W Białymstoku uczczono w czwartek 69. rocznicę wybuchu powstania w tamtejszym getcie. Historycy uważają je za drugi pod względem znaczenia, po Warszawie, zryw ludności żydowskiej przeciwko hitlerowcom. Główna uroczystość odbyła się w południe przy pomniku upamiętniającym ofiary walki z hitlerowcami, który stoi na placu imienia przywódcy powstania Mordechaja Tenenbauma-Tamaroffa. Wraz ze swoim zastępcą Danielem Moszkowiczem popełnił on samobójstwo, by nie wpaść w ręce Niemców.
W uroczystości wzięli udział m.in. przedstawiciele władz Białegostoku, ambasador Izraela w Polsce oraz dawni białostoczanie mieszkający obecnie w Izraelu. Po wystąpieniach, odmówiono żydowską modlitwę za zmarłych, pod pomnikiem złożono wieńce i kwiaty.
Nawiązując do tego pomnika, prezydent Białegostoku Tadeusz Truskolaski mówił, że upamiętnia on nie tylko powstańców. "To pomnik świata, którego już nie ma, kultury po której w naszym mieście pozostały głównie pamiątki i wspomnienia" - mówił do zebranych na uroczystości.
"Bez białostockich Żydów nie byłoby Białegostoku z jego wyjątkową tradycją i niepowtarzalną spuścizną" - podkreślił Truskolaski. Mówił, że żydowscy powstańcy w getcie "zostali skazani na śmierć jeszcze przed podjęciem walki", a historia getta, to "historia ludzkiego dramatu, historia o najwyższych ludzkich wartościach i cenie, jaką trzeba niekiedy za nie zapłacić".
Powstanie w białostockim getcie wybuchło 16 sierpnia 1943 r. Bezpośrednim powodem powstania były niemieckie przygotowania do likwidacji getta. Słabo uzbrojonych powstańców było trzystu, Niemców, dysponujących czołgami i samolotami, dziesięć razy więcej. Główne walki w getcie toczyły się 16 sierpnia. W kolejnych kilku dniach broniły się już tylko pojedyncze punkty oporu.
"Pamięci zabić się nie da. Przetrwa ona niezależnie od skali zbrodniczych wysiłków, by żyć w sercach kolejnych pokoleń ludzi dobrej woli" - dodał prezydent Białegostoku.
Podkreślał to także ambasador Izraela w Polsce Zvi Rav-Ner. Przypomniał, że przed II wojną światową Żydzi byli ważną częścią życia Białegostoku i dziękował, że o tym "Białystok pamięta".
Dodał, że nawet teraz słychać głosy tych, którzy mówią, że Holokaustu nie było. "Jak nie będziemy pamiętać, to takie tragedie, takie zbrodnie, powrócą może w innych miejscach na świecie" - powiedział.
"Naszym obowiązkiem jest walka z brakiem tolerancji, antysemityzmem, faszyzmem, rasizmem i ksenofobią. Wszędzie, w każdym miejscu. Mamy obowiązek wobec tych, którzy zginęli tutaj i to jest nasz obowiązek dla przyszłości, dla młodych pokoleń" - mówił Zvi Rav-Ner.
W związku z rocznicą wybuchu powstania w getcie, znicze zapłonęły w czwartek również w innej części Białegostoku - przy pomniku ofiar pożaru Wielkiej Synagogi, spalonej przez Niemców w 1941 roku wraz z przebywającymi tam ludźmi. Historycy nie są zgodni, ile osób wówczas zginęło; najczęściej podawana jest liczba ośmiuset Żydów.
Powstanie w białostockim getcie wybuchło 16 sierpnia 1943 roku. Bezpośrednim powodem powstania były niemieckie przygotowania do likwidacji getta. Słabo uzbrojonych powstańców było trzystu, Niemców, dysponujących czołgami i samolotami, dziesięć razy więcej. Główne walki w getcie toczyły się 16 sierpnia. W kolejnych kilku dniach broniły się już tylko pojedyncze punkty oporu.
Przed wojną w Białymstoku było około 50 tys. Żydów, a miasto było znaczącym ośrodkiem kultury i religii żydowskiej. Z tej społeczności, po powstaniu i wywózkach do obozów, ocalało zaledwie kilkaset osób.
Obecnie w Białymstoku śladów materialnych po społeczności żydowskiej prawie nie ma. W 2008 roku otwarty został Szlak Dziedzictwa Żydowskiego, który ma upamiętniać kilkadziesiąt miejsc związanych z historią białostockich Żydów.
Na szlaku są zarówno byłe żydowskie instytucje - szkoły, teatry, pałace fabrykantów, synagogi, cmentarze - jak i miejsca po obiektach zniszczonych w czasie II wojny światowej. (PAP)
rof/ abe/