał w październiku 1977 r. Z kolei w maju 1978 r. pod opieką zakonnika na Pocztowej powstało pierwsze szczecińskie pismo drugoobiegowe lat siedemdziesiątych – „Domysły” (do 1980 r. ukazało się siedem numerów). Choć poruszana na ich łamach tematyka nawiązywała najczęściej do spraw wiary, to prezentowane w nich idee nierzadko bez żadnych niedomówień określały negatywny stosunek ich autorów do realiów społeczno-politycznych PRL.
Inną inicjatywą, której patronował o. Czuma, był szczeciński Studencki Komitet Solidarności, powołany 10 maja 1978 r. Nie udało mu się jednak rozwinąć szerszej działalności – został rozbity wspólnymi wysiłkami SB i nieprzychylnych niezależnych inicjatywom władz uczelnianych.
W 1979 r. sukcesem zakończyły się kilkuletnie naciski aparatu represji PRL (podejmowane początkowo przede wszystkim przez miejscową Służbę Bezpieczeństwa, następnie również przez Wydział do Spraw Wyznań Prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej na czele z Henrykiem Kołodziejkiem) na wyjazd o. Czumy ze Szczecina. Już w 1978 r. w wyniku rzeczonych nacisków został on wysłany przez władze kościelne na studia do Rzymu i pozbawiony funkcji duszpasterza akademickiego w parafii na Pocztowej. W 1979 r. powrócił do stolicy Pomorza Zachodniego już tylko na kilka miesięcy, następnie został przeniesiony do Radomia. Ówczesne szczecińskie władze mogły to poczytywać za swój duży sukces. Jezuita musiał opuścić Szczecin po tym, jak biskupowi szczecińsko-kamieńskiemu Jerzemu Strobie władze postawiły swoiste ultimatum: do czasu jego wyjazdu miało zostać wstrzymane wydawanie wszelakich decyzji państwowych dotyczących Kościoła w województwie szczecińskim.
W Radomiu o. Czuma pozostał już na dłużej. Mimo represji pozostawał wierny głoszonym poglądom. Po Sierpniu ’80 aktywnie wspierał ruch „Solidarności”, próbował też wyjaśnić zagadkową śmierć w sierpniu 1976 r. ks. Romana Kotlarza – kapłana, który angażował się radomskie protesty Czerwca ’76. Jesienią 1981 r. pełnił posługę przy strajkujących studentach i pracownikach Wyższej Szkoły Inżynierskiej w Radomiu. Podczas stanu wojennego organizował pomoc dla represjonowanych, odprawiał msze św. w intencji ojczyzny i wygłaszał jednoznaczne kazania. „Módlmy się za naszą Ojczyznę – mówił w jednym z nich – aby jak najszybciej został zlikwidowany stan wojny, aby przestano zabijać, bić ludzi, okaleczać ludzi, aby +Solidarność+ mogła normalnie działać, abyśmy doszli do pełnej niepodległości i wolności”.
Do końca lat 80. ojciec Czuma utrzymywał związki z opozycją demokratyczną w Radomiu, gdzie mieszkał, jak również odwiedzał środowiska, w których pracował we wcześniejszych latach w innych miastach. Był autorem artykułów w radomskiej prasie podziemnej, które mimo zagrożenia represjami pisał pod własnym nazwiskiem. Przez cały czas był inwigilowany przez miejscową SB w ramach sprawy o kryptonimie „Fanatyk”. W 1989 r. wszedł do Komitetu Obywatelskiego „Solidarności” Ziemi Radomskiej, angażując się na rzecz zwycięstwa „drużyny Wałęsy” w wyborach czerwcowych. Otrzymywał wówczas różnego rodzaju pogróżki i anonimy, w których grożono mu śmiercią. Nie dał się jednak zastraszyć.
Już po upadku PRL o. Czuma został kapelanem więziennym w Radomiu, później także opiekunem duszpasterstwa ludzi pracy. W nowej rzeczywistości mógł także prowadzić audycje radiowe. Za swoją działalność społeczno-polityczną, za którą przez lata był represjonowany, w wolnej Polsce został doceniony m.in. Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski, a także przyznaniem honorowego obywatelstwa Lublina, Radomia i Szczecina.
Michał Siedziako
Źródło: Muzeum Historii Polski