Prezydent Bronisław Komorowski wziął udział w warszawskich obchodach 150. rocznicy wybuchu powstania styczniowego - złożył wieńce przed Pomnikiem Polskiego Państwa Podziemnego, otworzył wystawę w Muzeum Wojska Polskiego, zapalił znicze na mogiłach powstańców.
"Dwa razy w swojej długiej historii Polska traciła niepodległość, dwa razy tę niepodległość odzyskiwała, dwa razy też, co nie zdarzyło się w historii innych narodów, innych krajów, (...) tworzyła w konspiracji państwo podziemne, władzę tego państwa, administrację, skarb i armię" - powiedział prezydent podczas uroczystości złożenia wieńca od narodu przed stołecznym Pomnikiem Polskiego Państwa Podziemnego i Armii Krajowej.
Nawiązał w ten sposób zarówno do konspiracyjnego rządu tymczasowego istniejącego podczas powstania styczniowego, jak i do struktur podziemnego państwa polskiego podczas II wojny światowej.
Zdaniem prezydenta to doświadczenie "musi nas prowadzić do myśli o wdzięczności dla tych, którzy skutecznie wywalczyli wolność, niepodległość dla ojczyzny, ale musi prowadzić również do myśli o tym, jak powinniśmy cieszyć się wolnością i jak szanować niepodległe, wolne państwo polskie".
Za podtrzymywanie pamięci o powstaniu styczniowym i opiekę nad grobami powstańców Bronisław Komorowski dziękował uczniom Szkoły Podstawowej im. Powstańców 1863 roku w Zaborowie (Mazowieckie), którą we wtorek odwiedził. Na terenie Zaborowa Leśnego znajdują się mogiły 72 powstańców z 1863 r.
"Dwa razy w swojej długiej historii Polska traciła niepodległość, dwa razy tę niepodległość odzyskiwała, dwa razy też, co nie zdarzyło się w historii innych narodów, innych krajów, (...) tworzyła w konspiracji państwo podziemne, władzę tego państwa, administrację, skarb i armię" - powiedział prezydent podczas uroczystości złożenia wieńca od narodu przed stołecznym Pomnikiem Polskiego Państwa Podziemnego i Armii Krajowej.
Jak zauważył prezydent, powstanie styczniowe miało głównie charakter lokalny i "charakter wojny partyzanckiej". "To oznaczało, że bez oparcia w ludności miejscowej powstańcy nie mieli żadnych szans. To oznaczało również, że pamięć ludzka, która trwa zawsze przez parę pokoleń, jest silnie związana z powstaniem styczniowym w wymiarze przeżycia lokalnego" - mówił Komorowski. Zwrócił uwagę, że wszyscy Polacy są "łańcuchem pokoleń, w ramach którego przekazują sobie tradycję, wiedzę i marzenia o sobie, o naszym państwie".
"150 lat w życiu narodu to tylko parę pokoleń. Warto o tym pamiętać, by odczytać swoje miejsce w tym łańcuchu. Wy jesteście kolejnym ogniwem w łańcuchu pokoleń, które na szczęście nie muszą już walczyć o wolność, ale warto, by o tej walce pamiętali" - podkreślił. Po zakończeniu uroczystości prezydent odsłonił tablicę upamiętniającą 150. rocznicę powstania, umieszczoną na fasadzie szkoły. Tablicę poświęcił nuncjusz apostolski abp Celestino Migliore.
Wczesnym popołudniem Komorowski wziął udział w otwarciu wystawy "Powstanie Styczniowe w 150-tą rocznicę narodowego zrywu" w Muzeum Wojska Polskiego. Znalazły się na niej chorągwie powstańców styczniowych ze śladami ich krwi, umundurowanie i broń oraz dokumenty Tymczasowego Rządu Narodowego z lat 1863-1864 r. W Muzeum Wojska Polskiego znajduje się najwięcej pamiątek po powstaniu styczniowym. Można zapoznać się tam z umundurowaniem, bronią i rzeczami osobistymi powstańców. Wśród nich są rewolwer Francesco Nullo, karabinek Józefa Kurowskiego, pistolety Ludwika Mierosławskiego, szable Zygmunta Sierakowskiego i pałasze Mariana Langiewicza i Emilii Pallavicini.
Podczas wtorkowych obchodów z udziałem prezydenta zapalono też znicze w Kwaterze Powstańców Styczniowych na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach. „Stoimy przed szczególną mogiłą, nad którą dominuje krzyż ze wspaniałym ryngrafem, na którym są odwzorowane symbole Rzeczpospolitej wielonarodowej. Bo powstanie styczniowe było ostatnim akordem wspólnej walki o wolność wszystkich narodów, które tworzyły niegdyś wspólne państwo, a potem razem organizowały walkę o wolność. Jest herb Polski, jest herb Litwy, jest herb Rusi” – mówił prezydent Bronisław Komorowski, który złożył w Kwaterze wieniec od narodu.
W uroczystościach przy mogiłach bojowników o wolność sprzed 150 lat wzięli udział przedstawiciele władz państwowych, duchowieństwa różnych religii i wyznań, Kompania Reprezentacyjna Wojska Polskiego, a także młodzież szkolna i harcerze. Obecni byli także ambasadorowie Litwy, Białorusi i Ukrainy.
Także polski rząd uczcił minutą ciszy pamięć ofiar powstania styczniowego - przed rozpoczęciem wtorkowego posiedzenia. Premier Donald Tusk zwrócił uwagę na znaczenie powstania dla polskiej myśli niepodległościowej.
Młodzi działacze Solidarnej Polski ogłosili z kolei, że w ramach akcji "zapomniani bohaterowie" będą rozdawać do końca stycznia ulotki informujące o powstaniu styczniowym i jego bohaterach. SP chce w ten sposób przypomnieć Polakom o powstaniu i promować konserwatywne wartości.
"Mija 150 lat od jednego z największych powstań przeciw imperium rosyjskiemu. Niestety, nie jest ono postrzegane przez społeczeństwo w sposób odpowiedni" - ocenił poseł SP Jan Ziobro na wtorkowej konferencji prasowej w Sejmie. Przypomniał wyniki ostatniego badania TNS Polska, z którego wynika, że tylko 19 proc. Polaków wie, w którym roku wybuchło powstanie, a 70 proc. badanych nie potrafi wymienić nazwiska jego przywódcy.
Uroczystości związane ze 150. rocznicą powstania styczniowego odbywały się w wielu regionach Polski. W Wielkopolsce znicze na zbiorowej mogile powstańców styczniowych, którzy zginęli w bitwie pod Brdowem, zapalił we wtorek na cmentarzu parafialnym w tej miejscowości marszałek województwa wielkopolskiego Marek Woźniak.
W zbiorowej mogile na brdowskim cmentarzu spoczywa ok. 50-70 powstańców poległych 29 kwietnia 1863 r. w przegranej bitwie pod Brdowem. Dowódcą 500–osobowego oddziału był francuski oficer płk Leon Young de Blankenheim. Powstańcy zostali rozbici przez dwukrotnie liczniejszą kolumnę wojsk carskich.
Areną wielu działań powstańczych były tereny Kielecczyzny. Połączoną sesją rady miasta Kielce i sejmiku województwa świętokrzyskiego rozpoczęto obchody 150. rocznicy powstania styczniowego w Kielcach i w regionie. Radni zaapelowali do władz państwowych o objęcie opieką mogił powstańczych poza granicami Polski. "Z opieką nad mogiłami powstańców styczniowych poza naszymi granicami jest różnie, a przecież nie byłoby Orląt Lwowskich, gdyby nie było powstania styczniowego" - napisano w odezwie.
Powstanie styczniowe, największy zryw niepodległościowy XIX w., rozpoczęło się 22 stycznia 1863 r. Manifestem Tymczasowego Rządu Narodowego. Objęło tereny zaboru rosyjskiego i miało charakter wojny partyzanckiej. Jak oceniają historycy, podczas powstania miało miejsce ponad tysiąc starć, a w siłach polskich uczestniczyło w sumie ok. 200 tys. osób.
Jego pierwszym przywódcą był Ludwik Mierosławski, który jednak po miesiącu utracił tę funkcję. Później dyktatorami powstania byli Marian Langiewicz i Romuald Traugutt, który stał się tragicznym symbolem zrywu. Aresztowany na skutek denuncjacji, został skazany przez rosyjski sąd wojskowy na śmierć przez powieszenie. Wyrok wykonano na stokach Cytadeli Warszawskiej 5 sierpnia 1864 r.
Po zakończeniu powstania Polaków dotknęły liczne represje, m.in. konfiskata majątków szlacheckich, kasacja klasztorów na obszarze Królestwa Polskiego, wysokie kontrybucje i aktywna rusyfikacja. Za udział w powstaniu władze carskie skazały na śmierć ok. 700 osób. Na zesłanie skazano co najmniej 38 tys. osób. (PAP)
agz/ akn/ mce/ nno/ ajg/ hgt/ wni/kpr/ mjk/ wmk/ abe/ gma/