Znalezienie dokumentów dotyczących Lecha Wałęsy jest szczególnie ważne dla tych, którzy przez 35 lat podlegali propagandzie, mającej podważyć oczywiste fakty - ocenił Andrzej Gwiazda. "W tej chwili margines działania tej propagandy ubeckiej został sprowadzony do zera" - dodał.
W czwartek IPN poinformował, że w teczce personalnej - będącej wśród materiałów zabezpieczonych przez IPN 16 lutego w domu generała Kiszczaka - znajduje się koperta, a w niej odręcznie napisane zobowiązanie do współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa podpisane: Lech Wałęsa „Bolek”. W teczce tej są również m.in. odręczne, podpisane pseudonimem „Bolek”, pokwitowania odbioru pieniędzy.
"Jeśli historię dzielić na etapy, to można powiedzieć, że do 16 lutego był pewien etap niepewności w sprawie zaangażowania służb specjalnych w animowanie procesów społecznych i politycznych. A po 16 lutego jest to bezsporne" - powiedział PAP jeden z najbardziej znanych działaczy NSZZ "Solidarność" Andrzej Gwiazda.
Jak podkreślił, odnalezienie teczki personalnej i zawartych w niej dokumentów to "ważne wydarzenie". "Szczególnie ważne dla tych, którzy podlegali przez 35 lat intensywnej propagandzie mającej na celu podważenie wiarygodności oczywistych, ujawnianych faktów" - ocenił Gwiazda.
"W tej chwili ten margines działania tej propagandy ubeckiej został sprowadzony do zera" - powiedział Gwiazda. "Odnalazł się dokument własnoręcznie podpisany: Wałęsa - +Bolek+, czyli Wałęsa podpisywał się jednocześnie nazwiskiem i pseudonimem. Płynie z tego wniosek, że powinniśmy sobie przypomnieć, kto prowadził propagandę dezawuującą fakty ujawniane przez Instytut Pamięci Narodowej i fakty, które były znane nie tylko IPN-owi, ale też dużej części ludzi z autopsji" - zaznaczył.
"Ci, którzy prowadzili propagandę dezawuującą te ustalenia, jawią się w tej chwili jako aktywni agenci tego zespołu - służb PRL-owskich. A oni zajmują wciąż jeszcze ważne pozycje społeczne. Dotyczy to również czytelników +Gazety Wyborczej+. Ten zespół cały czas podważał prawdę, nie ze względu na własne wątpliwości, tylko ewidentnie ze względu na swój interes polityczny" - powiedział były działacz "S". (PAP)
ekr/ par/ abr/