24.08.2010. Warszawa (PAP) - We wtorek mija pół wieku od otwarcia Igrzysk XVII Olimpiady w Rzymie (25 sierpnia 1960 r.), które były wówczas najbardziej udane w historii olimpijskich startów polskich sportowców. Biało-czerwoni zdobyli 21 medali - cztery złote, sześć srebrnych i jedenaście brązowych.
Główny stadion - Stadio Olimpico - nawiązywał do starożytnych budowli nieskazitelnie białymi, marmurowymi trybunami na 80 tysięcy widzów i rzeźbami w antycznym stylu. Organizatorzy zadbali o wszystko. Nawet zawarli umowę ze "związkiem zawodowym" rzymskich... złodziei, by na czas igrzysk zaprzestali swej działalności.
Na złote medale polskich sportowców (187 w polskiej ekipie) trzeba było poczekać do września. Jako pierwszy na najwyższym stopniu podium stanął dwukrotny mistrz Europy w biegach długodystansowych (1958) Zdzisław Krzyszkowiak, w biegu na 3000 m z przeszkodami, pokonując groźnych konkurentów z ZSRR, Nikołaja Sokołowa i Siemiona Rżyszczyna. To było 3 września na Stadio Olimpico.
Dwa dni później Kazimierz Paździor (zmarły 24 czerwca tego roku) triumfował w bokserskiej wadze lekkiej, zwyciężając w finale faworyta gospodarzy Sandro Lopopolo.
6 września ówczesny rekordzista świata w trójskoku (17,03 m, w Olsztynie) Józef Szmidt pokonał koalicję zawodników z ZSRR Władimira Goriajewa i Witolda Krejera, zdobywając złoty medal olimpijski wynikiem 16,81 m.
9 września czwarty złoty medal dla Polski zdobył na pomoście ciężarowym Ireneusz Paliński, bijąc rekord świata i olimpijski w podrzucie wagi półciężkiej, w trójboju miał 442,5 kg. Brązowy medal w tej wadze miał Jan Bochenek.
Tych złotych medali mogło być więcej. W polskiej reprezentacji na igrzyska w Rzymie nie brakowało pretendentów do najwyższego stopnia podium. W ekipie lekkoatletów był polski "król oszczepu" Janusz Sidło, który w eliminacjach rzucił 85,14 m (blisko rekordu świata szczęśliwego zwycięzcy z Melbourne (1956) Norwega Egila Danielsena (85,71 m). Następnego dnia w konkursie finałowym rzutu oszczepem Sidło rzucił tylko 76,46 m i zajął dalekie, ósme miejsce. Wygrał Rosjanin Wiktor Cybulenko rezulatem 84,64 m.
W Rzymie był też rekordzista świata w rzucie dyskiem (59,91 m, z 1959 r.) Edmund Piątkowski, ale w finale tej konkurencji uległ trójce Amerykanów, na czele z fenomenalnym Alfredem Oerterem (czterokrotnym mistrzem olimpijskim). Zajął piąte miejsce (55,12 m). Oerter rzucił 59,18 m.
Mistrzyni olimpijska z Melbourne (1956) w skoku w dal Elżbieta Duńska-Krzesińska zajęła drugie miejsce w tej konkurencji, choć prowadziła do ostatniej kolejki. Dopiero ostatnim skokiem wyprzedziła ją Rosjanka Wiera Krepkina (6,37 m). Polka uzyskała wynik 6,27 m.
Niespodziankę sprawiła młoda lekkoatletka Jarosława Jóźwiakowska, zajmując drugie miejsce w skoku wzwyż (1,71 m), ustępując tylko wielokrotnej rekordzistce świata Rumunce Iolandzie Balas (1,85 m). Po wyjściu za mąż zgrabna blondynka występowała na skoczniach pod nazwiskiem Jarosława Bieda.
Silną grupę stanowili w polskiej ekipie bokserzy. Liczono, że przywiozą z Rzymu "worek" medali. Faworytem wagi półciężkiej był niepokonany w Europie Zbigniew Pietrzykowski. Jednak w finale rutynowany Polak spotkał godnego siebie, 18-letniego rywala z USA Cassiusa Claya, który pokonał go na punkty. Dwie pierwsze rundy nieznacznie lepszy był rutynowany Polak, ale w trzeciej całą jego przewagę zniwelował szybki i agresywnie walczący Clay, późniejszy kilkakrotny mistrz świata wagi ciężkiej zawodowców, znany jako Muhammad Ali. Upragniony przez Pietrzykowskiego złoty medal Clay wyrzucił jeszcze tego samego roku z mostu do rzeki Ohio, na znak protestu przeciwko segregacji rasowej w USA.
Walkę w kategorii średniej wygrał Tadeusz Walasek, widzieli to wszyscy, nie wyłączając włoskiej publiczności, zgromadzonej w hali Palazzo dello Sport. Tylko sędziowie nie widzieli w Polaku lepszego pięściarza, przyznając zwycięstwo Amerykaninowi Edwardowi Crookowi. Po walce prawie kwadrans trwał w hali tumult, tupanie i gwizdy protestującej widowni. Wrzawa nie ustała nawet w czasie wręczania medali (dekorowanie medalami odbywało się na ringu, po każdej finałowej walce). Po powrocie do kraju skrzywdzonemu Walaskowi ufundowano (zbiórkę zainicjował "Przegląd Sportowy") replikę złotego medalu.
Złotym medalista mógł być także (i to na cztery lata przed triumfem na ringu w Tokio, w 1964 r.) Marian Kasprzyk w wadze lekkopółśredniej. W ćwierćfinałowym pojedynku mistrz olimpijski z 1956 r. Władimir Jengibarian (odwieczny rywal Leszka Drogosza) uderzył głową Polaka, rozcinając mu łuk brwiowy. Następnego dnia lekarz nie dopuścił Kasprzyka do walki w 1/2 finału turnieju. Skończyło się na brązowym medalu. Takie same medale zdobyli jeszcze Brunon Bendig (kogucia) i Leszek Drogosz (półśrednia), a Jerzy Adamski został srebrnym medalistą w wadze piórkowej.
Także srebrne medale zdobyli polscy szabliści, ulegając tylko mistrzom w tej specjalności - Węgrom. Walczyli w składzie: Ryszard Zub, Jerzy Pawłowski, Marek Kuszewski, Emil Ochyra, Andrzej Piątkowski i Wojciech Zabłocki. Brązowy medal zdobył wybitny polski wioślarz, dwukrotny mistrz Europy w skiffie, Teodor Kocerka (chorąży podczas ceremonii otwarcia).
Bohaterami igrzysk sprzed 50 lat, poza polskimi triumfatorami, byli tacy sportowcy, jak nikomu nieznany przedtem Etiopczyk Abebe Bikila, który triumfował w biegu maratońskim na "antycznej" trasie od Kapitolu po Łuk Konstantyna, biegnąc... boso. "Czarna gazela", Amerykanka Wilma Rudolph, zdobyła 3 złote medale w sprintach na 100 i 200 metrów raz w sztafecie 4x100 m. Za to hegemonię Amerykanów w sprintach przełamał słynący z błyskawicznego startu Niemiec Armin Hary (100 metrów), a na 200 metrów elegancki sprinter włoski Livio Berutti.
11 września odbyła się uroczystość zamknięcia igrzysk, które tradycyjnie uznano za najlepsze w dziejach ruchu olimpijskiego, choć już wtedy w Rzymie dała o sobie znać, w tragiczny sposób, plaga współczesnego sportu - doping.
23-letni duński kolarz Knud Enemark Jensen nadużył środków dopingowych (m.in. amfetaminy), upadł na szosę w czasie wyścigu, rozgrywanego w typowo rzymskim upale i zmarł w drodze do szpitala. Gdyby nie to tragiczne wydarzenie, rzymska olimpiada pozostałaby w pamięci jako idealny przykład kontynuacji starożytnej tradycji igrzysk z udziałem zawodników bez "skazy i zmazy". (PAP)
pc/ bia/