19 sierpnia mija 25 lat od puczu Janajewa – próby przejęcia w ZSRR władzy przez "twardogłowych" działaczy partii komunistycznej. Wbrew ich intencjom pucz nie zahamował rozpadu ZSRR, lecz go przyspieszył. Rozpadu tego żałuje dziś ponad połowa - 56 proc. - Rosjan.
Puczyści próbowali przejąć władzę w momencie, gdy w ZSRR trwał już proces dezintegracji komunistycznego państwa. Litwa, Łotwa i Estonia proklamowały niepodległość w 1990 roku; w samej Rosyjskiej Federacyjnej Socjalistycznej Republice Radzieckiej (RFSRR) wybory prezydenckie w czerwcu 1991 roku wygrał Borys Jelcyn, zwolennik radykalnych reform. Prezydent ZSRR Michaił Gorbaczow, twórca pieriestrojki, która zainicjowała przemiany w kraju, pod naciskiem Jelcyna i przywódców innych republik zgodził się na przekształcenie ZSRR w konfederację. Na 20 sierpnia 1991 roku zapowiedziano podpisanie nowego traktatu związkowego.
Jednak 19 sierpnia o godz. 6.30 agencja TASS przekazała komunikat informujący, że Gorbaczow, przebywający na urlopie na Krymie, ustąpił ze względu na zły stan zdrowia, a władzę przejął Państwowy Komitet ds. Stanu Wyjątkowego (ros. skrót GKCzP). Komitet, na którego czele stał wiceprezydent ZSRR Giennadij Janajew, tworzyli ultrakonserwatywni działacze Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego (KPZR), wspierani przez najwyższych dowódców wojskowych.
Wysłannicy puczystów internowali na Krymie Gorbaczowa, który odmówił spełnienia ich żądań: odstąpienia od planowanych reform, wprowadzenia stanu wyjątkowego i podania się do dymisji. Na ulice Moskwy wyjechały czołgi i transportery opancerzone. Armia wzięła pod ochronę obiekty rządowe i siedziby głównych mediów. GKCzP ogłosił, że przejmuje odpowiedzialność za państwo.
Najbardziej dramatycznym momentem, po którym pucz się załamał, była próba szturmu Białego Domu w nocy z 20 na 21 sierpnia; na drodze transporterów opancerzonych stanęła grupa młodzieży, a kiedy żołnierze w panice otworzyli ogień, zginęły trzy osoby. GKCzP wydał rozkaz wycofania wojsk; do Moskwy wrócił Gorbaczow. Ogłosił rozwiązanie KPZR i KGB, ale nie był już w stanie powstrzymać żywiołowego rozpadu ZSRR.
Tymczasem mieszkańcy Moskwy wyszli na ulice i tysiące ludzi zebrały się pod Białym Domem - siedzibą rządu i parlamentu RFSRR, a Jelcyn, który tam przybył, wezwał do sprzeciwu. Do Moskwy zaczęli ściągać proreformatorscy politycy, wojskowi, intelektualiści, zwykli obywatele. Wokół Białego Domu powstał "żywy kordon". Na stronę Jelcyna przeszła część wojskowych, w tym charyzmatyczny generał Aleksandr Lebiedź.
Najbardziej dramatycznym momentem, po którym pucz się załamał, była próba szturmu Białego Domu w nocy z 20 na 21 sierpnia; na drodze transporterów opancerzonych stanęła grupa młodzieży, a kiedy żołnierze w panice otworzyli ogień, zginęły trzy osoby. GKCzP wydał rozkaz wycofania wojsk; do Moskwy wrócił Gorbaczow. Ogłosił rozwiązanie KPZR i KGB, ale nie był już w stanie powstrzymać żywiołowego rozpadu ZSRR. Niepodległość ogłosiły Ukraina i Białoruś; w grudniu 1991 roku ich przywódcy - Leonid Krawczuk i Stanisław Szuszkiewicz - podpisali wraz z Jelcynem porozumienie o rozwiązaniu ZSRR.
Jak wskazują badania socjologiczne niezależnego Centrum Lewady, wydarzenia związane z ostatnim rokiem istnienia ZSRR, w tym pucz Janajewa, nie zajmują istotnego miejsca w pamięci Rosjan - za najważniejsze wydarzenie 1991 roku uważa pucz 17 procent badanych. Ponad połowa za najważniejsze uznaje rozwiązanie Związku Radzieckiego.
Wiceszef Centrum Lewady Aleksiej Grażdankin tłumaczy, że rozpad ZSRR był dla ludzi traumą związaną z tym, że rozpadły się ich wyobrażenia o świecie i radykalnie zmienił się cały układ życia, do którego byli przyzwyczajeni. Rodziny zostały rozłączone przez granice nowo powstałych państw, doszło do wymuszonego wyjazdu Rosjan z dotychczasowych radzieckich republik Azji Centralnej - tłumaczy socjolog w rozmowie z PAP.
Przez ćwierć wieku, wraz ze stopniowym przyzwyczajaniem się do nowych realiów Rosjanie zapominali o tej traumie; pomocna była w tym poprawa warunków życia. A pogorszenie tych warunków, szczególnie widoczne w latach kryzysu początku lat 90., 1998 i 2008 roku, "reanimuje mity o +złotej epoce radzieckiej+ i wyobrażenia o tym, że +niczego nie trzeba było zmieniać+” – mówi Grażdankin.
W ostatnim czasie kryzysy polityczne, w tym "kijowski Majdan i inne wydarzenia towarzyszące zmianie władzy na Ukrainie, konflikt w Donbasie sprzyjają reanimacji wyobrażeń Rosjan o tym, że +coś takiego w czasach ZSRR byłoby niemożliwe” - wskazuje socjolog.
Dlatego odsetek Rosjan, którzy żałują rozpadu ZSRR, na przemian spada i się podnosi. Na początku lat 90. były to dwie trzecie, na przełomie kolejnej dekady, po kryzysie 1998 roku – już trzy czwarte. W kolejnych latach liczba takich osób spadała (55 proc. w 2007 roku), ale spadek został przerwany przez kryzys 2008 roku, gdy wskaźnik znów podniósł się do 60 procent. A najniższego poziomu - 49 procent - sięgnął w 2012 roku.
Grażdankin wskazuje, że z biegiem lat spada liczba Rosjan, którzy sądzą, że rozpadu ZSRR można było uniknąć. W 1998 roku było to 69 procent, obecnie jest to 51 procent. I choć 58 procent Rosjan mówi, że chciałoby odnowienia ZSRR, to - jak podkreśla socjolog – tylko 14 procent uważa, że jest to realne.
Z Moskwy Anna Wróbel (PAP)
awl/ mc/