20.11.2010. Warszawa (PAP) - W ciągu 10-letniej działalności IPN zakończył ponad 2,5 tys. śledztw w sprawach zbrodni nazistowskich i przesłuchał w związku z nimi ponad 15 tys. świadków. Poza zbrodniami o charakterze ludobójstwa, prokuratorzy IPN prowadzą śledztwa dotyczące kradzieży dóbr kultury.
Większość śledztw zakończyła się umorzeniem, ale ich wartość jest nie do przecenienia ze względu na ustalenie okoliczności zbrodni, tożsamości ich sprawców, a także osób pokrzywdzonych - ocenił prokurator IPN, Zygmunt Kacprzak, w wywiadzie dla PAP.
W sobotę mija 65. rocznica rozpoczęcia Procesu Norymberskiego, podczas którego Międzynarodowy Trybunał Wojskowy sądził 22 zbrodniarzy wojennych III Rzeszy, m.in. marszałka Rzeszy, d-cę lotnictwa, twórcę Gestapo Hermanna Goeringa, ministra spraw zagranicznych Joachima von Ribbentropa i generalnego gubernatora w okupowanej Polsce Hansa Franka. W wyniku procesu, który zakończył się 1 października 1946 r., na śmierć skazano 12 oskarżonych, trzech - na dożywocie, czterech - na długoletnie więzienie, a trzech - uniewinniono.
W Polsce po 2000 r. ściganiem zbrodniarzy nazistowskich zajmuje się Instytut Pamięci Narodowej. Wcześniej zajmowała się tym powołana w 1945 r. Główna Komisja Badania Zbrodni Niemieckich w Polsce, którą w 1949 r. przekształcono w Główną Komisję Ścigania Zbrodni Hitlerowskich w Polsce. Działała ona do 1984 r., po którym rozpoczęto tworzenie Głównej Komisji Badania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu - Instytut Pamięci Narodowej. W 1999 r. na mocy ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej, Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu znalazła się w jego strukturach jako Pion Śledczy IPN.
"W latach 2000-2010 zakończono 2516 śledztw (z ogólnej liczby 2840) w sprawach zbrodni nazistowskich i przesłuchano 15 393 świadków" - poinformował PAP Kacprzak. Zwrócił uwagę, że IPN prowadzi dwa razy więcej śledztw związanych ze zbrodniami komunistycznymi; w latach 2000-2009 było ich ponad 5,5 tys.
"W przypadku zbrodni nazistowskich śledztwa IPN są najczęściej umarzane z powodu śmierci sprawców lub ich niewykrycia. Wynika to z upływu czasu; badamy zdarzenia, które miały miejsce ponad 65 lat temu, trudno zatem, by każde śledztwo kończyć aktem oskarżenia" - tłumaczył śledczy.
Do tej pory IPN wniósł dwa akty oskarżenia w sprawie zbrodni nazistowskich, z których jeden zakończył się prawomocnym wyrokiem. W 2001 r. sąd w Koninie skazał Henryka M. na 8 lat więzienia za udział w zbrodni ludobójstwa w hitlerowskim obozie zagłady w Chełmnie nad Nerem. Henryk M. pomagał hitlerowcom w eksterminacji ludności, głównie Żydów. Jako jeden z ośmiu polskich pomocników, wybranych przez Niemców, bił przywiezionych na śmierć pejczem, odbierał im kosztowności, ubrania i wprowadzał do ciężarówek, w których zabijano ofiary spalinami.
"To była starannie przemyślana mistyfikacja. Ofiarom tworzono iluzję, że idą do łaźni; wypisywano nawet pokwitowania na zabierane kosztowności" - opowiadał Kacprzak, który prowadził śledztwo w tej sprawie.
W drugim przypadku nie udało się odczytać aktu oskarżenia, ponieważ oskarżony o udział w zabójstwie członków i współpracowników oddziału Armii Krajowej Piotr W. zmarł. W kwietniu 1944 r. Piotr W. ujawnił funkcjonariuszom Gestapo w Zakopanem dane żołnierzy AK, a następnie w lipcu 1944 r. uczestniczył w ich zatrzymaniu, wskazując najbardziej aktywnych. Zatrzymani zostali potem rozstrzelani w obozie w Płaszowie.
Prokurator IPN tłumaczył jednak, że wniesienie aktu oskarżenia - wbrew powszechnej opinii - nie jest miarą sukcesu prac Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu IPN.
"Zdarza się, że ludzie spoza IPN mówią nam: +Pokażcie efekt swojej pracy+ albo pytają: +Ile wnieśliście aktów oskarżenia?+. Odpowiem tak: nasza ustawa o IPN-ie jest tak skonstruowana, że mamy prowadzić postępowanie niezależnie od tego, czy sprawca żyje, czy nie. I celem naszej pracy jest ustalenie i wszechstronne wyjaśnienie okoliczności zbrodni, jej sprawców, a także ustalenie osób pokrzywdzonych. To jest główne zadanie dla pionu śledczego i w tym zakresie jest realizowane" - powiedział Kacprzak.
"W postępowaniach gromadzimy niezwykle cenny materiał dowodowy, a jego wartość nie jest jeszcze rozpoznana, bo wymaga badań historycznych" - podkreślił prokurator.
W jego ocenie, największym problemem w prowadzonych przez IPN sprawach jest docieranie do świadków. "Wiadomo, że są to osoby w podeszłym wieku, dla których wspominanie zbrodni jest dużym przeżyciem. Bywa, że zamieszkują w odległych miejscach, do których prokurator IPN-u musi dotrzeć. Z własnego doświadczenia wiem, że także rozpoczęcie przesłuchania nie jest łatwe; rozmowa najpierw dotyczy okupacji, a dopiero potem stopniowo dociera do sedna, czyli relacji o zbrodniach" - mówił Kacprzak.
Każdego roku Oddziałowe Komisje Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu IPN prowadzą średnio od 350 do 400 śledztw w sprawach zbrodni nazistowskich. "W różnych latach to się różnie kształtowało. To jest tak, że część z nich jest zakończona, a część musi być kontynuowana w następnych latach" - wyjaśnił. Dodał, że pod koniec października 2010 r. IPN prowadził 400 śledztw dotyczących zbrodni nazistowskich.
Wśród obecnie prowadzonych śledztw w sprawach zbrodni nazistowskich Kacprzak wymienił m.in. śledztwo w sprawie zabójstw więźniów obozu koncentracyjnego Stutthof, na których przeprowadzano pseudomedyczne eksperymenty, dochodzenie w sprawie zbrodni na terenie Zamojszczyzny, gdzie w ramach planu germanizacji Ziemi Zamojskiej odbierano dzieci ich rodzicom, i śledztwo w sprawie zabójstwa prezydenta Warszawy Stefana Starzyńskiego, którego okoliczności do tej pory nie są jasne.
"Trzeba zwrócić uwagę na specyfikę tych śledztw. Dotyczą one odległych zdarzeń, co wiąże się z żmudnym poszukiwaniem dokumentów po różnych archiwach państwowych i kościelnych. To nie jest tak, że całość dokumentacji jest w archiwum IPN-u. W uzyskiwaniu dokumentów, np. o działalności różnych zbrodniczych formacji, współpracujemy też z wymiarem sprawiedliwości w innych krajach" - zaznaczył Kacprzak. Wśród instytucji, z którymi współpracuje IPN, wymienił m.in. Centrum Szymona Wiesenthala z siedzibą w Los Angeles oraz Centralę Badania Zbrodni Narodowosocjalistycznych w niemieckim Ludwigsburgu.
W działalności pionu śledczego w zakresie ścigania zbrodni nazistowskich niezwykłym doświadczeniem - zdaniem prokuratora IPN - było przeprowadzenie dwóch śledztw w sprawie kradzieży dóbr kultury.
Jedno śledztwo dotyczyło kradzieży w grudniu 1940 r. 74 dokumentów pergaminowych z XIII-XV wieku, określanych mianem dokumentów Zakonu Krzyżackiego. "Kradzieży tych dokumentów z Archiwum Głównego Akt Dawnych w Warszawie dokonali dr Erich Weise oraz dr Kurt Forstreuter. Tym samym dopuścili się zbrodni wojennej grabieży dóbr kultury. Nie przedstawiono im zarzutów ponieważ ustalono, że obaj już nie żyją" - poinformował prokurator IPN.
Druga sprawa dotyczyła kradzieży obrazu "Schody pałacowe" XVIII-wiecznego malarza weneckiego Francesco Guardiego. Dowody wskazywały, że jednym ze sprawców grabieży mógł być Kajetan Muehlmann. IPN zwrócił się o pomoc prawną do USA, ponieważ ustalono, że Muehlmann w 1945 r. został zatrzymany przez żołnierzy amerykańskich i był przesłuchiwany przez jednostki dochodzeniowe ds. grabieży dzieł sztuki. Ustalono, że podejrzany zmarł w 1958 r.
We współpracy z MSZ prokuratorzy IPN ustalili, że obraz znajduje się w Galerii Państwowej w Stuttgarcie, a dokumenty Zakonu Krzyżackiego - w Archiwum Pruskiej Fundacji Kultury w Berlinie. Wystąpili do władz niemieckich z wnioskiem o zabezpieczenie i wydanie zrabowanych przedmiotów. Niemcy oświadczyli jednak, że wydanie dzieł nie jest możliwe.
"Te śledztwa miały charakter precedensowy. Mimo że nie udało się odzyskać zrabowanych dzieł, nie zniechęci to IPN-u do podejmowania kolejnych tego rodzaju śledztw. Ich prowadzenie pozwala na utrwalenie w sposób procesowy materiału dowodowego, który może zostać wykorzystany w badaniach historycznych, a poza tym w prowadzonych ze stroną niemiecką rozmowach dyplomatycznych dotyczących zwrotu dóbr kultury" - zauważył prokurator IPN.
Norbert Nowotnik (PAP)
nno/ hes/
Na zdjęciu: szef pionu śledczego IPN prof. Witold Kulesza (z lewej) podczas prac ekshumacyjnych prowadzonych w Jedwabnem. 31.05.2001.