Amerykańska baza na terytorium Polski daje Rosji doskonały pretekst do zwiększenia nacisku na Białoruś, ale presja Rosji będzie rosła niezależnie od tego, czy baza powstanie czy nie – uważa białoruski politolog Paweł Usau.
Rosyjski minister obrony Siergiej Szojgu powiedział w środę w Mińsku, że plany rozmieszczenia w Polsce dywizji sił zbrojnych USA „są kontrproduktywne i nie sprzyjają utrzymaniu stabilności i wzmocnieniu bezpieczeństwa w regionie". "W tych warunkach jesteśmy zmuszeni do tego, by podejmować środki odwetowe, i powinniśmy być gotowi do neutralizowania możliwych zagrożeń wojskowych na wszystkich kierunkach" – oświadczył Szojgu podczas posiedzenia wspólnego kolegium resortów obrony Białorusi i Rosji.
„Taka deklaracja wygłoszona na terytorium Białorusi ma dwa cele: zademonstrować solidność sojuszu wojskowego między obu krajami, ale także pokazać, że Białoruś jest rosyjską strefą wpływów i to Moskwa decyduje o tym, co tu się dzieje” – uważa ekspert ds. bezpieczeństwa Andrej Parotnikau.
Analityk przypomniał w rozmowie z PAP, że zaledwie kilka dni temu z podobną deklaracją wystąpił rosyjski ambasador w Mińsku Michaił Babicz. Dyplomata ostrzegł wówczas, że „jakakolwiek militarna napaść na Białoruś będzie oceniana jako napaść na Rosję, ze wszystkimi tego konsekwencjami”.
„Zaimek +my+ użyty przez ministra Szojgu podczas wspólnego posiedzenia resortów obrony jest dwuznaczny, a ta dwuznaczność ma stworzyć wrażenie, że wszystko już jest między Białorusią i Rosją uzgodnione. Że jeśli Fort Trump powstanie, to rosyjska odpowiedź, w tym z terytorium Białorusi, jest już przygotowana” – ocenia w rozmowie z PAP komentator portalu Naviny.by (Biełorusskije Nowosti) Alaksandr Kłaskouski.
Jednocześnie, jak powiedział, Siergiej Szojgu jest dzisiaj bardziej ostrożny niż w 2013 r., kiedy „zapowiadał rozmieszczenie na Białorusi bazy lotniczej w 2015 r.”. „Wtedy prezydent (Alaksandr) Łukaszenka kategorycznie się sprzeciwił, bo pojawienie się tu rosyjskiej bazy uważa za zagrożenie dla swojej władzy” – argumentuje Kłaskouski.
„(Umieszczenie bazy na Białorusi – PAP) to są plany rosyjskich strategów, którym podgrywają tamtejsze media internetowe, twierdzące, że na wrześniowym spotkaniu prezydentów Białorusi i Rosji w Soczi +Putin docisnął Łukaszenkę i uzyskał zgodę na bazę+” – twierdzi publicysta Naviny.by.
„Takie publikacje to raczej element nacisku informacyjnego na Alaksandra Łukaszenkę. Wydaje się, że na razie takiej zgody nie ma, a prezydent Białorusi próbuje grać na czas i liczy, że wystarczy zaostrzenie retoryki wobec Zachodu, by zapewnić Moskwę o lojalności” – dodaje Kłaskouski.
Wskazuje jednak, że wśród większości białoruskich ekspertów – zarówno rządowych, jak i niezależnych - panuje konsensus, iż „obiektywnie pojawienie się amerykańskiej bazy w Polsce osłabi pozycję przetargową Białorusi w relacjach z Rosją”.
Paweł Usau, białoruski politolog, który na stałe mieszka w Warszawie, ocenia sytuację bardziej pesymistycznie. „Białoruś w ostatnich latach nie zrobiła nic, by realnie zdystansować się od Rosji – politycznie, gospodarczo czy geostrategicznie. Dlatego w zamian za ustępstwa gospodarcze i obietnice dalszego wsparcia ze strony Rosji Łukaszenka musiał coś obiecać” – mówi ekspert PAP. Jego zdaniem jest bardzo prawdopodobne, że zgodził się właśnie na rosyjską bazę wojskową.
Usau podkreśla, że Rosja traktuje ewentualne powstanie bazy USA w Polsce instrumentalnie. Oprócz ograniczenia suwerenności Białorusi, co - zdaniem analityka - jest strategicznym celem Moskwy, chodzi również o rozgrywkę geopolityczną. „Moskwa chce przestraszyć tzw. stare państwa UE, tradycyjnie sceptyczne wobec zaostrzania polityki wobec Rosji. Celem jest doprowadzenie do złagodzenia stanowiska UE w sprawie sankcji” – uważa Usau.
„W tej grze Polska będzie przez Moskwę przedstawiana jako państwo, które dąży do konfrontacji, do zimnej wojny” – ocenia.
Z Mińska Justyna Prus (PAP)
just/ az/ mc/