Pomnik bohaterów trzech narodów – polskiego, węgierskiego i żydowskiego - Henryka Sławika i Józefa Antalla seniora odsłonili w sobotę w Katowicach prezydenci Węgier Janos Ader i Polski Bronisław Komorowski.
„Pragnę wyrazić nadzieję, że pomnik usytuowany w tak niezwykłym miejscu, które samo w sobie jest symbolem nowych czasów i w Polsce, i tu w Katowicach, na Śląsku, będzie działał na naszą wspólną i polską, i węgierską wyobraźnię, budując dalsze zobowiązanie, aby i w przyszłości przyjaźń polsko-węgierską umacniać” – oświadczył Bronisław Komorowski.
„Życzę wszystkim mieszkańcom Katowic i całego Śląska dumy także z dzielnego, dobrego syna tej ziemi, który dzisiaj wraca do roli bohatera i przyjaźni, ale i trudnego dramatycznego losu” – dodał.
Pomnik Sławika i Antalla powstał na placu przed nowym budynkiem Międzynarodowego Centrum Kongresowego, nieopodal hali Spodka i nowej siedziby Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia. Stanowią go dwie betonowe ściany otoczone grupą drzew. Wewnątrz są podobizny obu postaci i informacja o ich dokonaniach. Autorami tej koncepcji są Jan Kuka i Michał Dąbek.
„Pragnę wyrazić nadzieję, że pomnik usytuowany w tak niezwykłym miejscu, które samo w sobie jest symbolem nowych czasów i w Polsce, i tu w Katowicach, na Śląsku, będzie działał na naszą wspólną i polską, i węgierską wyobraźnię, budując dalsze zobowiązanie, aby i w przyszłości przyjaźń polsko-węgierską umacniać” – oświadczył Bronisław Komorowski.
Odsłonięcie pomnika i poranna msza święta z udziałem obu prezydentów wpisują się w sobotnie obchody Dnia Przyjaźni Polsko-Węgierskiej w Katowicach. Jak poinformował podczas uroczystości burmistrz pierwszej dzielnicy Budapesztu Gabor Tamas Nagy, w kwietniu budapeszteński samorząd ma zdecydować o nadaniu imienia Henryka Sławika fragmentowi nadbrzeża Dunaju. W czasie II wojny światowej naziści zabijali tam ludzi, przede wszystkim Żydów. Obecnie fragmentom nadbrzeża nadawane są imiona bohaterów, którzy ratowali wtedy innych przed śmiercią.
Gospodarzem przyszłorocznego Dnia Przyjaźni Polsko-Węgierskiej ma być właśnie pierwsza dzielnica Budapesztu.
O Sławiku (1894 - 1944) mówi się "śląski Schindler", Antalla (1896 - 1974) nazywano "Ojczulkiem Polaków". Połączyła ich przyjaźń, choć dzieliło ich wiele – wykształcenie, pochodzenie społeczne, poglądy polityczne, narodowość. Spotkali się w październiku 1939 r. w obozie dla polskich uchodźców na Węgrzech, który Antall wizytował jako wyższy urzędnik w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych Królestwa Węgier, delegowany do zorganizowania opieki nad polskimi uchodźcami.
Sławik został prezesem Komitetu Obywatelskiego do spraw Opieki nad Polskimi Uchodźcami na Węgrzech. Współpraca zaowocowała stworzeniem wzorowej opieki nad dziesiątkami tysięcy Polaków. Zapewniano im nie tylko opiekę socjalną, ale i medyczną, organizowano szkolnictwo, w tym polskie gimnazjum i liceum w Balatonboglar, gdzie w latach 1939-1944 kształciło się ok. 800 uczniów.
Na Węgrzech zaczęły też powstawać tajne struktury wojskowe i cywilne, które początkowo zajmowały się przede wszystkim przerzucaniem żołnierzy do tworzącego się we Francji Wojska Polskiego. W tę akcję, organizowaną przez poselstwo RP w Budapeszcie oraz attachat wojskowy, zaangażowali się również członkowie Komitetu Obywatelskiego, w tym i Sławik.
Sławik wraz z Antallem, przy współpracy kilku uchodźców żydowskich, zorganizowali też sierociniec dla żydowskich dzieci w miasteczku Vac, oficjalnie nazwany Domem Sierot Polskich Oficerów. Działało tam przedszkole i szkoła, w której realizowano polski program nauczania. Jednocześnie jednak nie pozbawiano dzieci ich tożsamości – po oficjalnym udziale w mszy świętej, potajemnie uczono je hebrajskiego i objaśniano Stary Testament.
Dzięki zaangażowaniu wielu ludzi umieszczone w Vacu dzieci udało się ocalić. W maju 1944 r., a więc już podczas okupacji Węgier, zostały potajemnie przewiezione do Budapesztu i tam, ukryte w kilku miejscach, wszystkie dotrwały do końca wojny.
Sławik trafił w ręce gestapo w połowie lipca 1944 r., prawdopodobnie został zdradzony przez jednego z uczniów z liceum w Balatonboglar. Aresztowany został również Antall. Hitlerowcy chcieli zdobyć przede wszystkim informacje o udziale Węgra w akcji przerzucania Polaków na Zachód oraz jego roli w ratowaniu Żydów. Ujawnienie zaangażowania Antalla w te przedsięwzięcia równałoby się jednak wydaniu na niego wyroku śmierci. Sławik całą odpowiedzialność wziął na siebie, mimo brutalnego śledztwa nie zdradził przyjaciela.
Trafił wraz z najbliższymi współpracownikami z Komitetu Obywatelskiego do obozu w Mauthausen. Tam został powieszony 23 sierpnia 1944 r. Antalla, któremu śledczy z gestapo nie udowodnili żadnych zarzutów, wypuszczono, ale niepewny swego losu do końca wojny już się ukrywał. Do 1950 r. był jeszcze prezesem Węgierskiego Czerwonego Krzyża, potem żył w odosobnieniu aż do śmierci w 1974 roku. Jego syn, József Antall, był pierwszym premierem demokratycznych Węgier. (PAP)
lun/ pro/