To jest niesłychanie wdzięczny temat i mi bliski, także rodzinnie. Hasło „Legiony” jest w stanie obudzić we mnie pokłady altruizmu - powiedział podczas konferencji prasowej filmu „Legiony”, jego reżyser Dariusz Gajewski. Premiera 20 września.
Podczas konferencji prasowej filmu "Legiony", która odbyła się w poniedziałek w Filmotece Narodowej - Instytucie Audiowizualnym w Warszawie, reżyser Dariusz Gajewski powiedział, "wiedziałem, że taki film nie może powstać biednie". Zaznaczył, że dziurę budżetową udało się zapełnić "sercem i potem ekipy filmowej. Pracowaliśmy wszyscy więcej, niż to jest ogólnie przyjęte na planie".
Budżet filmu wyniósł 27 mln. zł. Wystąpiło w nim 123 aktorów, 53 kaskaderów, ponad 550 osób z grup rekonstrukcyjnych, setki statystów. Wykorzystano 220 koni.
Budżet filmu wyniósł 27 mln. zł. Wystąpiło w nim 123 aktorów, 53 kaskaderów, ponad 550 osób z grup rekonstrukcyjnych, setki statystów. Wykorzystano 220 koni.
Reżyser, zdobywca Złotych Lwów na FPFF w Gdyni w 2003 r. za film "Warszawa", podkreślił: "starałem się mieć takich współpracowników, którzy dobrze reagowali na hasło +Legiony+. Ekipa składała się z bardzo różnych osób, w różnym wieku, o rozbieżnych poglądach politycznych. Mianownikiem była dobra reakcja na hasło +Legiony+. Takich ludzi starałem się zaprosić do współpracy i dzięki temu ten film się udał".
Producent Maciej Pawlicki powiedział: "Niektórzy doradzali mi, że ten film musi zrobić spec od kina historycznego. Ja wiedziałem, że niebezpieczeństwem tego filmu jest sztampa historyczno-patetyczna, brak prawdziwych bohaterów i prawdziwego świata. Miałem poczucie, że Darek Gajewski, reżyser znakomitego filmu +Warszawa+, da mi poczucie uniknięcia tego sztampowego podejścia. Nie chciałem oddawać filmu komuś, kto umie obsługiwać maszyny, ale nie umie robić sztuki".
W filmie wystąpili m.in.: Sebastian Fabijański, Bartosz Gelner, Wiktoria Wolańska, Mirosław Baka, Jan Frycz, Borys Szyc, Antoni Pawlicki, Piotr Żurawski, Piotr Cyrwus i Grzegorz Małecki.
Fabijański, który zagrał Józka, dezertera z carskiego wojska, podkreślił, że jego bohater, działał z poczucia powinności, a nie heroizmu. "Chciałem stworzyć bohatera czynu, a nie słowa. On nie mówi, a robi. Widzi cierpienie ludzkie, więc działa" - powiedział.
Z kolei Mirosław Baka zagrał Stanisława Kaszubskiego ps. Król, który najpierw wstąpił do Związku Strzeleckiego – organizacji, która stała się podstawą budowania struktur Legionów Polskich, a gdy wybuchła wojna trafił do oddziałów organizowanych przez Józefa Piłsudskiego.
"Nie zagłębiałem się zbyt w historię Kaszubskiego, nie czytałem wielu materiałów, bo nie o to chodziło w budowaniu tej roli" - powiedział Baka i dodał - "grając Piłsudskiego trzeba się liczyć z tym, że każdy ma o nim swoje wyobrażenie i że będzie się ocenianym. O Kaszubskim naprawdę mało wiadomo. Należało stworzyć taką postać jaką zapisali scenarzyści i jaką ja sobie wyobraziłem".
Wiktoria Wolańska, dla której był to debiut na wielkim ekranie, zagrała postać, dla której pierwowzorem też służąca w Legionach Olga Gnatowicz.
Wolańska podkreśliła, że jej bohaterka, wraz z wieloma innymi młodymi kobietami w tamtym czasie, były gotowe pójść za swoimi bliskimi, chłopakami, braćmi, narzeczonym w bój. "Wojna weszła w ich życie nie licząc się z tym, jaki miały na nie pomysł" - zauważyła aktorka.
"Te dziewczyny robiły bardzo dużo, obcinały się na chłopaka, nosiły takie same ciuchy" - powiedziała Wolańska i przypomniała, że jej charakterystyczna fryzura filmowa nawiązuje do stylizacji, jakimi w 1911 r. współczesny świat zszokował polski fryzjer Antoni Cierplikowski. Słynny fryzjer z Sieradza w 1910 r. założył zakład fryzjerski w Paryżu i zasłynął z cięcia kobiet "na chłopczyce".
Studentka Wydziału Aktorskiego Akademii Sztuk Teatralnych w Krakowie Monika Pawlicka, która również gra w "Legionach" powiedziała, że postać, którą gra, Krystyna "miała symbolizować młode dziewczyny, które jeszcze nie do końca świadome poziomu niebezpieczeństwa, zagrożenia, szły do walki wiedząc, że tylko w wolnej Polsce będą mogły się realizować".
Do filmu przygotowano 280 mundurów i czapek oraz 780 par butów. Na planie były też autentyczne przedmioty, w tym oryginalna lornetka rotmistrza Zbigniewa Dunin-Wąsowicza (gra go Borys Szyc), którą miał podczas szarży pod Rokitną.
Do filmu przygotowano 280 mundurów i czapek oraz 780 par butów. Na planie były też autentyczne przedmioty, w tym oryginalna lornetka rotmistrza Zbigniewa Dunin-Wąsowicza (gra go Borys Szyc), którą miał podczas szarży pod Rokitną.
Kostiumograf Magdalena Rutkiewicz-Luterek (pracowała m.in. przy "Klerze", "Wołyniu" i "Karbali") podkreśliła, że szukając kostiumów odwiedzała m.in. magazyny w Hiszpanii, a przed filmem najdłużej dyskutowała z reżyserem o kolorze mundurów legionistów.
"Powszechnie obowiązuje domniemanie, że legioniści mieli szare stroje. Były pozyskiwane z magazynów wojska austriackiego. Reżyser przekonywał, że chłopcy, którzy szli do wojska szyli je własnym sumptem. Ustaliliśmy, że w filmie nie mają wyglądać jak wojska zaciężne ubrane przez króla od stóp do głów, tylko żeby się różnili. Dlatego przedstawiliśmy różne odcienie niebieskości i szarości" - powiedziała.
"Powszechnie obowiązuje domniemanie, że legioniści mieli szare stroje. Były pozyskiwane z magazynów wojska austriackiego. Reżyser przekonywał, że chłopcy, którzy szli do wojska szyli je własnym sumptem. Ustaliliśmy, że w filmie nie mają wyglądać jak wojska zaciężne ubrane przez króla od stóp do głów, tylko żeby się różnili. Dlatego przedstawiliśmy różne odcienie niebieskości i szarości" - powiedziała Magdalena Rutkiewicz-Luterek.
Podczas konferencji Sebastian Fabijański podkreślił, że w "Legionach" to kostium grał główną rolę.
Film "Legiony" wejdzie do kin 20 września. Opowiada o pokoleniu lat 1914-1916, które wywalczyło Polsce niepodległość. Widowisko historyczne, "ukazuje młodych ludzi, bez wahania rzucających się w wir walki o odzyskanie państwowości, ale także tych, którzy dopiero zrozumieli, że tylko w wolnej Polsce zrealizują swoje marzenia". "Uniwersalna opowieść o wchodzeniu w dorosłość w trudnych czasach i dojrzewaniu do wspólnoty. Wielka historia jest tu tylko tłem dla rozgrywającej się na pierwszym planie love story. Uwikłani w nią są: dezerter z carskiego wojska – Józek, agentka wywiadu Pierwszej Brygady, członkini Ligi Kobiet Pogotowia Wojennego – Ola oraz jej narzeczony, ułan i członek Drużyn Strzeleckich – Tadek" – czytamy w opisie dystrybutora.
Producentami filmu są Maciej Pawlicki i Adam Borowski. Autorami scenariusza Tomasz Łysiak, Dariusz Gajewski, Michał Godzic i Maciej Pawlicki. Głównym autorem zdjęć jest Jarosław Szoda ("Misja Afganistan", "Handlarz cudów"), a sekwencji szarży pod Rokitną – Arkadiusz Tomiak ("Człowiek z magicznym pudełkiem", "Karbala", "Obława"). (PAP)
autor: Wojciech Przylipiak
wbp/ pat/