Wojewoda śląski złożył w piątek skargę kasacyjną od wyroku Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Gliwicach, który w maju br. uchylił jego zarządzenie zmieniające nazwę placu Wilhelma Szewczyka w Katowicach na plac Marii i Lecha Kaczyńskich.
WSA uznał wówczas, że trudno uznać Szewczyka za symbol komunizmu. Trzyosobowy skład orzekający nie był jednomyślny – sędzia sprawozdawca zgłosiła zdanie odrębne. Jej zdaniem m.in. skarga w myśl obowiązujących przepisów była niedopuszczalna.
Tę przesłankę podniósł w złożonej w piątek skardze pełnomocnik wojewody. Zakwestionował też przyjęcie przez WSA, że nazwa placu "Wilhelma Szewczyka" nie jest sprzeczna z ustawą dekomunizacyjną, a zatem na samorządzie Katowic nie ciążył obowiązek dekomunizacyjny, a także że wojewoda nie wykazał istnienia obowiązku dekomunizacyjnego ciążącego na władzach miasta.
W uzasadnieniu majowego wyroku WSA zauważył, że zgodnie z ustawą zakazane jest propagowanie komunizmu poprzez upamiętnienie osoby, która jest symbolem komunizmu, czyli kogoś, kto jednoznacznie się z tym systemem kojarzy. Jak mówiła wówczas sędzia Bożena Milczek-Ciszewska, w przypadku symbolu komunizmu "nie chodzi o sytuację, kiedy osoba jest związana z komunizmem, uczestniczyła w jakiś sposób w sprawowaniu władzy (…)".
Jak dodała, to gminy zostały zobowiązane przepisami do działania w tej sprawie, w wyjątkowych przypadkach może interweniować wojewoda. Choć nie ma wątpliwości, że Szewczyk brał udział w sprawowaniu władzy w czasach PRL, to jednak symbolem komunizmu nie był - mówiła. "Pojęcie symbolu to jest coś, co nam się jednoznacznie kojarzy, nie wyspecjalizowanemu gronu (…), tylko osobie, która wychodzi z dworca w Katowicach i widząc nazwę +pl. Szewczyka+ kojarzy to z komunizmem" – zaznaczyła.
Sąd uznał też, że wydając zarządzenie zmieniające, wojewoda nie wykazał, iż ma obowiązek wydania tego zarządzenia. Zasięgnął co prawda opinii IPN, ale nie ocenił wnikliwie tego materiału. WSA uznał, że sama opinia IPN nie była kompletna – nie uwzględnia wszystkich aspektów życiorysu Szewczyka, np. tego, że był inwigilowany, miał problemy z cenzurą.
W złożonej w piątek skardze kasacyjnej pełnomocnik wojewody zakwestionował decyzję sądu o dopuszczalności wniesienia skargi na zarządzenie zastępcze wojewody - w realiach rozpatrywanej sprawy, czyli w sytuacji, gdy niewykonanie obowiązku zmiany nazwy nie wynikało "z przyczyn niezależnych” od samorządu. Jego zdaniem skarga miasta powinna zostać odrzucona.
Odnosząc się do merytorycznej części sprawy pełnomocnik wskazał m.in., że choć wojewoda jest uprawniony do samodzielnej oceny, czy dana nazwa podlega ustawie dekomunizacyjnej, opinia IPN ma w tym zakresie kluczowe znaczenie. "Wyłącznie IPN jest wyspecjalizowanym podmiotem dysponującym materiałami źródłowymi, które pozwalają na dokonanie takiej oceny" - podkreślono w skardze kasacyjnej.
Pełnomocnik wojewody zaakcentował też, że opinia IPN zawiera jednoznaczne stwierdzenie, że nazwisko Wilhelma Szewczyka podlega ustawie, a wojewoda nie miał co do tego zastrzeżeń.
"Wojewoda (jak również IPN), wskazując, że osoba Wilhelma Szewczyka symbolizuje idee komunizmu, podał w sposób dostateczny w uzasadnieniu zarządzenia - poprzez przytoczenie treści opinii - okoliczności, które przemawiają za owym symbolizowaniem. Opisując fakty z życia tej postaci podkreślono, iż głównym polem aktywności w przestrzeni publicznej była działalność polityczna oraz podporządkowana jej propagandowa działalność w mediach" - napisał pełnomocnik wojewody
"Organ nadzoru nie podziela także poglądu sądu, że sama świadomość społeczeństwa (brak negatywnych konotacji, jednoznacznych skojarzeń) z założenia jest adekwatnym dowodem, pozwalającym na stwierdzenie, że dane nazwisko nie symbolizuje komunizmu" - zastrzegł.
"Podzielić należy wniosek, zawarty w zdaniu odrębnym do (...) wyroku, iż: +brak jest podstaw prawnych do kwestionowania stanowiska wojewody śląskiego, wywiedzionego z jednoznacznej opinii IPN, której zasięgnął, wykonując swój obowiązek ustawowy. Brak jest po stronie sądu administracyjnego uprawnień do kwestionowania stanowiska wojewody, a tym bardziej opinii IPN, gdyż takie działanie wykracza poza przyznane sądom administracyjnym prerogatywy+" - konkluduje uzasadnienie skargi kasacyjnej.
Zarządzenie zastępcze w sprawie zmiany nazwy pl. Szewczyka wojewoda śląski Jarosław Wieczorek podjął 13 grudnia ub.r. na podstawie tzw. ustawy dekomunizacyjnej. Sprawa zmobilizowała część opinii publicznej w Katowicach, która wielokrotnie protestowała przeciwko zmianie nazwy placu. Petycję sprzeciwiającą się decyzji wojewody podpisało prawie 7 tys. osób. Do postępowania przed WSA przystąpiło też stowarzyszenie BoMiasto.
Pod koniec grudnia Rada Miejska Katowic zdecydowała o skierowaniu do WSA skargi na decyzję wojewody; wpłynęła ona do sądu 31 stycznia. Wcześniej przeciwko zmianie nazwy protestował również prezydent miasta Marcin Krupa, argumentując, że sprawa nie została skonsultowana z mieszkańcami.
Zmarły w 1991 r. Wilhelm Szewczyk był publicystą, pisarzem, krytykiem literackim, działaczem partii komunistycznej w okresie PRL, członkiem wojewódzkich władz PZPR w Katowicach. Przez ponad 20 lat zasiadał w Sejmie PRL. Wojewoda śląski tłumaczył, że wydane w myśl tzw. ustawy dekomunizacyjnej zarządzenie zastępcze jest w pełni zgodne z prawem, a zmiana patrona - poparta opinią IPN.
Powołując się na tę opinię, wojewoda wskazał, że Szewczyk legitymizował komunistyczny ustrój. Protestujący przeciwko zmianie nazwy placu przekonywali, że opinia IPN była tendencyjna i pisana bez uwzględnienia całego dorobku tej postaci.
Nowe prawo zakazujące propagowania komunizmu lub innego systemu totalitarnego dawało samorządom czas do 2 września ub. roku na zmianę nazw 943 ulic, które - jako podlegające ustawie - wskazał IPN. W razie niewykonania przez samorządy tego obowiązku zgodnie z ustawą nazwy zmienia wojewoda poprzez tzw. zarządzenia zastępcze.(PAP)
autor: Mateusz Babak
mtb/ mab/ kon/ pat/