5 osób zostało doprowadzonych na komendę w związku z blokowaniem marszu na Nowym Świecie - poinformował we wtorek PAP Mariusz Mrozek z Komendy Stołecznej Policji. Chodzi o wtorkową manifestację organizacji nacjonalistycznych w Warszawie.
"Szturmowe Święto Pracy 2018" zorganizowały w Warszawie z okazji 1 maja cztery organizacje nacjonalistyczne: Szturmowcy, stowarzyszenie Niklot, Kongres Narodowo-Społeczny oraz Autonomiczni Nacjonaliści. Przemarsz kilkudziesięciu osób powstrzymywali m.in. Obywatele RP.
Jak poinformował Mrozek, stołeczni policjanci zabezpieczali we wtorek kilka manifestacji. Jedną z nich było przejście z placu Zamkowego, Traktem Królewskim przez Krakowskie Przedmieście i Nowy Świat do Alei Ujazdowskich.
"W momencie, kiedy uczestnicy zgromadzenia znajdowali się na Nowym Świecie i zbliżali do ulicy Świętokrzyskiej, trasę przejścia zagrodziło kilkanaście osób. Osoby te usiadły na jezdni, uniemożliwiając kontynuowanie przemarszu" - powiedział Mrozek.
Podkreślił, że "policjanci zwracali im uwagę, że swoim zachowaniem uniemożliwiają przejście legalnemu zgromadzeniu". Jak tłumaczył, w tym momencie policja ma podstawę, aby żądać od nich usunięcia się z jezdni, a jeżeli takie polecenie nie będzie respektowane, funkcjonariusze mogą użyć siły fizycznej.
Mrozek powiedział, że mimo ostrzeżeń policji blokujący nie zeszli z jezdni, wobec tego funkcjonariusze znieśli te osoby na bok. Poinformował, że część została wylegitymowana, natomiast 5 osób doprowadzono na komendę w związku z naruszeniem nietykalności policjantów. Jak wyjaśnił, chodzi o szarpanie i odpychanie policjantów.
"Po odblokowaniu jezdni i umożliwieniu kontynuowania zgromadzenia jego organizator stwierdził, że skróci trasę przemarszu. Zgromadzenie nie będzie kontynuowało przejścia w Aleje Ujazdowskie. Uczestnicy skręcili w ulicę Świętokrzyską i zaraz u zbiegu Świętokrzyskiej i Nowego Światu to zgromadzenie przez organizatora zostało zakończone" - poinformował.
Mrozek podkreślił, że sposób działania policji pokazuje, że traktuje ona w taki sam sposób wszystkie zgromadzenia, jakie odbywają się w Warszawie. "Dla przypomnienia, w czerwcu ubiegłego roku to właśnie przedstawiciele środowisk prawicowych blokowali jezdnię, uniemożliwiając przejście Paradzie Równości. Wówczas policjanci w taki sam sposób przy użyciu siły fizycznej znieśli ich z jezdni. Policja nie patrzy na przynależność polityczną" - podkreślił.
"Walka o prawa ludzi pracy, likwidację wyzysku i sprawiedliwość społeczną to nieodłączna część ideologii Nacjonalizmu Szturmowego" - w ten sposób organizatorzy promowali "Szturmowe Święto Pracy 2018" na swoich stronach i w mediach społecznościowych.
Zgromadzenie zostało zgłoszone przez osobę prywatną. Przekazane przez nią hasła były zupełnie neutralne, dotyczyły świętowania dzisiejszej daty - poinformował PAP rzecznik prasowy Urzędu Miasta Bartosz Milczarczyk.
Zaznaczył, że jeżeli będzie dochodziło do sytuacji niezgodnych z przepisami, to władze miasta mają "różnego rodzaju możliwości". "Decyzją ostateczną jest rozwiązanie takiego zgromadzenia, ale na pewno nie będzie tu taryfy ulgowej" - zapewnił. Dodał, że będący na miejscu przedstawiciele władz miasta są w stałym kontakcie z policją, która zabezpiecza zgromadzenie.
Około pięćdziesięciorga uczestników przemarszu skandowało takie hasła jak: "PiS-PO jedno zło", "Rząd na bruk, bruk na rząd", "Stop zatrudnieniu śmieciowemu", "Praca w Polsce dla Polaków", "Zakłady pracy bez kapitalizmu", "Uniwersytety wolne od marksizmu", "Wolność słowa dla nacjonalistów" czy "Chcemy państwa socjalnego". Pojawiały się także hasła nacjonalistyczne, jak "Biała Europa bratnich narodów".
Przemarsz został zablokowany przez kilkanaście osób, które usiadły na skrzyżowaniu Nowego Światu ze Świętokrzyską. Jeden z działaczy Obywateli RP Michał Dadlez powiedział PAP: "Uważamy, że takie marsze są popełnianiem przestępstwa, bo to jest wzywanie do nienawiści, to jest mowa nienawiści, to jest wzywanie do przemocy, do mordowania innych ludzi. Nie powinno to mieć miejsca, zwłaszcza w tym mieście. Absolutnie nie ma na to naszej zgody i nie powinno być zezwolenia gminy" - powiedział. (PAP)
autor: Mieczysław Rudy, Karolina Kropiwiec
rud/ kkr/ tgo/ wus/