Film o „wczesnym Piłsudskim” to odkrywanie obszaru nieznanego szerszej publiczności. Lata 1900–1914 to także czas wielkich przemian samego Komendanta. Zmienia się też grono jego współpracowników – jedne nazwiska znikają, inne się pojawiają. Z punktu widzenia scenarzystów wielość metamorfoz bohatera czasem okazywała się problemem – mówi PAP Michał Janik z Muzeum Józefa Piłsudskiego w Sulejówku, jeden z konsultantów historycznych filmu „Piłsudski”.
Polska Agencja Prasowa: Film, który pojawił się na ekranach polskich kin, rekonstruuje okres życia Józefa Piłsudskiego pomiędzy 33. a 47. rokiem jego życia. Jakie są najważniejsze źródła historyczne, które pozwalają ukazać ten etap jego biografii, i na ile jest to spojrzenie oczami samego Piłsudskiego, który wspominał ten czas po latach?
Michał Janik: Posiadamy spory zbiór wspomnień jego współpracowników. Wśród najważniejszych są te spisane przez Leona Wasilewskiego, Michała Sokolnickiego czy Walerego Sławka. Osobne miejsce zajmują wspomnienia jego drugiej żony, Aleksandry Piłsudskiej.
Dostępna jest również korespondencja samego Komendanta. Z kolei spisane przez niego wspomnienia dotyczą m.in. pobytu w więzieniu i szpitalu dla umysłowo chorych, a także konspiracyjnej działalności wydawniczej i dystrybucyjnej („Bibuła”).
Na wczesnym etapie prac nad scenariuszem reżyser Michał Rosa rozważał, czy film powinien się zaczynać w tym momencie życia Piłsudskiego, czy opowiadać o wydarzeniach wcześniejszych, które tłumaczyłyby, dlaczego znalazł się w szpitalu. Jest to historia tzw. łódzkiej wsypy, czyli odkrycia przez rosyjską policję tamtejszej drukarni pisma „Robotnik”. Zdecydowano jednak, że obraz powinna otwierać bardzo mocna scena, w której Piłsudski udaje człowieka obłąkanego lub wręcz rzeczywiście popadającego w ten stan.
Po aresztowaniu w 1900 r., długo poszukiwany przez Rosjan listami gończymi, Piłsudski został osadzony w X Pawilonie Cytadeli Warszawskiej. Niesłusznie powiązano go także ze sprawą likwidacji jednego z konfidentów ochrany. Groziła mu więc kara śmierci. Pamiętajmy, że nie był to pierwszy kontakt towarzysza „Wiktora” z rosyjskim systemem „sprawiedliwości”. W 1887 r. został zesłany na Syberię. Pięcioletni pobyt był karą za udział w spisku na życie cara Aleksandra III. Taki życiorys nie wróżył mu zbyt dobrze. Sposobem na uniknięcie najgorszego było udawanie choroby psychicznej. Z Cytadeli przeniesiono go do Szpitala Mikołaja Cudotwórcy w Petersburgu. Nie strzeżono go zbyt dobrze, więc stosunkowo łatwo było zorganizować udaną ucieczkę.
PAP: Na sytuację Piłsudskiego wpływała również niechęć carskiej policji do socjalistów. Na ile był już wówczas uważany za lidera tego środowiska?
Michał Janik: Był jednym z członków pierwszego zjazdu krajowego Polskiej Partii Socjalistycznej w 1893 r., potem wchodził w skład jej wąskiego kierownictwa – Centralnego Komitetu Robotniczego. Leon Wasilewski wspominając jego aresztowanie, pisał: „Towarzysz +Wiktor+ był najwybitniejszym wodzem ówczesnej PPS”. Już wówczas był opromieniony pewnego rodzaju legendą. Legenda ta tworzyła się w dużej mierze w okresie sześciu lat niebezpiecznej i trudnej pracy przy redagowaniu, druku i kolportażu „Robotnika”. Oczywiście jego pozycja nie była wtedy tak samodzielna, jak w późniejszych latach. Nie był w stanie zapobiec rozłamowi w PPS, kiedy w 1906 r. grupa działaczy – zwanych „młodymi” – przeciwstawiła się „ubojowieniu” partii i zrezygnowała z niepodległościowych postulatów.
PAP: W tym kontekście często zadawane jest pytanie, na ile głębokie było zainteresowanie Piłsudskiego ideami głoszonymi przez socjalistów. Część badaczy uważa, że jego punktem odniesienia było odzyskanie niepodległości, a nie wdrażanie w życie idei socjalistycznych.
Michał Janik: Piłsudski był obdarzony wrażliwością społeczną i wyrażane przez socjalistów idee sprawiedliwości społecznej były mu bliskie. Nigdy jednak nie istniały w oderwaniu od idei odzyskania niepodległości. Pisał: „Socjalista w Polsce musi dążyć do niepodległości kraju, a niepodległość jest znamiennym warunkiem zwycięstwa socjalizmu w Polsce”. Kiedy indziej żartował: „Prócz +Kapitału+ Marksa znam książkę nie mniej doniosłą, a mianowicie Trylogię. Niech mi chłopcy z Organizacji Bojowej uczą się z niej strzelać do dwugłowego rosyjskiego orła. Mimo że uświadomienie ogromnie szanuję, sądzę, że Marksem żołnierza zabić nie można”.
PAP: W filmie pojawiają się postacie, które również w późniejszym okresie będą tworzyły jego najbliższe otoczenie polityczne. Którzy z towarzyszy Piłsudskiego zajmowali wówczas najważniejsze miejsce?
Michał Janik: Kiedy z Michałem Rosą rozmawialiśmy o scenariuszu powstającego filmu, było jasne, że jednym z największych wyzwań w opowiedzeniu tej historii jest jej zmienność. W ciągu kilkunastu lat działań Piłsudski zmieniał swoje sposoby działania, taktykę walki, miejsca. Zmieniali się też jego współpracownicy. Myślę, że film wiernie
odtwarza galerię postaci towarzyszących głównemu bohaterowi. Pojawiają się m.in. Aleksander Prystor, Witold Jodko-Narkiewicz, Bolesław Jędrzejowski. Na pierwszy plan wysuwa się Walery Sławek, przypomniana jest historia jego tragicznej miłości do pasierbicy Piłsudskiego – Wandy Juszkiewiczówny.
Michał Janik: Kiedy z Michałem Rosą rozmawialiśmy o scenariuszu powstającego filmu, było jasne, że jednym z największych wyzwań w opowiedzeniu tej historii jest jej zmienność. W ciągu kilkunastu lat działań Piłsudski zmieniał swoje sposoby działania, taktykę walki, miejsca. Zmieniali się też jego współpracownicy.
Opowiedziana jest barwna, a dziś chyba zapomniana postać Aleksandra Sulkiewicza. Był polskim Tatarem, przemycał bibułę, pomagał zorganizować ucieczkę towarzysza Wiktora z petersburskiego szpitala, po wybuchu Wielkiej Wojny walczył zaś w Legionach. Zginął w bitwie pod Sitowiczami w 1916 r. Mniej eksponowane miejsce zajmuje Kazimierz Sosnkowski. Jest to zrozumiałe: jego rola będzie znacznie większa w okresie legionowym, gdy pełnił obowiązki m.in. szefa sztabu I Brygady, stał się nieformalnym zastępcą Komendanta, a później towarzyszył mu podczas internowania w Magdeburgu.
PAP: Do legendy przeszła historia związków Piłsudskiego z działaczkami socjalistycznymi – Marią Juszkiewiczową oraz Aleksandrą Szczerbińską. Czy związana z Marią historia konfliktu między Piłsudskim a Romanem Dmowskim jest prawdziwa, czy raczej to mit tłumaczący ich późniejszy konflikt?
Michał Janik: Film Michała Rosy jest po części kinem akcji, jednak historia skomplikowanego życia uczuciowego Piłsudskiego zajmuje w nim sporo miejsca. Rozdarcie między Marią a Aleksandrą widz może śledzić dość dokładnie. Co do wzajemnych relacji Dmowskiego i Piłsudskiego – wątek rywalizacji o względy „Pięknej Pani” ma charakter raczej anegdotyczny, w filmie jest nieobecny. Warto zresztą nadmienić, że obaj panowie wypowiadając się o sobie wzajemnie, zdradzali szacunek, który żywili do politycznego rywala.
PAP: Powiedział pan, że to film akcji. W tym kontekście można przytoczyć słowa Aleksandry Szczerbińskiej: „Trzeba było nie lada sprytu, aby przewieźć te dwieście lub trzysta browningów lub do 80 funtów dynamitu”. Wątek działalności kobiet jest w tym obrazie bardzo wyeksponowany.
Michał Janik: Obie kobiety do Piłsudskiego najpierw zbliżyły wspólne ideały, działalność w PPS i walka o niepodległość, dopiero później ich współpraca przerodziła się w miłość. Było to pokolenie, dla którego taka kolej rzeczy była bardzo naturalna. W środowisku lewicy niepodległościowej kobiety ryzykowały równie wiele, co mężczyźni. Skupiając na sobie mniej podejrzeń od nich, były specjalistkami od przemytu broni i nielegalnych wydawnictw, pełniły funkcje wywiadowcze, angażowały się w akcje bojowe. Obie panie były więzione przez Rosjan. Wybuch wojny także nie powstrzymał ich publicznej aktywności. Maria angażowała się w opiekę nad rannymi i chorymi legionistami w Krakowie, Aleksandra zaś dowodziła kobiecym oddziałem kuriersko-wywiadowczym w Legionach, potem działała w Polskiej Organizacji Wojskowej. Nie uniknęła aresztowania przez Niemców i blisko rocznego pobytu w obozie w Szczypiornie.
Michał Janik: Obie kobiety do Piłsudskiego najpierw zbliżyły wspólne ideały, działalność w PPS i walka o niepodległość, dopiero później ich współpraca przerodziła się w miłość. Było to pokolenie, dla którego taka kolej rzeczy była bardzo naturalna.
PAP: Wspomniał pan o ewolucji postawy Piłsudskiego w latach 1900–1914. Jak twórca I Kompanii Kadrowej, u progu I wojny światowej, postrzegał swoją rolę w wydarzeniach, których wkrótce się spodziewał? Sądził, że będzie twórcą niepodległej Polski?
Michał Janik: Można powiedzieć, że film pokazuje przemianę towarzysza „Wiktora” w Komendanta, przemianę z działacza socjalistycznego w dowódcę wojskowego. Uważał, że Polacy mogą odzyskać niepodległość tylko własnymi siłami, na drodze zbrojnej walki. Należało ich do tego przygotować. Warto przypomnieć, że Piłsudski używał też pseudonimu „Mieczysław”. W moim przekonaniu jest to znamienne – w swoich publicznych wystąpieniach zdarzało mu się wspominać o mieczu jako symbolu walki zbrojnej – przestrzegał, że „Polska powinna pamiętać o mieczu”.
Wiara Piłsudskiego w odbudowę państwa dziwiła czasem nawet jego najbliższych. Maria wspominała: „Jak patrzę na tego +Ziuka+ i słucham go, to chwilami nie wiem doprawdy, co myśleć. Bo przecież my wszyscy ciągle jeszcze rozmawiamy, czy będzie wojna czy nie i czy jest jakakolwiek możliwość, aby wynikła z niej Polska niepodległa. A on nie tylko o tym nie mówi, ale widzę przecież, że nawet nie myśli. To jest dla niego całkiem załatwiona sprawa. On rozkłada mapę i myśli, jak przebudować koleje w Polsce niepodległej [...] Doprawdy, czasem sobie myślę, że +Ziuk+ jest albo wariat, albo chyba królem w tej niepodległej Polsce”. Jeszcze bardziej musiał być zdziwiony Stefan Żeromski, który odwiedziwszy „Ziuka” w Zakopanem, zastał go stawiającego pasjansa w skromnej góralskiej izbie. Przyszły marszałek założył sobie, że jeśli pasjans wyjdzie – zostanie dyktatorem Polski. Dodajmy: siedział w samych kalesonach, bo swoje jedyne spodnie musiał oddać do krawca.
Przy okazji pytania o początek wojny zdradźmy, że film wspomina również o kontaktach Piłsudskiego z wywiadem austro-węgierskim, choć w nieco innym kontekście czasowym, niż to wyglądało w rzeczywistości. Ostatecznie dzieło filmowe rządzi się swoimi prawami... Uważny widz dostrzeże kilka podobnych sytuacji. Takim przykładem są często przypisywane Piłsudskiemu słowa: „Naród wspaniały, ale ludzie k…y”. Nie mamy dowodu na to, że to autentyczna wypowiedź Marszałka, a nawet jeśli tak jest istotnie, pochodzi ze znacznie późniejszego okresu. W materiałach promocyjnych tłumaczymy ten fakt, ale w obrazie znalazł się w zgodzie z zasadą licentia poetica.
PAP: Piłsudski bardzo rzadko przechodził na „ty”. Jaki był w kontaktach ze swoimi współpracownikami?
Michał Janik: To ciekawe zagadnienie. W jego zachowaniu było sporo niejednoznaczności. Bez wątpienia lubił samotność. Samotnie podejmował kluczowe decyzje. Często były to decyzje „wychodzone” – przed ich podjęciem zamykał się w pokoju, gdzie godzinami spacerował. Stronił też od popularnych bankietów, czym różnił się od swojej pierwszej żony Marii. Było to przedmiotem wielu konfliktów, które oddalały ich od siebie. „Piękna Pani” była bowiem osobą towarzyską, powszechnie lubianą w środowisku. Salon towarzyski, który prowadziła, miał wielu bywalców.
Ale też ci, którzy mieli z Piłsudskim osobisty kontakt, byli pod wrażeniem jego charyzmy. Potrafił uwodzić rozmówców – co przyznawali nawet polityczni oponenci. W 1904 r. Antonina Domańska pisała: „Piękny jest ten socjalizm. Och, bardzo piękny!... Na imię ma Józef, nazywa się zaś Piłsudski. Ma klasyczne rysy twarzy, stalowe oczy o głębokim i przenikliwym spojrzeniu; piękną dłoń o mocnym uścisku; prężny krok, wspaniale sklepione czoło i piękne usta. [...] tak pięknie mówił dzisiaj o wolnej Polsce, polskich rycerzach. Boże, cóż za szalone mrzonki, ale kiedy On mówi, wierzy się, że już, już będziemy nie jakąś tam Galicją, tylko wolną Polską. Wprost opętany jest wizją kruszenia kajdanów […] Aparycja, wielkopański styl bycia, snute wizje niepodległego kraju wywołały tutaj istną epidemię uwielbienia tego człowieka i wszystkiego, co gości w jego sercu; nawet i tego socjalizmu, w którym wszyscy będziemy mieli po równo”.
Ostatnią osobą, z jaką przeszedł na „ty”, był Ignacy Daszyński, z którym „wypił braterstwo” 19 marca 1915 r. w Grudzynach nad Nidą, gdzie obchodził imieniny. W ten sposób Daszyński dołączył do grona starych towarzyszy z PPS – choćby Sulkiewicza, Perla, Wojciechowskiego, Mościckiego czy Sławka. Z podwładnymi z Legionów to się już nie zdarzało. Do zaufanych zwracał się często zdrobnieniem imienia – „Zbisiu”, „Stachurku”, do Sosnkowskiego często mawiał „Szefie”. Trzeba jednak pamiętać o szerszym kontekście: różnicy wieku i autorytetu, jakim się cieszył wśród podkomendnych. Od Sosnkowskiego, z którym znał się jeszcze z czasów PPS-owskiej bojówki, był starszy prawie o dwie dekady; różnica ta była jeszcze większa w stosunku do strzeleckiej i legionowej młodzieży. Nic więc dziwnego, że poufale nazywany był przez nich „Dziadkiem”. On z kolei nierzadko o swoich żołnierzach mawiał „moje dzieci”.
Michał Janik: Siła tego filmu polega m.in. na tym, że opowiada historię o okresie, który jest mniej znany niż lata, gdy Piłsudski staje się współtwórcą państwowości. Obserwujemy człowieka miotanego nadziejami i porażkami. Przez otoczenie bywał postrzegany jako szaleniec, którego plany są nierealne.
PAP: W latach 1900–1914 Piłsudski często był na skraju absolutnej klęski. Również w momencie wkroczenia I Kompanii Kadrowej do Królestwa Polskiego wydawało się, że poniósł porażkę, bo pomysł wywołania powstania zawiódł. W filmie rozstajemy się z jego biografią właśnie w tamtym momencie.
Michał Janik: Siła tego filmu polega m.in. na tym, że opowiada historię o okresie, który jest mniej znany niż lata, gdy Piłsudski staje się współtwórcą państwowości. Obserwujemy człowieka miotanego nadziejami i porażkami. Przez otoczenie bywał postrzegany jako szaleniec, którego plany są nierealne. To również historia jego walki w PPS, oporu, z jakim spotykały się jego propozycje militaryzacji ruchu politycznego. Także podczas tworzenia ruchu strzeleckiego jego działaniom towarzyszyło wiele negatywnych opinii. Artur Rubinstein – sławny pianista – wspominał, że jeszcze w 1913 r. na temat Komendanta „krążyło wiele drwiących historyjek, dawano do zrozumienia, że organizuje przeszkolenie wojskowe garbatych i kulawych studentów”. Musiał mierzyć się też z postawami ugodowców, którzy układali sobie „zwyczajne” życie pod rządami zaborców, uważając, że walka niepodległościowa niesie w sobie więcej zagrożeń niż szans.
W sierpniu 1914 r., gdy zupełnie zawiodły plany zrywu, a strzelcom groziło wcielenie do armii austro-węgierskiej, wydawało się, że wszystko jest stracone. Również wówczas był krytykowany (choćby przez samego Henryka Sienkiewicza) za wspólną walkę z Niemcami postrzeganymi przez zwolenników myśli narodowej jako najwięksi wrogowie polskości.
Michał Janik: Film o „wczesnym Piłsudskim” to odkrywanie obszaru nieznanego szerszej publiczności. Lata 1900–1914 to także czas wielkich przemian samego Piłsudskiego.
PAP: Od sierpnia 1914 do śmierci Piłsudskiego w 1935 r. mija 21 lat. Który z okresów jego życia: ten opowiedziany w filmie czy ten, w którym Piłsudski staje się dosłownie postacią pomnikową, jest trudniejszy do opowiedzenia?
Michał Janik: Film o „wczesnym Piłsudskim” to odkrywanie obszaru nieznanego szerszej publiczności. Lata 1900–1914 to także czas wielkich przemian samego Piłsudskiego. Zmienia się też grono jego współpracowników – jedne nazwiska znikają, inne się pojawiają. Wreszcie: zmiany wyglądu. Piłsudski konspirator zmieniał stroje i fryzurę. Z czasem porzuca cywilny ubiór na rzecz strzeleckiego munduru i nieodłącznej maciejówki. Wreszcie, pod koniec 1914 r., goli brodę. Z punktu widzenia scenarzystów czasem wielość metamorfoz bohatera okazywała się problemem.
Z drugiej strony film odnoszący się do lat późniejszych również stanowi reżyserskie wyzwanie. To etap obfitujący w powszechne uproszczenia i stereotypy dotyczące postaci Piłsudskiego: jego działań i motywacji, które nim kierowały. W pracy naukowej jest miejsce na głębokie i wszechstronne analizy, film natomiast jest ograniczony czasem trwania, często dąży do uproszczeń albo wzmocnienia dynamiki akcji. Dlatego pokazanie tych działań Piłsudskiego, o które historycy wciąż się spierają i które do dziś budzą kontrowersje: przewrotu majowego, charakteru późniejszych rządów, byłoby wielkim wyzwaniem dla ambitnych filmowców. Wydaje mi się, że zmierzenie się z mitem Piłsudskiego z okresu po 1926 r. byłoby trudniejsze niż opowiedzenie o początkach jego drogi.
Rozmawiał Michał Szukała (PAP)
szuk/ skp /