Jesienią rozpoczną się poszukiwania w Bielsku-Białej i okolicy szczątków zamordowanych przez komunistów żołnierzy Narodowej Organizacji Wojskowej i Narodowych Sił Zbrojnych – poinformował PAP wiceprezes IPN Krzysztof Szwagrzyk, który kieruje Biurem Poszukiwań i Identyfikacji.
Dokładne miejsca, w których prowadzone będą poszukiwania, nie są w tej chwili określone. Najbardziej prawdopodobne to jedno z domniemanych miejsc chowania ofiar w Bielsku-Białej i las w miejscowości Ogrodzona nieopodal Cieszyna.
Zdaniem Adama Kondrackiego z oddziałowego Biura Poszukiwań i Identyfikacji w Katowicach, największy wpływ na wybór miejsc będzie miało prawdopodobieństwo odnalezienia szczątków. Wcześniej mówił, że poszukiwania będą prowadzone "w miejscach najlepiej opracowanych, najpewniejszych".
W Bielsku-Białej i okolicy jest wiele miejsc, w których mogą spoczywać żołnierze podziemia antykomunistycznego. Aleksandra Namysło, w artykule opublikowanym przez IPN w broszurze poświęconej podziemiu niepodległościowemu na Podbeskidziu, wymieniła kilka lokalizacji, gdzie mogą spoczywać ofiary komunistów, przede wszystkim żołnierze NSZ ze zgrupowania Henryka Flamego „Bartka” oraz żołnierzy NOW.
W Bielsku-Białej to m.in. teren za budynkiem, który zajmował po wojnie Urząd Bezpieczeństwa Publicznego w Bielsku. Według świadków ubecy mieli tam zakopać ciało żołnierza „Bartka” - sierż. Edwarda Michalika, ps. Kanar. Może tam spoczywać także związany z oddziałem Flamego Karol Czorny, zamordowany w listopadzie 1945 r. Jest to też podwórze budynku UBP w Białej oraz park nad rzeką Białą. Badacz losów żołnierzy "Bartka" Bogdan Ścibut wskazał teren obecnego szpitala pediatrycznego w Bielsku-Białej, który służył niegdyś jako koszary. Ciała ośmiu żołnierzy miały zostać pochowane na śmietniku.
W Ogrodzonej mogą spoczywać żołnierze NOW. Organizacja funkcjonowała na terenie od Wadowic po Cieszyn. Na Śląsku Cieszyńskim działało pięć obwodów. Jednym z nich był "Wędrowiec" pod dowództwem Pawła Heczki. Oddział ten został zlikwidowany przez siły bezpieczeństwa w lipcu 1946 r. Sześciu żołnierzy zginęło w obławie w gajówce w Kiczycach. Pozostali, którzy zdołali wówczas umknąć, byli sukcesywnie wyłapywani. Latem 1946 r. przed sądem doraźnym stanęło 26 członków "Wędrowca". Sześciu, w tym Heczkę, skazano na śmierć. Wyrok wykonano.
Henryk Flame po przegranej wojnie obronnej w 1939 r. wrócił w rodzinne strony i zaangażował się w konspirację. Jego organizacja współpracowała z AK. Jesienią 1944 r. został zaprzysiężony w NSZ. W 1945 r. po wkroczeniu Armii Czerwonej ujawnił się wraz z oddziałem i wstąpił wraz z podkomendnymi do milicji. Realizował w niej rozkazy dowództwa NSZ i gromadził broń. Zagrożony aresztowaniem wiosną 1945 r. schronił się w lesie. Jego liczący kilkuset żołnierzy i podobną liczbę współpracowników oddział stoczył wiele walk z UB i KBW.
Od lipca 1946 r. w oddziale działali agenci bezpieki, którzy we wrześniu zorganizowali fikcyjny przerzut części zgrupowania na Zachód. Według ustaleń IPN żołnierzy "Bartka" przewieziono na Opolszczyznę i zamordowano. Badacze podają różne liczby żołnierzy, którzy zostali wówczas zgładzeni: od 90 po 200. Dokładną liczbę będzie można zweryfikować po odnalezieniu wszystkich miejsc pochówku.
Gdy agenci bezpieki organizowali fikcyjny przerzut, Flame zlecił nadzór nad operacją zastępcy, Janowi Przewoźnikowi "Rysiowi". Został on zamordowany przez ubowców 7 września 1946 r. "Bartek" przeszedł w tym czasie operację nogi - miał ranę postrzałową. Wobec braku kontaktu z "Rysiem" zbiegł śledzącym go ubowcom i wrócił w góry. Po ogłoszeniu amnestii Flame ujawnił się w marcu 1947 r. 1 grudnia został zastrzelony przez milicjanta w Zabrzegu koło Czechowic-Dziedzic.
W ub.r. zespół prof. Krzysztofa Szwagrzyka odnalazł w Starym Grodkowie na Opolszczyźnie szczątki zamordowanych żołnierzy „Bartka”. Wiceprezes IPN zapowiedział, że jeszcze w br. będzie mógł podać pierwsze nazwiska odnalezionych bohaterów. (PAP)
szf/ itm/