Burzę wywołały we Francji słowa prezydenta Emmanuela Macrona o hołdzie należnym marszałkowi Petainowi, jako zwycięzcy spod Verdun. W 1940 r. Petain podpisał rozejm z Niemcami i stanął na czele kolaboracyjnego francuskiego rządu z siedzibą w Vichy.
Pałac Elizejski, jakby zaskoczony polemiką, dał według określenia internetowego Huffington Post „całą wstecz”; rzecznicy i ministrowie w nocy ze środy na czwartek w tweetach i komunikatach twierdzą, że „hołd pamięci marszałka nigdy nie był brany pod uwagę”.
"Jak to się często zdarza w +Macronii+, to myśmy wszystko źle zrozumieli” – pisze dziennikarz Huffington Post Romain Herreros.
W środę, tłumacząc w Charleville-Mezieres (Ardeny), jak będzie wyglądał hołd wojskowy, składany w sobotę żołnierzom i dowódcom I wojny światowej, prezydent Macron oświadczył, że marszałków, którzy doprowadzili armię do zwycięstwa, "należy uczcić”. Po czym dodał: „Nawet jeśli później (podczas II wojny) przewodził zgubnym wyborom, marszałek Petain był wielkim żołnierzem I wojny światowej”.
"Petain jest zdrajcą i antysemitą. Jego zbrodnie i zdrada nie podlegają przedawnieniu. Macron, już dość tego, Historia Francji nie jest pańską zabawką” – zareagował w tweecie przywódca Francji Nieujarzmionej Jean-Luc Melenchon.
Pierwszy sekretarz Partii Socjalistycznej Olivier Faure pytał natomiast: „czy Emmanuel Macron ma zamiar honorować tych wszystkich, którzy służyli ojczyźnie, zanim ją zdradzili?”. „Wszyscy zbrodniarze najpierw byli niewinni” – tłumaczył polityk.
Florian Philippot, do niedawna we Froncie Narodowym, a obecnie przywódca ugrupowania Patrioci, nazwał wypowiedź prezydenta „wielkim błędem”, gdyż „rehabilitacja Petaina jest niemożliwa moralnie i historycznie”.
Prezydenta skrytykowało również kilku deputowanych prawicowej partii Republikanie. A deputowany centrowej UDI Meyer Habib, który jest Żydem, uniósł się: „Nie. Wielki żołnierz nigdy nie wydałby nazistowskim barbarzyńcom bojowników Ruchu Oporu i Żydów. Jego imię wciąż jest synonimem zdrady”.
Prezes Rady Przedstawicielskiej Żydowskich Instytucji Francji (CRIF) Francis Kalifat oznajmił, że Petainowi "żaden hołd składany być nie może”. Przypomniał, że trybunał wojskowy pozbawił Petaina w roku 1945 wszystkich odznaczeń wojennych i stopni wojskowych.
Prawicowy dziennik „Le Figaro”, podobnie zresztą jak lewicowa gazeta „Liberation”, przypominając postępowanie poprzedników Macrona, umieszcza wypowiedź prezydenta w „ciągu historycznym”.
Media zwracają jednak uwagę, że wódz „wolnej Francji” gen. Charles de Gaulle był kombatantem I wojny światowej i walczył pod rozkazami Petaina, ale zwalczał go podczas II wojny światowej. W przeciwieństwie do Francois Mitterranda, który osobiście składał wieniec - ten socjalistyczny prezydent, zanim zdecydował się na późne dołączenie do Ruchu Oporu, był urzędnikiem kolaboracyjnego rządu Vichy.
Prezydent Jacques Chirac definitywnie zerwał z tradycją składania kwiatów na grobie marszałka, a w swych wypowiedziach potępiał „wstyd”, jakim był rozejm i kolaboracja z Niemcami. Podobnie jak jego następca Nicolas Sarkozy. Jedynie socjalistyczny poprzednik Macrona, Francois Hollande, nigdy podczas uroczystości rocznicowych nie wymówił nazwiska Petaina.
Benedicte Vergez-Chaignon, historyczka, autorka biografii Petaina, tłumaczy na stronie internetowej tygodnika „L’Obs”, że „przywoływanie zasług Petaina w latach 1914-18 wciąż budzi obawy, że otwiera się furtkę prowadzącą do rehabilitacji Vichy”.
Uczestnicy wieczornej debaty radiowej zauważyli, że podobna polemika niemożliwa jest w Wielkiej Brytanii czy w Polsce, bo „tam nie było Petainów”.
Laurent Joffrin pisze w czwartek w dzienniku „Liberation”: są „plamy na francuskiej historii wystarczająco ciemne i zawstydzające, by unikać pospiesznych hołdów. Od prezydentury Jacques’a Chiraca ustaliła się tradycja, że nie umniejsza się roli Francji, a więc i Petaina, w zbrodniach Szoa i nie równoważy się ich zwycięstwami I wojny. Tradycja, z którą zerwał Emmanuel Macron”.
Ludwik Lewin (PAP)
llew/ mmp/ kar/