Imię generała brygady Wojska Polskiego Wilhelma Orlika-Rueckemanna nadano w poniedziałek Ośrodkowi Szkolenia Specjalistycznego Straży Granicznej w Lubaniu. "To postać niezwykła, wręcz pomnikowa” - powiedział podczas uroczystości nadania imienia i sztandaru szef MSWiA Mariusz Błaszczak.
Uroczystość nadania Ośrodkowi Szkolenia Specjalistycznego SG imienia gen. Wilhelma Orlika-Rueckemanna oraz sztandaru odbyła się w poniedziałek na rynku w Lubaniu (Dolnośląskie).
"Gen. Orlik-Rueckemann to postać wręcz pomnikowa. Był dowódcą Korpusu Ochrony Pogranicza w momencie kiedy Polska został najechana przez agresora niemieckiego, a później sowieckiego. To był wybitny dowódca, który swoją służbę rozpoczynał u boku marszałka Piłsudskiego" - mówił podczas uroczystości szef MSWiA Mariusz Błaszczak.
Minister dodał, że misja polskiej Straży Granicznej jest niezwykle ważna. "Szczególnie dziś w kontekście kryzysu migracyjnego, który jest najpoważniejszym problem UE" - mówił. Podkreślił, że polscy pogranicznicy służą również na granicach innych państw. "Tak było w przypadku Węgrów, polski kontyngent był na granicy węgiersko-serbskiej, tak było w przypadku Słoweńców i granicy słoweńsko – chorwackiej, czy w przypadku Bułgarii, gdzie Polacy chronili granicę bułgarsko-turecką. Jesteśmy tam, gdzie potrzebna jest nasza pomoc" - wyliczał Błaszczak.
Szef MSWiA podkreślił, że rząd polski w polityce kieruje się zasadą, iż pomoc powinna być świadczona w miejscu, gdzie jest ona potrzebna i najbardziej efektywna. "Pomagamy tam, gdzie uchodźcy są uchodźcami (…) nasza polityka w sferze migracyjnej dotyczy również tego, by uszczelnić granice. Stąd polska granica wschodnia jest szczelna, mimo wywieranej presji na polską Straż Graniczną, żeby pozwolić, aby przez polską granicę przepływała fala migrantów, którzy dążą do Europy. My na to nie pozwolimy" - mówił Błaszczak.
Dodał, że polityka "otwartych granic" doprowadziła do kryzysu migracyjnego. "W konsekwencji także przynosi swoje tragiczne żniwo w postaci zamachów terrorystycznych, częstych na Zachodzie. To konsekwencja polityki multikulturalizmu, to jest konsekwencja poprawności politycznej" - mówił szef MSWiA.
Komendant Ośrodka Szkoleń Specjalistycznych Straży Granicznej w Lubaniu płk. SG Marek Woszczatyński podkreślił, że starania o nadanie sztandaru i imienia Ośrodkowi Szkoleń Specjalistycznych SG w Lubaniu trwały dwa lata. "Nadanie imienia gen. Wilhelma Orlika-Rueckemanna wpisuje się w politykę historyczną zmierzającą do przywrócenia bohaterom narodowym należnego im miejsca" - powiedział płk. Woszczatyński.
Przypomniał, że generał brygady Wilhelm Orlik-Rueckemann był ostatnim dowódcą Korpusu Ochrony Pogranicza. "Po rozpoczęciu sowieckiej agresji na Polskę 17 września 1939 r., stojąc na czele zgrupowania KOP, jako jedyny polski dowódca potrafił wziąć na siebie ciężar walki z Sowietami" - mówił płk. Woszczatyński. Dodał, że gen. Orlik-Rueckemann wydał rozkaz przeciwstawiania się wszelkim próbą zajmowania polskich terenów przez Bolszewików. "Z Armią Czerwoną stoczył kilkanaście potyczek i dwie bitwy, pod Szackiem i Wytycznem" - mówił.
Gen. Wilhelm Orlik-Rueckemann, po wydaniu rozkazu o rozformowaniu KOP przedarł się na Litwę i do Szwecji, a stamtąd do Wielkiej Brytanii. Do końca wojny Orlik-Rueckemann pełnił różne funkcje sztabowe. Po wojnie w 1947 gen. Wilhelm Orlik-Rueckemann przeszedł w stan spoczynku i pozostał na emigracji. Zmarł w 1986 r. w Ottawie w Kanadzie.(PAP)
Piotr Doczekalski
pdo/ js/