Federalna Służba Bezpieczeństwa w Moskwie odmówiła wydania historykowi protokołów z procesów z lat 30., powołując się na to, że dane w nich zawarte - nazwiska członków tzw. trójki NKWD, która wydawała wyroki - to dane poufne, podaje w czwartek „Kommiersant”.
Moskiewski dziennik opisuje zabiegi badacza Siergieja Prudowskiego, który zajmuje się przebiegiem "operacji harbińskiej" NKWD, jednej z odsłon masowych represji lat 1937-38 przeciwko różnym grupom narodowościowym i społecznym w ZSRR. Badacz chciał otrzymać protokoły posiedzeń trójki NKWD w obwodzie moskiewskim, która do listopada 1938 roku skazała 170 osób. Prudowski chciał poznać nazwiska osób represjonowanych widniejące w tych protokołach.
O te dokumenty badacz zwrócił się do Zarządu FSB Moskwy i obwodu moskiewskiego i otrzymał odmowę; zaskarżył tę decyzję w sądzie, który jednak przychylił się do stanowiska FSB. To samo uczynił sąd wyższej instancji - relacjonuje "Kommiersant".
Odmowę FSB motywowała tym, że w dokumentach znajdują się informacje poufne i materiały te mają status dokumentów do użytku służbowego. Badacz zaś wskazuje, że zgodnie z ustawą o archiwach dokumenty, które zawierają dane o życiu prywatnym i rodzinnym obywatela mogą być udostępniane bez ograniczeń po 75 latach od ich powstania. W przypadku dokumentów z lat 1937-38 ten termin minął w 2013 roku.
Przedstawiciele FSB przyznali w sądzie, że protokoły posiedzeń trójek NKWD zostały odtajnione w 1999 roku. Jednakże FSB powołuje się także na dekret prezydenta Rosji z 1997 roku o wykazie danych poufnych i argumentuje, że dokumenty zawierają informacje utajnione. Chodzi właśnie o nazwiska członków trójek NKWD - ich skład osobowy był określany na mocy rozkazu resortowego, a ten zalicza się zgodnie z ustawą do informacji utajnionych.
"Kommiersant" cytuje także opinię prawniczki FSB Jeleny Zimatkinej. Na posiedzeniu sądu wskazała ona, że Prudowski nazywa pracowników organów NKWD "katami" i mówi, iż "ich hańba powinna trwać wiecznie". "Stanowisko Prudowskiego może zaszkodzić zarówno obecnie żyjącym krewnym osób urzędowych podpisujących się pod protokołami, jak i obiektywnej ocenie okresu historycznego lat 1937-38" - powiedziała prawniczka.
Prudowski argumentuje z kolei, że nazwiska członków trójki NKWD są znane, ponieważ zgodnie z rozkazem kierownictwa NKWD w ich skład wchodzili zawsze szefowie lokalnych struktur NKWD, partii komunistycznej i prokuratury. Badacz jest przekonany, że FSB nie chce, aby społeczeństwo dowiedziało się, za co represjonowani zostali rozstrzelani, ponieważ zarzuty wobec skazanych były fikcyjne.
Decyzję FSB skrytykował rosyjski historyk Nikita Pietrow ze Stowarzyszenia Memoriał, zasłużonej organizacji od lat badającej i dokumentującej represje stalinowskie. Pietrow jest jednym z najbardziej cenionych specjalistów w zakresie historii organów radzieckiej policji politycznej (WCzK-NKWD-KGB).
"Z punktu widzenia ustawy o archiwach odmowa jest niezgodna z prawem" - ocenił historyk. Jego zdaniem "członkowie trójek to osoby, które podejmowały bezprawne decyzje i ich nazwiska powinny zostać upublicznione". Pietrow powiedział także, że przypadków zamknięcia dostępu do dokumentów archiwalnych jest coraz więcej.
W trakcie zabiegów nad uzyskaniem dostępu do dokumentów Prudowski otrzymał także odpowiedź o utracie części protokołów posiedzeń trójek podczas ewakuacji w czasie II wojny światowej. FSB wyjaśniła, że w jej posiadaniu pozostał jeden protokół trójki dotyczący operacji narodowościowych NKWD. Prudowski przypuszcza, że chodzi o operację polską NKWD.
Początek masowym czystkom w ZSRR lat 1937-38 dał rozkaz nr 00447 podpisany 30 lipca 1937 roku przez ludowego komisarza spraw wewnętrznych (NKWD) Nikołaja Jeżowa, nakazujący rozprawienie się z "wrogami ludu". Na jego mocy od 5 sierpnia 1937 roku zaczęły działać trójki, czyli faktycznie organy pozasądowe, rozpoznające sprawy i wydające wyroki. W skład trójek wchodzili: szef lokalnej struktury partii komunistycznej, prokurator i przedstawiciel NKWD. Te organy "rozpoznały" większość z 1,7 mln spraw "kontrrewolucjonistów" skazanych w latach 1937-38, z których około 700 tys. stracono.
Memoriał ocenia, że operacja polska NKWD z lat 1937-38 dotknęła co czwartego obywatela ZSRR narodowości polskiej. Za jej początek uważa się rozkaz Jeżowa z 11 sierpnia 1937 r., noszący numer 00485. Rozkaz wskazywał, że aresztowaniu podlegają m.in. członkowie Polskiej Organizacji Wojskowej, pozostający w ZSRR żołnierze wzięci do niewoli podczas wojny polsko-bolszewickiej, mieszkańcy dawnego terytorium Rzeczypospolitej Polskiej, którzy znaleźli się w granicach ZSRR w wyniku ustaleń traktatu ryskiego, byli działacze PPS, duchowni, nauczyciele, urzędnicy, ale także zamożniejsi chłopi. W rozkazie polecono, by wszyscy aresztowani zostali podzieleni na dwie kategorie: pierwszą podlegającą rozstrzelaniu, drugą - osadzeniu w więzieniach i łagrach z wyrokami od 5 do 10 lat. W ramach operacji polskiej aresztowano prawie 140 tys. osób, w tym 111 091 osób skazano na karę śmierci.
Z Moskwy Anna Wróbel (PAP)
awl/ cyk/ mal/