
Eksterminacja Romów w czasie II wojny światowej musi znaleźć należne miejsce w świadomości naszego i kolejnych pokoleń - napisał premier Mateusz Morawiecki w liście do uczestników obchodów Europejskiego Dnia Pamięci o Holokauście Romów. 75 lat temu, w nocy z 2 na 3 sierpnia 1944 r., Niemcy zamordowali ostatnich żyjących Romów.
"Obóz Auschwitz jest symbolem zorganizowanego przez państwo ludobójstwa 500 tys. Sinti i Romów oraz 6 mln Żydów. W nocy z 2 na 3 sierpnia 1944 r. w komorach gazowych zamordowano ostatnich ocalałych – matki z dziećmi i starców. Prawie 4,3 tys. zostało tu zamordowanych jednej nocy. Wspominamy wszystkie ofiary narodowego socjalizmu" – mówił, otwierając uroczystości, przewodniczący Centralnej Rady Sinti i Romów w Niemczech Romani Rose.
Rose mówił o odradzaniu się nacjonalizmu i rasizmu w różnych krajach. Zaapelował do przedstawicieli rządów w Europie i społeczności światowej o konsekwentne zakazywanie rasizmu we wszystkich jego przejawach. "Żadne społeczeństwo nie może tolerować antycyganizmu, antysemityzmu i rasizmu. Nasze demokracje mają przyszłość tylko wtedy, gdy nie zdradzimy własnych wartości niezależnie od tego, jakiej jesteśmy orientacji seksualnej, przynależności religijnej czy koloru skóry. Demokracja po strasznych doświadczeniach Holokaustu jest gwarantem pokoju i wolności" - mówił.
Premier podkreślił, że 2 sierpnia "przypomina, do czego może doprowadzić napędzany nienawiścią totalitaryzm i odrzucenie człowieczeństwa". "75 lat temu doszło do najtragiczniejszego aktu w zaplanowanym procesie ludobójstwa Romów i Sinti. Dzisiaj w byłym niemieckim nazistowskim obozie koncentracyjnym i zagłady Auschwitz-Birkenau oddajemy cześć ofiarom i deklarujemy, że pamięć o nich nie przeminie" – napisał.
Mateusz Morawiecki wskazał, że słowo "porajmos" (używane dla określenie Zagłady Romów - PAP), w języku romskim oznaczające "pochłonięcie", niesie w sobie dramat skazanych na eksterminację. "Romowie i Sinti, mężczyźni, kobiety i dzieci, ginęli w obozach i masowych egzekucjach tylko ze względu na swoje pochodzenie. Setki tysięcy przedstawicieli narodu romskiego zostało zamordowanych w okupowanej Europie. Prawdopodobnie nigdy nie poznamy ich dokładnej liczby. Tym bardziej jednak ciąży na nas obowiązek ciągłego dążenia do przybliżania społeczeństwu tej karty w dziejach kontynentu" – wskazał.
Morawiecki dodał, że 2 sierpnia 1944 r. stał się datą symboliczną. "Niemcy zamordowali wówczas pozostałych przy życiu w tzw. romskim obozie rodzinnym. Był to element bezlitosnego i precyzyjnego planu wyniszczenia tego narodu, wymazania Romów z historii świata. Naród jednak przetrwał" – napisał premier.
Mateusz Morawiecki podkreślił, że "eksterminacja Romów w czasie II wojny światowej musi znaleźć należne miejsce w świadomości naszego i kolejnych pokoleń". "To kwestia sprawiedliwości wobec pomordowanych i poczucia odpowiedzialności za przyszłość. Dlatego też w miejscu śmierci tysięcy Romów i Sinti wybrzmiewa dziś – i wierzę, że wybrzmiewać będzie zawsze – apel: dik i na bistar! Patrz i nie zapomnij!" – napisał.
Szef rządu przypomniał również, że w Polsce dziedzictwo Romów to ponad sześć wieków historii. "Byliśmy i jesteśmy sąsiadami, dzieliliśmy i dzielimy wspólny los. Tożsamość romska umacnia się nad Wisłą – przy wsparciu państwa oraz dzięki sile i aspiracjom społeczeństwa" – napisał.
Podczas uroczystości głos zabrał amerykański polityk Jesse Jackson. Przypomniał, że Holokaust stanowi jedną z największych zbrodni przeciwko ludzkości. "Świat zawsze będzie pamiętał ludobójstwo na Żydach. W sposób usystematyzowany zabito 6 mln ludzi, dwie-trzecie europejskiej populacji Żydów. W II wojnie światowej zginęło 70 mln ludzi. Pamiętajmy! To może być lekarstwo na amnezję. Nie możemy zapomnieć o historii Żydów i Romów w Europie, bo ich spotkało ludobójstwo" – wskazywał.
Jackson przypomniał, że zagłada Romów, w której śmierć z rąk nazistów poniosło 500 tys. przedstawicieli tego narodu, nazywana bywa "zapomnianym Holokaustem". "75 lat temu tysiące ludzi, kobiet i dzieci, zostało zamordowanych tu w ciągu jednej nocy. (…) W sumie zginęło (w Birkenau – PAP) ponad 20 tys. Romów. To po prostu straszne. Niewiarygodne. (…) Musimy powiedzieć: nigdy więcej antysemityzmu, antycyganizmu, nazizmu, faszyzmu, nacjonalizmu! Tu w Europie i na świecie. (…) Nie chodzi tylko o to, by spojrzeć wstecz, ale także w przód, by z nową siłą zwalczać dyskryminację wspólnoty romskiej" – mówił.
Jesse Jackson przypomniał także, że w 2019 r. przypada 400 lat od czasu zniewolenia Afrykańczyków przywiezionych na kontynent amerykański. "Romowie w Europie stanęli w obliczu tej samej sytuacji, co Afroamerykanie. Stali się ofiarą ludobójstwa i przemocy. Zostali pozbawieni praw wyborczych. Byli segregowani i marginalizowani. (…) Podobnie jak Afroamerykanie długo cierpieli. Nie mieli równych praw" – dodał.
Polityk wskazywał, że plaga rasizmu, antysemityzmu i antycyganizmu znów narasta, a "ekstremalna prawica staje się coraz groźniejsza i silniejsza". "Siły nienawiści rosną, choć wydawało się, że niektóre rzeczy zginęły w popiołach II wojny światowej wraz z Holokaustem. (…) Co teraz? Gdy patrzę na nasze doświadczenie, jedna rzecz jest jasna: ludzie muszą się temu oprzeć" – podkreślił.
Jackson mówił, że szansą na lepszy świat jest budowa relacji międzyludzkich opartych na miłości, nadziei i jedności. "Marzymy o dniu, kiedy będziemy wolni od nienawiści, przemocy. (…) Musimy o to walczyć" – dodał.
Jackson jest amerykańskim przywódcą murzyńskim, politykiem związanym z Partią Demokratyczną i duchownym Kościoła baptystów. W działalność na rzecz praw obywatelskich zaangażował się już w czasie studiów w latach 60. Współpracował z Martinem Lutherem Kingiem w Southern Christian Leadership Conference. Ubiegał się w 1984 i 1988 r. o nominację Partii Demokratycznej w wyborach prezydenckich w Stanach Zjednoczonych.
Jesse Jackson, a także przedstawiciele społeczności romskiej z Polski – Roman Kwiatkowski, i Niemiec – Romani Rose, podczas piątkowych uroczystości w byłym obozie podpisali deklarację, w której zaapelowali m.in. do europejskich parlamentów i różnych organizacji, by stworzyły koalicję działającą na rzecz praw człowieka i sprzeciwiającą się antycyganizomi i rasizmowi.
Romowie stanowili pod względem liczebności trzecią grupę deportowanych do KL Auschwitz - po Żydach i Polakach. Transporty z nimi przyjeżdżały z czternastu państw. Trafiali głównie do obozu cygańskiego. Między 26 lutego 1943 r. a 21 lipca 1944 r. Niemcy deportowali tam blisko 21 tys. osób.
Ogółem w Auschwitz więzionych było około 23 tys. Romów. Niemcy zamordowali około 21 tys. z nich. Szacuje się, że w wyniku prześladowań i terroru w latach III Rzeszy śmierć poniosła połowa Romów mieszkających w Niemczech lub na terenach przez nie okupowanych.(PAP)
autor: Marek Szafrański
szf/ wus/