Oczekuję prawdy historycznej: na Wołyniu nie było żadnej wojny polsko-ukraińskiej, dochodziło tam do ludobójstwa na Polakach – oświadczył w czwartek prezydent Andrzej Duda, pytany o przyczyny, dla których nie zorganizowano wspólnych polsko-ukraińskich obchodów 75. rocznicy rzezi wołyńskiej.
"Ja po prostu oczekuję prawdy historycznej. Ja mówię jasno: tam nie było żadnej wojny polsko-ukraińskiej, tam po prostu dochodziło do ludobójstwa, tam realizowano czystkę etniczną na Polakach, na zwykłych ludziach na wsi, na rolnikach, na polskich rodzinach, na dzieciach" - powiedział prezydent dziennikarzom w drodze powrotnej ze szczytu NATO w Brukseli, przy okazji którego spotkał się także z prezydentem Ukrainy Petrem Poroszenką.
Nawiązując do przebiegu swojej rozmowy z Poroszenką Duda podkreślił: "Pan prezydent odpowiada: no ale były akcje ze strony polskiej także. Ja nie zaprzeczam temu. Były, oczywiście, tylko dysproporcja jest ogromna. Bo o ile można mówić, że co najwyżej kilkanaście tysięcy - choć niektórzy twierdzą, że mniej niż 10 - zginęło ludności ukraińskiej, to polskie straty szacowane są na 100 tys. ludzi. I to nie byli żołnierze, ja powtarzam jeszcze raz, to były osoby cywilne".
Według prezydenta, kwestie te "powinni wyjaśniać historycy". "Ale żebyśmy mogli je wyjaśniać, no to musi być zgoda chociażby na ekshumacje" - zastrzegł prezydent.
"Jeżeli ktoś nie chce się zgodzić na ekshumacje, to ja się pytam, dlaczego nie chce się zgodzić? Czy boi się, że prawda historyczna, poprzez ekshumacje, zostanie rzeczywiście ujawniona i w sposób absolutny udowodniona, ile tych osób w tych masowych grobach spoczywa?" - pytał.
Między Warszawą i Kijowem od wiosny 2017 r. trwa spór wokół zakazu poszukiwań i ekshumacji szczątków polskich ofiar wojen i konfliktów na terytorium Ukrainy, wprowadzony przez ukraiński IPN. Zakaz został wydany po zdemontowaniu nielegalnego pomnika UPA w Hruszowicach (woj. podkarpackie), do którego doszło w kwietniu 2017 r.
Według Dudy prawda jest warunkiem budowy przez Polskę i Ukrainę dobrych relacji na przyszłość. "Choćby ta prawda była najbardziej bolesna" - zaznaczył. Jak dodał prezydent może ona być bolesna zarówno dla strony ukraińskiej, jak i polskiej. "Bo trzeba powiedzieć tak: my też w tym nie byliśmy święci i też mamy przed czym głowę pochylić" - ocenił.
Duda odniósł się również do formułowanych przez stronę ukraińską oczekiwań dot. zmian przepisów w uchwalonej w styczniu nowelizacji ustawy o IPN, które umożliwiają wszczynanie postępowań karnych za zaprzeczanie zbrodniom ukraińskich nacjonalistów (także zbrodniom tych ukraińskich formacji, które kolaborowały z III Rzeszą Niemiecką).
"Ja powiedziałem panu prezydentowi: trudno żeby miał do nas pretensje o to, że u nas parlament uchwalił przepisy - te, które później przeze mnie zostały zaskarżone do TK, bo uważam, że one są nieprecyzyjne. Natomiast fakt jest taki, że przecież wcześniej to na Ukrainie uchwalono te słynne przepisy gloryfikujące czy heroizacyjne, jak to niektórzy nazywają, które do tej pory nie zostały zmienione mimo mojej prośby" - relacjonował Duda.
W maju 2015 r. na Ukrainie weszła w życie ustawa, która uznaje prawny status uczestników walk o niepodległość kraju w XX wieku, w tym członków UPA. Ustawa zakłada m.in. możliwość karania za okazywanie lekceważenia dla kombatantów i negowanie celowości ich walki.
Jak ocenił w czwartek polski prezydent, w chronionym przez to prawo gronie są "postaci, których nie sposób nam po prostu zaakceptować żadną miarą - bo rzeczywiście są zbrodniarzami". "I nie możemy się zgodzić na to, że ci ludzie będą gloryfikowani i nie będzie wolno ich zbrodniarzami nazywać" - dodał.(PAP)
autor: Marceli Sommer, Marzena Kozłowska
msom/ mzk/ par/