Niemiecki zamysł zakładał szybkie dotarcie do Warszawy z północy i południowego-zachodu i równoczesne okrążenie trzonu sił polskich w łuku Wisły. Rolę pomocniczą odgrywało uderzenie na Lwów, wyprowadzone z północno-zachodniej Słowacji. Obszar leżący na wschód od Narwi, Wisły i Sanu, zgodnie z ustaleniami z 23 sierpnia, miała zasadniczo opanować Armia Czerwona.
Całość kampanii planowano na kilkanaście dni. Było to możliwe do osiągnięcia dzięki mniej więcej półtorakrotnej ogólnej przewadze liczebnej oraz dwu- do pięciokrotnej w artylerii, wozach bojowych i samolotach, a także wskutek niekorzystnego ukształtowania granic, wystawiającego terytorium Polski już od pierwszego dnia walk na dwustronne oskrzydlenie, od Suwałk po Nowy Sącz. Trzecim powodem była konieczność osłony niemal całej zachodniej granicy kraju przez znaczną część sił znajdujących się w dyspozycji naczelnego wodza.
Marsz. Śmigły-Rydz musiał brać pod uwagę nie tylko nastroje społeczeństwa, któremu trudno byłoby zaakceptować oddanie niemal bez walki połowy kraju, by próbować powstrzymać Niemców dopiero na Narwi, Wiśle, Sanie i Wisłoku.
Głównodowodzący liczył się też z ewentualnością wstrzymania operacji przez przeciwnika po opanowaniu przez niego Pomorza, Górnego Śląska i Wielkopolski, a jeszcze przed realnym zaangażowaniem się w wojnę sprzymierzeńców Rzeczypospolitej. Mogło to oznaczać groźbę tzw. drugiego Monachium – a zatem trwałe okrojenie terytorialne i wasalizację przez III Rzeszę.
W sumie więc powodzenie zamysłu polskiego planu operacyjnego, ujętego w słowach “nie dać się rozbić”, przy jednoczesnym prowadzeniu uporządkowanego odwrotu i opóźnianiu postępów nieprzyjaciela, stało od początku pod znakiem zapytania.
Lecz Polska miała być tylko jednym z dwóch frontów konfliktu: pierwszym, angażującym większość sił niemieckich, ale nie rozstrzygającym. W ciągu kilkunastu dni od rozpoczęcia mobilizacji w sojuszniczej Francji należało oczekiwać ofensywy, która przyniosłaby szybkie przełamanie znajdującego się dopiero w budowie tzw. Wału Zachodniego, przekroczenie Renu i opanowanie zagłębi przemysłowych w zachodniej części Rzeszy. To musiało spowodować wstrzymanie operacji nad Wisłą, stwarzając Wojsku Polskiemu warunki do uporządkowania frontu, przegrupowania sił i podjęcia co najmniej lokalnych przeciwdziałań. Z chwilą zaś przystąpienia do wojny Wielkiej Brytanii Niemcom groziła natychmiastowa blokada morska i niszczące działania lotnictwa sprzymierzonych.
Błyskawiczna w zamierzeniu “Kampania w Polsce” miała więc wszelkie szanse zamienić się w trwającą parę kwartałów wojnę dwufrontową lub skończyć porażką III Rzeszy jeszcze późną jesienią 1939 r.
dr Marek Piotr Deszczyński
Instytut Historyczny Uniwersytetu Warszawskiego