17 września 1939 roku, kiedy wojska sowieckie zaatakowały Polskę na wschodzie, oznaczał dla państwowości polskiej utratę na zawsze Kresów Wschodnich - powiedział w poniedziałek historyk dr Karol Sacewicz z Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego. W Olsztynie w poniedziałek w 74. rocznicę napaści sowieckiej na Polskę i 70. rocznicę Zbrodni Wołyńskiej odbyła się konferencja zatytułowana "Kresy. Pamiętamy".
We wrześniu 1939 roku na wschodzie polskie siły zbrojne dysponowały siłą około 200 tysięcy rezerwistów oraz 12 tysięcznym Korpusem Ochrony Pogranicza. "Na 1 kilometr polskiej granicy na wschodzie przypadało ośmiu żołnierzy. Natomiast Sowieci utworzyli na wschodzie dwa fronty: ukraiński i białoruski, z których na każdy skierowali po 260 tys. żołnierzy. Przewaga była bezapelacyjna" - podkreślił Sacewicz.
Jak dodał sowiecka napaść, dla Polaków była zaskoczeniem, ponieważ tajny protokół do paktu Ribbentrop - Mołotow, który wprowadzał podział wpływów dla okupantów wzdłuż linii Narew, Wisła, San, o którym wiedzieli alianci, nie był znany polskim władzom.
W czasie napaści sowieckiej na Polskę we wrześniu 1939 roku Polacy ponieśli straty kilkukrotnie większe niż agresor. Jak szacują historycy po stronie sowieckiej zabitych zostało od 2,5 tys. do 3 tys. żołnierzy, zaś Polacy stracili 20 tys. żołnierzy; nawet 400 tys. Polaków zostało wziętych do niewoli i wywiezionych na wschód.
Uczestnicy konferencji wysłuchali także wykładu o zbrodni wołyńskiej dokonanej na obywatelach polskich w latach 1943-1945 przez nacjonalistów ukraińskich. Według dr Leona Popka z lubelskiego IPN, wiedza o tym akcie ludobójstwa nie jest wśród współczesnych wystarczająca, bo tylko 17 proc. Polaków wie cokolwiek o tej zbrodni.
"W wyniku rzezi wołyńskiej, której celem było wyniszczenie polskiego narodu, z mapy zniknęły całe wsie, nie ma więc naocznych świadków zbrodni a nieliczni którzy przeżyli 1943 rok, już nie żyją" - powiedział Popek.
Podczas spotkania sześciu mieszkańców Warmii i Mazur, którzy byli w czasie wojny deportowani, więzieni w łagrach, obozach i miejscach zsyłek odznaczonych zostało Krzyżem Zesłańca Sybiru. Otrzymali je: Anna Borkowska-Składzińska, Wacław Borkowski, Władysław Borkowski, Władysław Kończewski, Wincenty Maciulewicz i Krystyna Nowak.
W Urzędzie wojewódzkim w Olsztynie otwarto także wystawę zdjęć zatytułowaną "Kresy. Pamiętamy" autorstwa Krzysztofa Gargasa. Na fotogramach prezentowane są polskie zabytki architektury - ślady polskości na Kresach.
Na wystawie są zdjęcia prezentujące kolegium pijarów, gdzie kształcił się w latach 1753-59 Tadeusz Kościuszko, trzecią do wielkości polską nekropolię na Kresach w Żytomierzu, która liczy ponad 200 lat.
Są także fotografie Bramy Głównej w Brześciu, twierdzy gdzie polska załoga broniła się do 17 września 1939 roku przed Niemcami. Widoczny jest na niej do dziś ślad po polskim orle nad bramą.
Zdjęcia ukazują także miejscowość Sarny, do której w okresie rzezi wołyńskiej w 1943 roku ściągali polscy uchodźcy z okolicznych miejscowości w nadziei na bezpieczny byt. Tam jednak trafiali do niemieckiej niewoli, czekała ich wywózka na roboty przymusowe do Generalnej Guberni i Niemiec.(PAP)ali/ mjs/ ls/