Grupa Amerykanów odwiedziła we wtorek Szubin (Kujawsko-Pomorskie), gdzie ich rodzice i dziadkowie w czasie drugiej wojny światowej byli więzieni w niemieckim Oflagu 64. Poparli oni inicjatywę lokalnych władz utworzenia w poobozowym baraku izby pamięci.
Inicjatywa dotyczy powstania izby pamięci obozów z okresu drugiej wojny światowej, bowiem w Szubinie hitlerowcy początkowo przetrzymywali polską ludność cywilną, później żołnierzy wojny obronnej 1939 r., a z czasem Francuzów i Brytyjczyków oraz do 1943 r. do 1945 r. - oficerów amerykańskich.
Pierwsi amerykańscy oficerowie do oflagu 64 dotarli w czerwcu 1943 r. Niemcy ewakuowali obóz 21 stycznia 1945 r., większość jeńców dotarła do Hammelburga, a część uciekła z trasy marszu lub transportu. W obozie przebywali m.in. ppłk John H. van Vliet jr. i kpt. Donald B. Stewart, którzy w maju 1943 r. przymuszeni przez Niemców byli świadkami ekshumacji zamordowanych Polaków. Później latem 1943 r. i wiosną 1944 r. w zaszyfrowanych listach informowali rząd USA, że zbrodni w Katyniu dokonali Sowieci.
Amerykańscy goście spotkali się w władzami miasta w ratuszu. Burmistrz Szubina Artur Michalak poinformował gości, że starosta nakielski zgodził się na potrzeby izby przekazać miastu barak Oflagu 64, który wcześniej na rzecz skarbu państwa oddał miejscowy Zakład Poprawczy. To na terenie poprawczaka, który został założony w 1888 r. i funkcjonuje do dziś, w okresie wojny hitlerowcy urządzili obóz jeniecki.
"Bardzo rzadko mówił o swoich doświadczeniach wojennych. Mogę uczciwie powiedzieć, że jedną z rzeczy, które mi mówił to, jak bardzo doceniał pomoc Polaków, gdy zbiegł z marszu, który wyruszył z Szubina w styczniu 1945 r. Polacy go ukryli i nakarmili. My wszyscy mamy swoją osobistą historię związaną z Oflagiem 64, ale to jest tylko niewielki powód, dla którego uważamy, że powinna powstać izba pamięci" - opowiadał syn jeńca George'a Cobba .
Gdy załatwione zostaną wszystkie formalności, na potrzeby izby pamięci będzie trzy czwarte baraku, bowiem pozostała część wcześniej została zaadaptowana na mieszkania. Izba ma działać pod auspicjami Muzeum Ziemi Szubińskiej.
Przedstawiciele władz miasta w czasie spotkania mówili m.in. o potrzebie powołania komitetu honorowego powstania izby pamięci, który wsparłby starania o pozyskanie funduszy na gruntowny remont baraku i wyposażenie muzealne. Potomkowie oficerów więzionych w Oflagu 64 zadeklarowali propagowanie idei utworzenia izby w Stanach Zjednoczonych, a także przekazanie pamiątek, książek i nagrań.
"Jesteśmy członkami stowarzyszenia Oflag 64, do którego należą żyjący jeńcy, ich rodziny i przyjaciele. Oflag 64 ma dla mnie szczególne znaczenie. Mój ojciec walczył w Północnej Afryce i we Włoszech, a został ujęty w bitwie pod Anzio w lutym 1944 r. i później trafił do Szubina. Po wojnie został w służbie czynnej, walczył na wojnie w Korei i został emerytowany w stopniu majora" - powiedział Tom Cobb.
Syn jeńca George'a Cobba przyznał, że właściwie nie udało mu się dobrze poznać ojca, bo zmarł gdy on miał 16 lat.
"Bardzo rzadko mówił o swoich doświadczeniach wojennych. Mogę uczciwie powiedzieć, że jedną z rzeczy, które mi mówił to, jak bardzo doceniał pomoc Polaków, gdy zbiegł z marszu, który wyruszył z Szubina w styczniu 1945 r. Polacy go ukryli i nakarmili. My wszyscy mamy swoją osobistą historię związaną z Oflagiem 64, ale to jest tylko niewielki powód, dla którego uważamy, że powinna powstać izba pamięci" - mówił.
Cobb dodał, że "Oflag 64 był czymś więcej niż obozem amerykańskich więźniów, tam byli przetrzymywani też więźniowie francuscy i brytyjscy, a wcześniej polscy chrześcijanie i żydzi, mieszkańcy tych rejonów. Obóz był miejscem przechowywania tajemnicy o zbrodni katyńskiej. Stamtąd były wysyłane listy szyfrowane, które przekazywały wiedzę o prawdzie katyńskiej, aby zbrodnia mogła zostać zapomniana".
Wspomnieniami podzieliły się również córki porucznika Roberta Thompsona, Marlene McAllister i Nancy Wyatt. Ich ojciec został wzięty do niewoli we Francji 22 września 1944 r., a następnie trafił do Szubina.
"Z siostrą jesteśmy w tej szczęśliwej sytuacji, że ojciec z nami rozmawiał o swoich doświadczeniach wojennych. W związku z tym mamy wywiady, nagrania wideo i napisane przez niego książki. Bardzo chętnie byśmy się z tym podzieliły" - powiedziała McAllister.
Wyatt przyznała, że ojciec rzeczywiście z nimi rozmawiał o wojnie, a we wczesnych latach 70. zeszłego wieku przyjechał do Szubina, bo uważał, że powinien zobaczyć to miejsce już nie jako jeniec, ale człowiek wolny.
W 10-osobowej grupie potomków amerykańskich jeńców był m.in. George "Pat" Waters, który jest synem więzionego w Szubinie płk. Johna K. Watersa, a zarazem wnukiem słynnego gen. George'a S. Pattona. Koordynatorką wizyty była historyk z Nowego Jorku Krystyna Piórkowska, autorka książki "Anglojęzyczni świadkowie Katynia". Odkryła w archiwach USA zaszyfrowane listy ppłk. Vlieta i kpt. Stewarta.
Amerykanie wzięli udział w uroczystości przy pomniku upamiętniającym jeńców obozów i przy tablicy poświęcone ppłk. Vlietowi i kpt. Stewartowi, gdzie wraz z delegacjami władz samorządowych i przedstawicieli instytucji złożyli kwiaty.
W Zakładzie Poprawczym obejrzeli okazałą makietę Oflagu 64 wykonaną przez wychowanków pod okiem nauczycieli. Zobaczyli też barak, w którym ma być urządzona izba pamięci. W Szubinie potomkowie amerykańskich oficerów obejrzeli dworzec kolejowy, na który docierały transporty z jeńcami oraz zachowane w 85 proc. obiekty oflagu. Na koniec pojechali do wsi Sierniki k. Kcynii, gdzie jeńcy po wymarszu z Oflagu 64 w 1945 r. spędzili pierwszą noc. (PAP)
rau/ agz/