Nie da się napisać najnowszej historii Polski umniejszając rolę Lecha Wałęsy - powiedział w sobotę podczas debaty "Spór o biografię Polski. Spotkanie świadków historii" w Europejskim Centrum Solidarności w Gdańsku, lider Ruchu Młodej Polski, Aleksander Hall.
"Na tle teczek, zarzutów, pretensji, +grillowania+ Lecha Wałęsy podskórnie wyczuwamy, że nie chodzi tylko o niego, ale o każdą i każdego z nas osobna" - mówił o idei debaty prezydent Gdańska, Paweł Adamowicz (PO).
"Wałęsa to człowiek bardzo skomplikowany. Ma cechy ewidentnie przywódcze, to wielki talent polityczny, ale wiedząc, że jest wielki, trzeba też patrzeć na jego małość. Patrząc na jego potknięcia po grudniu 1970 r. trzeba jednak przyznać, że bilans jego całej działalności jest zdecydowanie pozytywny" - mówił Hall.
Aleksander Hall: Wałęsa to człowiek bardzo skomplikowany. Ma cechy ewidentnie przywódcze, to wielki talent polityczny, ale wiedząc, że jest wielki, trzeba też patrzeć na jego małość. Patrząc na jego potknięcia po grudniu 1970 r. trzeba jednak przyznać, że bilans jego całej działalności jest zdecydowanie pozytywny.
Zdaniem uczestnika obrad Okrągłego Stołu, III RP można określić jako "historię sukcesu".
"Dostrzegam też oczywiście w tej historii i błędy np. bratobójcze i głupie walki. Teraz jednak mamy obraz obezwładniający: tworzy się przepaść między ludźmi i kieruje społeczny gniew przeciwko własnemu państwu i autorytetom, które każdemu narodowi są potrzebne. Niezależnie od intencji, czy są to tylko ambicje jednego człowieka i otaczających go ludzi, to obraca się jednych Polaków przeciwko drugim i przekreśla ważną kartę w polskiej historii" - ocenił Hall.
Inny uczestnik obrad Okrągłego Stołu ze strony solidarnościowej i współpracownik KOR Andrzej Celiński uważa, że Wałęsa świetnie nadaje się na "wroga wewnętrznego" obecnej ekipy rządzącej. "Jak +dobra zmiana+ grzęźnie w piasku, to jak inaczej wytłumaczyć, że ten korzeń wolnej Polski jest tak zgniły, że nie da się na nim nic budować" - mówił.
Zdaniem adwokata, obrońcy w procesach politycznych w latach PRL Jacka Taylora, obecna sytuacja związana z zarzutami wobec Wałęsy, to w "dużej mierze nasza własna wina". "Po 1989 r. wolność uderzyła nam do głowy i wolno było mówić wszystko. A trzeba było próbować egzekwować odpowiedzialność za zniesławienie i nie twierdzić, że godziłoby to w wolność słowa. Ci, którzy obrzucają innych pomówieniami zachowywaliby się dziś spokojniej" - nadmienił.
"Pracowałam przez kilka lat z Lechem Wałęsą. I przyznam, że bardzo bym chciała, żeby częściej zamiast +ja+ mówił +my+; żeby też słowa +to ja wymyśliłem i przeprowadziłem+ zamienił na +my+ - to jest jednak trudne do wytrzymania" - powiedziała Bożena Rybicka-Grzywaczewska, działaczka RMP, dawna sekretarka b. przywódcy "Solidarności". "I jeszcze jedno: +dobra zmiana+, która pozostawia po sobie ofiary, która obraża i upokarza, nigdy nie będzie +dobrą zmianą+" - powiedziała.
Współorganizator Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża i wiceprzewodniczący Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego w Stoczni Gdańskiej w sierpniu 1980 r. Bogdan Lis podkreślał, że wolność Polsce przyniosła Solidarność, do której należały miliony Polaków.
Bogdan Lis: Warto się zastanowić, co było powodem, że ludzie zaufali wówczas Lechowi Wałęsie. Wśród liderów Solidarności w całej Polsce w tamtym czasie nie było Antoniego Macierewicza i Jarosława Kaczyńskiego i żadnym śrubokrętem, czy kluczem francuskim nie przykręcą się oni do tej historii. Bardzo trudno wtedy było być liderem z powodu wyrzeczeń, odpowiedzialności za ludzi i rodzinę.
"Warto się zastanowić, co było powodem, że ludzie zaufali wówczas Lechowi Wałęsie. Wśród liderów Solidarności w całej Polsce w tamtym czasie nie było Antoniego Macierewicza i Jarosława Kaczyńskiego i żadnym śrubokrętem, czy kluczem francuskim nie przykręcą się oni do tej historii. Bardzo trudno wtedy było być liderem z powodu wyrzeczeń, odpowiedzialności za ludzi i rodzinę. Wybraliśmy właściwą drogę - polityka PiS jest ahistoryczna" - powiedział.
Działaczka pierwszej "Solidarności" i b. wicemarszałek Sejmu, Olga Krzyżanowska powiedziała, że "to jest dramatyczne, że nasi rządzący opluwają własny kraj". "Lecha Wałęsę uważamy za symbol, ma wady, ale kto ich nie ma. To jest opluwanie Wałęsy – nie wierzę w żadne ubeckie papiery. Nie możemy zgadzać się na to, nie dajmy sobie tego odebrać, nie siedźmy w domu, reagujmy, może nawet czasami nieelegancko" - mówiła.
16 lutego prokuratorzy IPN dokonali przeszukania w domu wdowy po gen. Czesławie Kiszczaku, gdzie zabezpieczono sześć pakietów dokumentów, w tym teczkę personalną i pracy TW "Bolka". IPN udostępnił już dwa pakiety materiałów dziennikarzom i historykom, w tym akta "Bolka", w których jest m.in. odręcznie napisane zobowiązanie do współpracy, podpisane: Lech Wałęsa "Bolek". Prezes IPN Łukasz Kamiński zapowiedział, że dokumenty będą poddane różnego rodzaju badaniom.
Wałęsa zaprzeczył, że był agentem SB, a znalezione dokumenty są - jego zdaniem - sfałszowane. Jak mówił kilka dni temu, może jeszcze raz wnieść do sądu o lustrację, ale muszą się znaleźć ludzie, którzy podrabiali dokumenty. "Jak to się wyjaśni, to ja wtedy idę do sądu, podaję IPN, bo to IPN zrobił to świństwo, to IPN, nie sprawdzając, opluł mnie w całym świecie, bo przecież to się w cywilizowanym kraju nie może zdarzyć" - powiedział Wałęsa.(PAP)
rop/ mok/