Memoriał Sybiraków i Płocczan Pomordowanych na Wschodzie odsłonięto w czwartek na Cmentarzu Komunalnym w Płocku. W uroczystości uczestniczyli deportowani z terenów II Rzeczpospolitej okupowanych po 1939 r. przez ZSRR, którzy po powrocie do Polski zamieszkali w Płocku.
Inicjatorem budowy Memoriału Sybiraków i Płocczan Pomordowanych na Wschodzie jest Remigiusz Bielewicz, prezes płockiego oddziału Związku Sybiraków, urodzony w Grodnie w 1944 r., a w Płocku mieszkający od 1968 r. - w okresie PRL działacz opozycji antykomunistycznej.
Głównym elementem pomnika jest krzyż upamiętniający pomordowanych w 1940 r. przez NKWD w Katyniu, Charkowie i Miednoje, a także osiem tablic z nazwiskami pochodzących z dawnych Kresów II Rzeczpospolitej, którzy po 1940 zostali wywiezieni w głąb ówczesnego ZSRR w ramach represji okupacyjnych władz sowieckich. Autorem projektu architektonicznego pomnika jest płocki artysta plastyk Stanisław Płuciennik.
„Niech ten memoriał skłania do refleksji nad losem zesłańczym. Niech będzie powodem do chwili zadumy nad tragizmem dziejów. Niech będzie przestrogą, żeby człowiek człowiekowi nie był wrogiem” – powiedział podczas uroczystości odsłonięcia pomnika prezes Związku Sybiraków Kordian Borejko. „Żywię nadzieję, że historia o zsyłkach w głąb Związku Sowieckiego nigdy nie zniknie z pamięci i serc naszych rodaków. Taka jest nasza patriotyczna powinność” – podkreślił.
Prezydent Płocka Andrzej Nowakowski zaznaczył, że memoriał będzie świadkiem pamięci, zwłaszcza dla przyszłych pokoleń Polaków. „Mieli przepaść w odmętach historii. A jednak, pomimo to, iż wielu z nich zginęło z dala od ojczyzny, to wielu przetrwało, wróciło do Polski, często pod różnymi sztandarami, ale żaden z tych sztandarów nigdy nie był biały, zawsze był biało-czerwony. Wielu wróciło, bo marzyli o wolnej Polsce, za którą ich bliscy często oddali życie. Dzisiaj chcemy oddać im hołd, powiedzieć, że pamiętamy i będziemy pamiętać” – oświadczył.
Jak zaznaczył prezydent Płocka Andrzej Nowakowski, memoriał będzie świadkiem pamięci, zwłaszcza dla przyszłych pokoleń Polaków. „Mieli przepaść w odmętach historii. A jednak, pomimo to, iż wielu z nich zginęło z dala od ojczyzny, to wielu przetrwało, wróciło do Polski, często pod różnymi sztandarami, ale żaden z tych sztandarów nigdy nie był biały, zawsze był biało-czerwony. Wielu wróciło, bo marzyli o wolnej Polsce, za którą ich bliscy często oddali życie. Dzisiaj chcemy oddać im hołd, powiedzieć, że pamiętamy i będziemy pamiętać” – oświadczył.
Remigiusz Bielewicz przyznał, że wzniesienie Memoriału Sybiraków i Płocczan Pomordowanych na Wschodzie było jego marzeniem, które zrodziło się jeszcze w okresie PRL, ale w tamtych czasach musiało być skrywane i przygotowywane potajemnie. Wspominał, jak w okresie stanu wojennego działacze ówczesnej opozycji antykomunistycznej spotykali się 17 września każdego roku - w rocznicę agresji ZSRR na Polskę - na tym samym cmentarzu pod Krzyżem Katyńskim.
„Składaliśmy wówczas skromne wiązanki kwiatów i paliliśmy znicze. Działo się to wszystko o zmroku, w asyście SB. Wówczas pojawiło się to moje pierwsze, skryte jeszcze marzenie doczekać czasów, by oficjalnie, godnie, uroczyście i z wielkimi honorami oddać hołd tysiącom Polaków pomordowanych przez funkcjonariuszy zbrodniczego, sowieckiego reżimu” – mówił Bielewicz. Przypomniał jednocześnie o powołaniu w 1989 r. płockiego oddziału Związku Sybiraków. „Dowodem nieludzkiej tragedii i haniebnej stalinowskiej zbrodni jesteśmy my, żyjący świadkowie” – podkreślił.
Memoriał Sybiraków i Płocczan Pomordowanych na Wschodzie powstał dzięki wsparciu finansowemu Urzędu Miasta Płocka i Regionu Płockiego NSZZ „Solidarność”. Uroczystość odsłonięcia i poświęcenia pomnika odbyła się w ramach obchodów Dnia Pamięci Ofiar Zbrodni Katyńskiej.
Od 1940 r., w ramach czterech dużych akcji deportacyjnych, a także kilku mniejszych, organizowanych przez okupacyjne władze sowieckie, w tym NKWD, z terenów obejmujących dawne ziemie wschodnie II Rzeczpospolitej wywieziono w głąb ZSRR, w tym na Ural, Syberię, a także do Kazachstanu - według różnych szacunków - od 700 tys. do ponad 1,3 mln Polaków. Deportowani przewożeni byli w wagonach towarowych z zakratowanymi oknami, a podróż do miejsc zesłania trwała często nawet kilka tygodni. Z powodu panujących ciężkich warunków liczne były przypadki śmierci z zimna, głodu i wyczerpania, zwłaszcza wśród dzieci i osób starszych. (PAP)
mb/ akw/