W Poznaniu uczczono w piątek 73. rocznicę akcji „Bollwerk” - podpalenia niemieckich magazynów w poznańskim porcie rzecznym. Przeprowadzoną w lutym 1942 roku akcję uznaje się za największy atak ruchu oporu w Wielkopolsce w czasie II wojny światowej.
W dywersyjno-sabotażowej akcji „Bollwerk” wziął udział kilkunastoosobowy oddział składający się z żołnierzy AK i mieszkańców poznańskiego Chwaliszewa. 21 lutego 1942 roku podpalili oni niemieckie magazyny, znajdujące się na nabrzeżu Warty. Spłonęły niemieckie mundury, żywność i broń.
W piątek przedstawiciele władz miasta, służb mundurowych i korpusu dyplomatycznego a także kombatanci i młodzież złożyli kwiaty przed pomnikiem upamiętniającym akcję.
„Znaczenie akcji +Bollwerk+ było bardzo duże. Pokazywała ona, że Wielkopolska także walczyła, że tu w Poznaniu Polska nigdy nie spała” – powiedziała w piątek wiceprezes wielkopolskiego okręgu Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej Maria Krzyżańska.
Zenon Wechmann: Oni zdawali sobie bardzo dobrze sprawę z tego, że niszcząc magazyny uniemożliwiają działalność żołnierzom niemieckim na froncie wschodnim. Że pozbawią ich odzieży, urządzeń, artykułów opatrunkowych. To były wtedy niezwykle ważne i bardzo potrzebne rzeczy.
Obecny na uroczystościach przewodniczący Wojewódzkiej Rady Kombatantów i Osób Represjonowanych Zenon Wechmann powiedział, że w momencie kiedy rozpoczęła się akcja „Bollwerk” przebywał w pobliskiej fabryce.
„Pamiętam, że na początku zobaczyliśmy wielkie, ogromne kłęby dymu i wszyscy zaczęliśmy zadawać sobie pytanie: co się pali? Później była już radość, bo już wszyscy wiedzieli co się dzieje” – powiedział PAP Wechmann.
Wechmann dodał, że akcja była bardzo dobrze zaplanowana, zaś magazyny nad Wartą były w tamtym czasie jednym ze strategicznych miejsc w Poznaniu.
„Oni zdawali sobie bardzo dobrze sprawę z tego, że niszcząc magazyny uniemożliwiają działalność żołnierzom niemieckim na froncie wschodnim. Że pozbawią ich odzieży, urządzeń, artykułów opatrunkowych. To były wtedy niezwykle ważne i bardzo potrzebne rzeczy” – mówił Wechmann.
Uczestnicy akcji przy pomocy urządzeń samozapalających wywołali pożar, wyglądający na przypadkowo spowodowany przez spięcie instalacji gazowej. Szacuje się, że armia niemiecka poniosła straty o wartości przynajmniej 1,5 mln ówczesnych marek. Spowodowało to znaczne opóźnienia w zaopatrzeniu jej wojsk na froncie wschodnim. Gestapo zidentyfikowało i zamordowało większość wykonawców akcji.
W 1982 roku przy ulicy Estkowskiego stanął upamiętniający to wydarzenie pomnik ufundowany przez mieszkańców miasta. (PAP)
rpo/ pz/