Cierpieli i ginęli, gdyż byli Polakami – napisano na tablicy upamiętniającej Polaków prześladowanych i eksterminowanych w sowieckiej Rosji w latach 1921-1939. Pierwszą tablicę pamięci pomordowanych w „Operacji Polskiej” NKWD odsłonięto w niedzielę w Poznaniu.
W uroczystym odsłonięciu tablicy w dziedzińcu klasztoru ojców dominikanów w Poznaniu wzięli udział m.in. kombatanci, parlamentarzyści, przedstawiciele IPN, władzy lokalnej i regionalnej, a także wojsko i harcerze.
„Traktat ryski z 1921 roku, który kończył wojnę polsko-bolszewicką i ustalał granicę ze związkiem sowieckim przewidywał możliwość repatriacji ludności. Mimo sowieckiego oporu przyjechało do Polski 1,1 mln repatriantów spośród których większość stanowili jednak Ukraińcy i Białorusini. Według ówczesnych szacunków na terenie Sowietów pozostało jeszcze 1,5 mln Polaków, którzy stali się obywatelami sowieckimi i doświadczyli wszystkich katastrof, do których doprowadziła komunistyczna władza” - podkreślił w takcie uroczystości wojewoda wielkopolski Zbigniew Hoffmann.
Jak dodał, bolszewicy wiązali z Polakami dalekosiężne plany. „Chcieli z nich uczynić modelowych komunistów i stworzyć kadry, które przejmą władzę w Polsce, po planowanym eksporcie rewolucji na Zachód” – mówił wojewoda.
„Po 10 latach eksperyment zakończył się zupełnym niepowodzeniem. Polacy okazali się całkowicie odporni na bolszewicką propagandę i musieli za to zapłacić. (…) Ludobójstwo na wielką skalę rozpoczęło się w roku 1937, gdy władze przystąpiły do tzw. +Operacji Polskiej+. W Związku Sowieckim zaczęło się regularne polowanie na ludzi narodowości polskiej” – zaznaczył.
„Ofiary wyszukiwano w spisach lokatorów, w książkach telefonicznych i działach kadr zakładów pracy. Pod pozorem walki z tzw. szpiegami i wrogami ludu – bolszewicy realizowali bezwzględną akcję depolonizacyjną. Represje spadły na niewinnych ludzi. Ich jedyną przewiną było to, że byli Polakami. Wystarczyło mieć nazwisko kończące się na –wicz, lub –ski, aby być na liście śmierci. Znane są przypadki zamordowania ludzi tylko dlatego, że mieli w domu +Trylogię+ Henryka Sienkiewicza, lub korespondowali z krewnymi mieszkającymi na terenie II Rzeczpospolitej” – dodał.
Wojewoda wskazał, że represje tamtego okresu dotykały nie tylko mężczyzn, których aresztowano i skazywano na śmierć, ale też kobiety i starców, których wysiedlano lub osadzano w łagrach. Dzieci natomiast wysyłane były do tzw. ośrodków wychowawczych i obozów pracy, w których poddawano je sowietyzacji.
„Mordercy z NKWD działali tak sprawnie, że w ciągu pierwszych 6 tygodni zgładzili 72 tys. osób. Do zakończenia +Operacji Polskiej+ rozstrzelano ponad 111 tys., a blisko 29 tys. wysłano do więzień i łagrów. Sowieci wymordowali różnymi metodami i przyczynili się do fizycznej likwidacji ok. 30 proc. tj. ponad 450 do 600 tys. Polaków, z ponad 1,5 do 2-milionowej społeczności polskiej” – wskazał Hoffmann.
Wojewoda podkreślił, że odsłonięta w niedzielę w Poznaniu tablica jest pierwszym w Polsce wyrazem upamiętnienia Polaków, którzy zginęli w trakcie „Operacji Polskiej”; którzy zostali zamordowani za to, że „mówili i modlili się w ojczystym języku”.
Przedstawiciel Społecznego Komitetu Upamiętnienia Polaków Żyjących w ZSRR w latach 1921-1939 Maciej Wiśniewski zaznaczył w niedzielę, że „wolą komitetu jest, aby ta kamienna tablica była kamieniem żywym, który wciąż będzie nam przypominał tę ofiarę. Który wciąż będzie nam przypominał o tej 1,5-milionowej społeczności naszych rodaków, którzy znaleźli się w potwornym, nieludzkim uścisku systemu, który traktował ich jak wroga, a jednocześnie nie chciał ich z tego uścisku wypuścić” – zaznaczył.
„Niech woła do nas ten kamień ofiarą tych ludzi i przypomina nam, że za wartości polskie, za wiarę warto oddać życie” – dodał.
W sierpniu tego roku minęło 80 lat od rozpoczęcia na terenie ZSRR „Operacji Polskiej” NKWD.
Anna Jowsa (PAP)
ajw/ son/