Chylimy dzisiaj czoła przed tymi, którzy wbrew wszystkiemu kochali wolność ponad własne kariery, zdrowie, życie – powiedział w sobotę wicepremier, minister kultury Piotr Gliński podczas uroczystości upamiętniającej Żołnierzy Wyklętych przy gmachu Ministerstwa Sprawiedliwości.
W sobotę pod tablicą poświęconą Polakom katowanym i pomordowanym w budynku Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego (obecnie gmach Ministerstwa Sprawiedliwości) odbyła się uroczystość upamiętniająca Żołnierzy Wyklętych i osoby zabite w mieszczących się tam katowniach bezpieki.
"Wśród znajdujących się na terenie Warszawy miejsc, w których komunistyczni oprawcy gnębili uczestników powstania antykomunistycznego była siedziba ministerstwa bezpieczeństwa publicznego, w której piwnicach przetrzymywano nie tylko aktywnych przeciwników stalinowskiego reżimu, ale również tych, którzy stwarzali chociażby potencjalne ryzyko bycia niepokornymi" - przypomniał Gliński.
"Chylimy tutaj dzisiaj czoła przed tymi, którzy wbrew wszystkiemu kochali wolność ponad własne kariery, zdrowie, często nawet życie" - powiedział. Dodał, że Żołnierze Wyklęci "na wiele lat zostali postawieni poza nawiasem społeczeństwa i wyklęci, właśnie wyklęci, przez aparat totalitarnego państwa". Zauważył, że dopiero w ostatnich latach pamięć o ich niezłomnym bohaterstwie wygrała. Według wicepremiera, "oddając hołd żołnierzom antykomunistycznego podziemia polskie państwo spłaca wobec nich dług wdzięczności i nadrabia wieloletnie zaniedbania".
Mówił, że czasem nawet dzisiaj, przedstawia się ich "jako faszystów, zdrajców i bandytów, nie rozumiejąc tamtego kontekstu historycznego i społecznego". "Nie rozumiejąc tamtych tragicznych wyborów, próbuje się wciąż obrażać ich pamięć" - ocenił. Dodał, że do zbiorowej pamięci żołnierze niezłomni wrócili dzięki działaniom społeczników.
Wiceminister sprawiedliwości Sebastian Kaleta przypomniał, że 70 lat temu w tym budynku w najbrutalniejszy sposób torturowano zdolnych, odważnych, młodych ludzi, którzy mieli marzenie żyć w wolnej Polsce. Jego zdaniem, "mimo tej wielkiej przeciwności(...) dzięki ich zaangażowaniu, odwadze, wytrwałości, niezłomności promyk wolności w Polsce nie został zgaszony". "Między innymi za tę ich walkę jesteśmy im wieczyście zobowiązani, aby mówić głośno o ich życiorysie" - podkreślił Kaleta.
Przedstawiciele MKiDN, MS, Muzeum Powstania Warszawskiego i organizacji młodzieżowych złożyli wieńce pod tablic poświęconą pamięci Polaków zamordowanych w mieszących się w tym budynku katowniach bezpieki. Następnie uczestnicy uroczystości udali się na dziedziniec ministerstwa, gdzie oddali hołd Janowi Rodowiczowi "Anodzie". Wicepremier Gliński i wiceminister Kaleta złożyli wieńce przy kamieniu upamiętniającym Anodę.
Gliński przypomniał, że "Jan Rodowicz Anoda - harcerz batalionu Zośka, powstaniec warszawski - walczył z okupacją niemiecką". Dodał, że po wojnie zgodnie z rozkazami, bo tak formalnie można było zrobić, nie poszedł do lasu, ale rozpoczął studia m.in. na wydziale architektury Politechniki Warszawskiej. "Zaczął już wtedy dbać o pamięć historyczną, dokumentować to, co się wydarzyło, bo wiedział, że to będzie ważne, że to jest jego powinność (...) w tych czarnych, potwornych czasach stalinowskich i PRL-owskich" - opowiadał. Dodał, że Anoda zaczął dokumentować prawdę, bo było to niewiele miesięcy po wojnie. "Został wyciągnięty z domu w wigilię i zamordowany. Nie przeżył przesłuchań, został zamordowany w niewyjaśnionych do dzisiaj okolicznościach" - opowiadał.
Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych, który obchodzony jest 1 marca, w 2011 r. ustanowił Sejm "w hołdzie Żołnierzom Wyklętym – bohaterom antykomunistycznego podziemia, którzy w obronie niepodległego bytu Państwa Polskiego, walcząc o prawo do samostanowienia i urzeczywistnienia dążeń demokratycznych społeczeństwa polskiego, z bronią w ręku, jak i w inny sposób przeciwstawili się sowieckiej agresji i narzuconemu siłą reżimowi komunistycznemu". Inicjatorem święta był prezydent Lech Kaczyński.
Jan Rodowicz ps. Anoda po wybuchu II wojny światowej włączył się w działalność konspiracyjną - służył w Szarych Szeregach, walczył w Batalionie "Zośka" Armii Krajowej. Uczestniczył w najważniejszych akcjach bojowych Grup Szturmowych Szarych Szeregów: akcji pod Arsenałem, odbicia więźniów pod Celestynowem, akcji pod Czarnocinem, Sieczychami i w Wilanowie. Latem 1944 r. walczył w Powstaniu Warszawskim. Po wojnie poświęcił się integrowaniu środowiska byłych żołnierzy batalionu "Zośka". Zainicjował powstanie Archiwum Batalionu "Zośka", kompletował wykazy poległych.
"Aresztowany w Wigilię Bożego Narodzenia 1948 r., został przewieziony do Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego na ul. Koszykową w Warszawie. Zginął 7 stycznia 1949 roku podczas przesłuchania. 12 stycznia zwłoki +Anody+ w tajemnicy przewieziono do zakładu pogrzebowego, a później anonimowo pochowano na Cmentarzu Powązkowskim. Bliscy o jego śmierci dowiedzieli się dopiero 1 marca. 16 marca odbyła się ekshumacja i przeniesienie zwłok do rodzinnego grobu na Starych Powązkach" - podało Biuro Komunikacji i Promocji Ministerstwa Sprawiedliwości. (PAP)
autor: Olga Łozińska
oloz/ wj/