Dokumenty w sprawie tajnego współpracownika SB "Bolka" nie są zaskoczeniem, szkoda, że nie można było z nich skorzystać w 2000 r., gdy Lech Wałęsa był lustrowany - powiedział PAP Bogusław Nizieński, pierwszy Rzecznik Interesu Publicznego. Przypomniał, że nie można już wznowić tej lustracji.
W czwartek IPN podał, że w zabezpieczonych dokumentach w domu gen. Czesława Kiszczaka znajduje się m.in. teczka personalna i teczka pracy TW "Bolek" oraz odręcznie napisane zobowiązanie do współpracy, podpisane: Lech Wałęsa "Bolek". Dokumenty znajdujące się w obu teczkach obejmują lata 1970-1976. Według opinii uczestniczącego w badaniu dokumentów z domu gen. Kiszczaka eksperta archiwisty są one autentyczne.
IPN zapowiada, że teczka będzie ujawniona już w przyszłym tygodniu.
"Te dokumenty to nie jest zaskoczenie, bo podobne kserokopie +przechodziły+ i były uwzględniane, m.in. w publikacji Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka (chodzi o książkę "SB a Lech Wałęsa" - PAP). W czasie lustracji Lecha Wałęsy mój zastępca Krzysztof Kauba nie miał tych dokumentów. Kiedy się miotał, zbierając dowody, to zarówno 90 stron teczki personalnej, jak i prawie 300 stron teczki pracy leżały u Kiszczaka. Wielka szkoda" - powiedział PAP w sobotę sędzia Nizieński.
W 2000 r. Wałęsa poddał się lustracji jako kandydat na prezydenta (wszyscy kandydaci urodzeni przed 30 maja 1972 r. mają taki obowiązek). Zastępca Rzecznika Interesu Publicznego Krzysztof Kauba wnosił wtedy o umorzenie tego procesu wobec braku wystarczających dowodów pozwalających ocenić, czy oświadczenie Wałęsy o braku współpracy jest zgodne z prawdą. Sąd Lustracyjny orzekł, że Wałęsa złożył prawdziwe oświadczenie lustracyjne, iż nie był agentem służb PRL. Sąd uznał wówczas, że SB fałszowała akta dotyczące Wałęsy i nie ma - oprócz wypisu z rejestru SB - jakiegokolwiek dowodu, który potwierdzałby fakt współpracy Wałęsy jako TW "Bolek".
W 2010 r. pion lustracyjny IPN uznał, że nie wystąpi o wznowienie procesu lustracyjnego Wałęsy, bo ocenił, że wydana przez Instytut książka "SB a Lech Wałęsa. Przyczynek do biografii" autorstwa Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka "nie przynosi nowych faktów". Książka stawiała tezę, że Wałęsa był agentem SB w początkach lat 70., a jego proces lustracyjny był nierzetelny.
Nizieński przypomniał też, że zgodnie z prawem postępowanie lustracyjne na niekorzyść osoby lustrowanej można wznowić najpóźniej w terminie do 6 miesięcy po prawomocnym zakończeniu sprawy (co nastąpiło w 2000 r.). "Na niekorzyść postępowanie można wznowić zawsze, nawet po śmierci osoby lustrowanej. Był taki zapis o 10 latach na wznowienie - o co walczyła marszałek Senatu Alicja Grześkowiak, ale on został zakwestionowany przez Trybunał Konstytucyjny i ta możliwość odpadła, tak więc dziś już wyjść ze wnioskiem o wznowienie nie można" - wyjaśnił. (PAP)
wkt/ bk/