IPN realizuje w sposób jak najbardziej właściwy swe ustawowe obowiązki - tak prezes IPN Łukasz Kamiński odpowiedział Rzecznikowi Praw Obywatelskich co do jego wątpliwości związanych z udostępnieniem przez IPN akt TW "Bolka" znalezionych w domu Czesława Kiszczaka.
RPO Adam Bodnar w liście z 2 marca do prezesa IPN napisał, że działania IPN związane z udostępnieniem akt znalezionych w domu gen. Kiszczaka mogą naruszać konstytucyjne prawo do autonomii informacyjnej b. prezydenta Lecha Wałęsy. Zwrócił się o wyjaśnienia co do trybu, sposobu i czasu udostępniania dokumentów TW "Bolka" przez Instytut.
Bodnar podkreślał, że przy udostępnianiu archiwaliów IPN do celów naukowych i dziennikarskich dochodzi do konfliktu dwóch wartości konstytucyjnych: autonomii informacyjnej i prywatności oraz wolności badań naukowych i wolności wypowiedzi. Dodał, że z orzecznictwa Trybunału Konstytucyjnego wynika, że obowiązkiem prezesa IPN jest decydowanie o tym, jak w konkretnym przypadku rozwiązać tę kolizję. Zaznaczył, że według TK wskazane jest aby osoby, których dotyczą dokumenty, miały zagwarantowane warunki "wcześniejszego zrealizowania swoich praw do autonomii informacyjnej" - czyli zapoznania się z nimi i wniesienia do nich swych uzupełnień, sprostowań, wyjaśnień lub też "innych dokumentów".
W odpowiedzi z 10 marca, przesłanej w czwartek PAP, Kamiński napisał, że wstrzymanie udostępniania przez IPN dokumentów "Bolka" do czasu skorzystania przez osobę, której dotyczą, z przysługujących jej uprawnień "stanowiłoby oczywiste i jaskrawe naruszenie prawa". Zaznaczył, że jako były prezydent Wałęsa jest osobą publiczną i każdy obywatel - na podstawie ustawy lustracyjnej - ma prawo dostępu do dotyczących go dokumentów w IPN.
Prezes IPN podkreślił, że "ewentualna zmiana obecnego sposobu postępowania musiałaby wynikać z nowelizacji norm prawnych lub uznania istniejących uregulowań za niekonstytucyjne".
Dodał, że zgodnie z ustawą IPN niezwłocznie poinformował Wałęsę, że znaleziono nowe dokumenty na jego temat i może się z nimi zapoznać, i wnieść do nich uzupełnienia, sprostowania, wyjaśnienia lub też "inne dokumenty". Do chwili powstania tego pisma Wałęsa nie skorzystał z tego prawa - dodał Kamiński.
Pod koniec lutego Kamiński mówił, że IPN po włączeniu dokumentów od Kiszczaka do zasobów archiwalnych IPN kontaktował się z Wałęsą. "Nie ma takiej procedury, by kontaktować się przed włączeniem jakichś zasobów do zasobu archiwalnego z osobami, których one dotyczą" - mówił.
16 lutego prokuratorzy IPN dokonali przeszukania w domu wdowy po gen. Kiszczaku, gdzie zabezpieczono sześć pakietów dokumentów, w tym teczkę personalną i pracy TW "Bolka". IPN udostępnił dziennikarzom i historykom m.in. akta "Bolka", w których jest m.in. odręcznie napisane zobowiązanie do współpracy, podpisane: Lech Wałęsa "Bolek". Kamiński zapowiedział, że dokumenty będą poddane różnego rodzaju badaniom.
"Nie może być żadnych materiałów mojego pochodzenia" - zapewniał Wałęsa. W początkach marca mówił, że jeszcze nie widział akt TW "Bolka", a zna je tylko z tego, co jest w internecie. Zapytany, czy zapozna się w IPN z tymi materiałami, Wałęsa odparł: "W jakiś sposób to muszę zobaczyć, w jaki sposób, kto to zrobił? Więc ja będę musiał to zobaczyć, ale ja myślałem, że grzecznie przyślą mi to...". Dodał, że prawdopodobnie posłużono się "materiałami, które na rewizji wpadały". Indagowany, czy wystąpi o swą lustrację, Wałęsa powiedział: "Jak będzie taka potrzeba, to tak". (PAP)
sta/ itm/