Jak należy przedstawiać historię w muzeach – na ten temat rozmawiali Robert Kostro, Anna Ziębińska-Witek, Robert Traba oraz Wojciech Kucharski w ramach jubileuszowego XX Powszechnego Zjazdu Historyków Polskich w Lublinie.
„Spojrzenie na instytucję muzealną z długiej perspektywy czasowej pozwala zauważyć, że transformacje praktyk muzealnych ściśle wiążą się ze zjawiskami ogólniejszej natury. Tak zwane muzealne boomy, czyli okresy intensyfikacji powstawania nowych muzeów, korespondują zwykle ze zmianami społeczno-politycznymi, a ewolucje strategii wystawienniczych, choć prezentowane z reguły jedynie w kategoriach estetycznych i poznawczych, są wynikiem gry sił politycznych, ideologicznych i ekonomicznych. Instytucje muzealne, chociaż prezentują się jako neutralne politycznie, są zwykle zainteresowane dążeniem do władzy poprzez kontrolowanie wiedzy. Nie oznacza to jednak, że muzea publiczne realizując podobne cele, nie odzwierciedlają określonych potrzeb społecznych; można to dostrzec nawet przy pobieżnym spojrzeniu na ich historię” – wskazała w swoim referacie prof. Anna Ziębińska-Witek z UMCS.
Ziębińska-Witek, jak zaznaczyła w referacie, nie zauważa w Polsce – ani na uniwersytetach, ani w muzeach – dużego zainteresowania rozwojem „visitor studies”. Skłania ją to do sformułowania wniosku, „że deklaracja o +komunikacji z publicznością+ (o której nic lub niewiele wiadomo) jest pusta. Sukces muzeum liczy się wciąż w liczbie odwiedzających”. Muzea stały się zatem jednymi z wielu instytucji biorących udział w zagospodarowaniu czasu wolnego osób o różnym stopniu wykształcenia i pochodzących ze wszystkich grup społecznych oraz rywalizują z nimi o uwagę widza.
„Stały się symbolami kulturowej rewitalizacji oraz tego, co można określić jako +miękka+ ekonomia i nowa urbanizacja, są instytucjonalnymi znakami miast i regionów, poprawiają ich wizerunek i przyciągają turystów, gubiąc po drodze szansę aktywnego i realnego wpływania na sposoby postrzegania przeszłości” – dodaje badaczka.
W swoim referacie badaczka postuluje „całościowe, a nie wybiórcze podejście do postulatów +nowej muzeologii+ i tworzenie historycznych muzeów krytycznych. Założenie o aktywnej i zaangażowanej roli muzeum w społeczeństwie demokratycznym podkreśla potencjał ekspozycji do odkrywania i kwestionowania własnego porządku koncepcyjnego. Muzeum jest instytucją zdolną do refleksji nad własnym statusem i tożsamością oraz do kontestacji określonych dyskursów wiedzy-władzy, a nie miejscem, które definiuje się poprzez kolekcje, scenografie i narracje. Oznacza to nie tylko zrzeczenie się części władzy i autorytetu, ale również zgodę na spory pojawiające się wokół niektórych wystaw”.
Jak uważa Anna Ziębińska-Witek, „dyskusje nad muzeami historycznymi coraz częściej operują kategoriami pamięci (kulturowej, zbiorowej, magazynującej itp.), co w dużej mierze wywołane jest zainteresowaniem tymi zjawiskami w humanistyce światowej, gdzie prężnie rozwijające się +memory studies+ spowodowały nadprodukcję tekstów na temat pamięci jako narzędzia badań nad przeszłością”. Jak uważa badaczka, doprowadziło to do zatarcia się granicy między historią jako nauką a pamięcią.
Ziębińska-Witek ocenia, iż problem wynika z tego, że cele, jakie stawiają przed sobą muzea historyczne, są „hybrydowe”. Oznacza to, że przynależą do obu dyskursów: pamięci i historii. „Należą do nich: reprezentacja przeszłości z jednoczesnym jej upamiętnieniem, wywołanie dumy narodowej i/lub nostalgii, przeniesienie w przeszłość, wzbudzenie empatii i zaangażowania emocjonalnego. Zasadniczo chodzi o wywołanie zainteresowania przeszłością, w czym nie ma nic zdrożnego, powinno być ono jednakże wstępem do budowania krytycznej postawy wobec przeszłości i teraźniejszości. Celebrowanie przeszłości własnego narodu (pojmowanego w sposób esencjalistyczny: jako czegoś, co można posiadać i na czym można się oprzeć) nie jest tym, co wydaje się służyć najlepiej społeczeństwu obywatelskiemu w XXI wieku” – diagnozuje w swoim referacie.
Badaczka postuluje, aby wystawy historyczne były recenzowane w taki sam sposób jak inne wytwory naukowe, a oceny powinny opierać się nie tylko na ogólnej wiedzy na temat muzeów jako instytucji kulturowych, ale przede wszystkim na znajomości reguł sterujących danym modelem wystawienniczym. W recenzjach należy również wyraźnie oddzielać elementy przynależące do dyskursu historii i dyskursu pamięci.
„Jedynie naukowa debata nad konkretnymi ekspozycjami pozwoli zahamować proces wykorzystywania muzeów historycznych do doraźnych celów politycznych, promowania określonej, czyli pożądanej z perspektywy władzy, wizji przeszłości Polski oraz, jak otwarcie deklarują decydenci: +ekspansji narracji historycznej na zewnątrz+. Nawet jeśli uznamy, że celem muzeum historycznego jest wytwarzanie nie-kontrowersyjnych, akceptowalnych dla większości opowieści, to na pewno nie chodzi tu o wystawy celebrujące dany naród, państwo czy politykę historyczną kolejnych rządów. Autonomia instytucji muzealnych jest niezbędnym warunkiem ich dalszego istnienia” – wskazuje w referacie Anna Ziębińska-Witek.
„Jedynie naukowa debata nad konkretnymi ekspozycjami pozwoli zahamować proces wykorzystywania muzeów historycznych do doraźnych celów politycznych, promowania określonej, czyli pożądanej z perspektywy władzy, wizji przeszłości Polski oraz, jak otwarcie deklarują decydenci: +ekspansji narracji historycznej na zewnątrz+. Nawet jeśli uznamy, że celem muzeum historycznego jest wytwarzanie nie-kontrowersyjnych, akceptowalnych dla większości opowieści, to na pewno nie chodzi tu o wystawy celebrujące dany naród, państwo czy politykę historyczną kolejnych rządów. Autonomia instytucji muzealnych jest niezbędnym warunkiem ich dalszego istnienia” – wskazuje w referacie Ziębińska-Witek.
Jako przykład ekspozycji wieloperspektywicznej i krytycznej Anna Ziębińska-Witek wskazała Muzeum Wojskowo-Historyczne Bundeswehry w Dreźnie. Jest to przede wszystkim muzeum historyczne, a nie muzeum poświęcone wyłącznie technologii militarnej, prezentujące coraz doskonalsze przykłady różnego rodzaju broni w ciągach chronologicznych i ewolucyjnych. Wystawa daje wgląd w historię wojskową Niemiec oraz w społeczną i antropologiczną stronę wojny i przemocy. Odwiedzającym oferuje się dwie drogi odrębne zarówno w kontekście fizycznej przestrzeni, jak i metody reprezentacji: pierwsza to tradycyjna i chronologiczna wystawa oparta na obiektach i multimediach, druga to ekspozycja tematyczna w przestrzeni wykreowanej przez architekta Daniela Libeskinda.
„Wieloperspektywiczność ekspozycji pozwala każdemu z widzów odnaleźć tematy interesujące i korespondujące z jego/jej światopoglądem, co neutralizuje ewentualną niezgodę na niektóre tezy kuratorów. Wielość problemów i aspektów związanych z wojną ułatwia zbudowanie swojej własnej narracji i oceny oraz wprowadzenie tematów nieoczywistych do sfery publicznej” – wskazuje Ziębińska-Witek. Badaczka odwołała się do koncepcji Michaela Rothberga, w której badacz postuluje odrzucenie modelu pamięci rywalizującej, w której przestrzeń publiczna jest z góry dana i limitowana, a w niej określone dyskursy „walczą na śmierć i życie”. Koncepcja wielokierunkowej pamięci zachęca do myślenia o przestrzeni publicznej jako elastycznej przestrzeni dyskursywnej. „Muzeum Wojskowo-Historyczne Bundeswehry w Dreźnie jest przykładem instytucji świetnie wpisującej się w koncepcję Rothberga. Pozostaje dla mnie modelowym wzorcem wystawy krytycznej budowanej zgodnie z złożeniami +nowej muzeologii+ – ocenia badaczka.
Robert Traba z ISP PAN pokreślił, że dzisiaj historię można przedstawiać w różnych przestrzeniach i różnych instytucjach. „Mnie interesuje efekt tego, co się tworzy w muzeach. Ważna w tym jest opowieść. „Jak dotrzeć z opowieścią, jakich kanałów trzeba użyć?” – zastanawia się historyk.
Tego, czego nam potrzeba, w ocenie Roberta Traby, jest wieloperspektywiczność i kontrowersyjność. „Kontrowersyjność to pole dialogu. Jako twórcy nie możemy nikogo wykluczać” – mówi badacz. „Dzisiaj brakuje dialogu w muzeach i między nami” – dodaje. Widoczna jest współcześnie tendencja narracji „albo… albo” – „albo Westerplatte, albo Jedwabne”. „A nie ma +albo… albo+, tylko +i…i+, czyli +i Westerplatte, i Jedwabne+ – ocenia Traba. Historyk wskazuje też na różnicę między historią a pamięcią.
W jego ocenie wystawy muszą inspirować do namysłu nad przeszłością. „Błędem jest, kiedy wystawa staje się wykładnią”. Traba zwrócił uwagę również na to, jaką rolę pełnią miejsca pamięci. „Mówienie o nich jest ważne, bo w Polsce mamy stosunkowo dużo autentycznych miejsc pamięci” – postuluje.
Traba także zastanawia się, czy można opowiedzieć historię przez sztukę. „Pod pozorem nowoczesności jesteśmy bardzo tradycyjni” – ocenia. Jako przykład przedstawił stosunkowo nowe Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN, które tak naprawdę jest narracją linearną, pozytywistyczną.
Tego, czego nam potrzeba, w ocenie Traby, jest wieloperspektywiczność i kontrowersyjność. „Kontrowersyjność to pole dialogu. Jako twórcy nie możemy nikogo wykluczać” – mówi badacz. „Dzisiaj brakuje dialogu w muzeach i między nami” – dodaje. Widoczna jest współcześnie tendencja narracji „albo… albo” – „albo Westerplatte, albo Jedwabne”. „A nie ma +albo… albo+, tylko +i…i+, czyli +i Westerplatte, i Jedwabne+ – ocenia Traba. Historyk wskazuje też na różnicę między historią a pamięcią.
„Emocje to element poznawczy” – podkreśla Robert Kostro. Jak zastrzega, zdarza się manipulowanie emocjami, ale emocje mają wartość poznawczą. Dla Kostro wystawa jest również dziełem sztuki. Z tym z kolei nie zgodził się Traba, który uważa, że wystawa może być dziełem sztuki, ale nie musi. „Muzeum jako muzeum ma autonomiczność” – ocenia Traba. „Żonglowanie funkcją przeżycia w muzeum jest zgubne. Emocje są dobrym momentem na wejście, bo interesują widza, ale należy do tego subtelnie podchodzić. Po wszystkim musi być próba rozładowania emocji i zrozumienia jednak historii” – wskazuje.
Wojciech Kucharski z Centrum Historii Zajezdnia zauważa, że „muzeum jest depozytariuszem zasobów długiego trwania. Zabezpieczenie tych zasobów jest ważne. Deficyt zabytków nowe muzea zapełniają historią mówioną. Ten aspekt zabezpieczenia tych artefaktów z przeszłości jest bardzo ważny”. Kucharski zauważył, że warto zapraszać naukowców do wspólnego tworzenia wystaw.
Kucharski odniósł się również do roli emocji. „Miejsce samo w sobie mówi. Moja babcia była więźniem Auschwitz-Birkenau. Dopóki sam tam nie pojechałem, to nie rozumiałem, o czym mówiła mi babcia” – zauważa.
„W dzisiejszym świecie muzeum jest najważniejszym medium opowiadającym o historii, przedstawia ją oraz utrwala pamięć o wydarzeniach. Korzysta z nowoczesnych środków, multimediów, interaktywnych środków narracji. Przyciąga do siebie setki tysięcy zwiedzających. Niemalże każdy jest osobą odwiedzającą muzea” – zauważył w rozmowie z PAP Robert Kostro, dyrektor MHP.
W ramach dyskusji z zebranymi słuchaczami debaty dr Tomasz Kranz z Państwowego Muzeum na Majdanku podkreślił, iż „zarzut, że muzea nie są neutralne, można przedstawić każdej instytucji. Chciałbym także zauważyć, że czasem stare muzea są nowocześniejsze niż te, które dopiero powstały”. Muzea martyrologiczne dążą współcześnie do redefinicji albo poszukują nowej tożsamości, mając świadomość roli, jaką odgrywa pamięć kulturową. Odwołał się również to tego, że wystawy są obecnie recenzowane. „Mam wrażenie, że czasem te metaarracje na siłę są wciskane w ściany muzeów, a nasze skromne narracje nie są poważnie traktowane” – ocenia.
Dr hab. Piotr Maciej Majewski z Instytutu Historycznego UW wskazał, że nie tylko autocenzura ogranicza twórców. Odniósł się również do tezy, że „muzeum to książka”. „Ile osób czyta książkę, jeśli jest dobra? Jest to zasięg paru tysięcy. Obiorców muzeów możemy liczyć w milionach. Ta kontrola jest bardziej tutaj pożądania” – stwierdza. Historyk odniósł się także do popularności muzeów narracyjnych. „Są już oznaki przesytu muzeum narracyjnego. Tego przykładem jest Muzeum Warszawy i jego nowa ekspozycja, która jest odejściem od muzeum narracyjnego, ponieważ pokazuje artefakt”.
Prof. Dariusz Stola podkreślił z kolei, że pytanie o to, jak przedstawiać historię, jest pytaniem o metodologię. „Mamy coś ciekawego do powiedzenia naszym zagranicznym kolegom. Musimy to tylko wyartykułować” – ocenia.
„W dzisiejszym świecie muzeum jest najważniejszym medium opowiadającym o historii, przedstawia ją oraz utrwala pamięć o wydarzeniach. Korzysta z nowoczesnych środków, multimediów, interaktywnych środków narracji. Przyciąga do siebie setki tysięcy zwiedzających. Niemalże każdy jest osobą odwiedzającą muzea” – zauważył w rozmowie z PAP Robert Kostro, dyrektor MHP.
Jak dodał, dzisiaj mamy wiele sporów na pamięć i historię zarówno w Polsce, jak i na świecie. „Mamy spory o Holokaust czy powracający problem +polskich obozów śmierci+. Muzea historyczne stanowią ważną odpowiedź na sytuacje, kiedy historia jest fałszowana” – mówi.
Dyrektor MHP powiedział także, że najważniejszym sporem, który pojawił się w trakcie dzisiejszej dyskusji jest to, na ile muzeum jest miejscem tożsamościowym, które opowiada i tworzy własną pamięć narodu, a na ile muzeum powinno konfrontować rozmaite narracje tej pamięci, postawy i punkty widzenia.
„Myślę, że to dwa sposoby myślenia o historii i narracji. Jedna to taka jak Muzeum Powstania Warszawskiego czy Muzeum Polaków Ratujących Żydów podczas II Wojny Światowej im. Rodziny Ulmów, gdzie muzea opowiadają o szczególnie ważnych momentach dla polskiej historii. Drugi sposób narracji to np. ten, jak przy projekcie Muzeum II Wojny Światowej, gdzie w takich muzeach konfrontuje się pamięć różnych narodów i grup społecznych” – wskazuje Robert Kostro.
XX Powszechny Zjazd Historyków Polskich pod hasłem „Wielka zmiana. Historia wobec wyzwań…” potrwa do piątku. Organizatorem jest Polskie Towarzystwo Historyczne. Jednym z głównych partnerów wydarzenia jest Muzeum Historii Polski. Ze względu na rangę wydarzenie zostało ono objęte Honorowym Patronatem Prezydenta Polski Andrzeja Dudy.
Anna Kruszyńska (PAP)
akr/ skp /